"Nie, nie, nie!". Bolid F1 w płomieniach

Zdjęcie okładkowe artykułu: YouTube / www.youtube.com/formula1 / Bolid Ferrari w ogniu podczas GP Austrii
YouTube / www.youtube.com/formula1 / Bolid Ferrari w ogniu podczas GP Austrii
zdjęcie autora artykułu

Carlos Sainz na 58. okrążeniu GP Austrii przeżył prawdziwy horror. - Nie, silnik, silnik, nie, nie, nie! - krzyczał hiszpański kierowca Ferrari przez radio.

W tym artykule dowiesz się o:

GP Austrii Formuły 1 zwyciężył Charles Leclerc z Ferrari (więcej TUTAJ). Drugie miejsce zajął Max Verstappen (Red Bull Racing), a trzecie Lewis Hamilton (Mercedes).

Nerwowe chwile na torze przeżyli obaj kierowcy Ferrari - Leclerc i Carlos Sainz. Pierwszy z nich pod koniec rywalizacji zgłosił problemy z pedałem gazu i cudem dojechał do linii mety na pozycji lidera.

Sainz z kolei... musiał w pośpiechu wyskakiwać z kokpitu swojego bolidu, który zapalił się na poboczu toru (patrz wideo poniżej). 27-latek z Madrytu miał z tym pewne problemy, ale ostatecznie udało się uciec przed ogniem.

Wcześniej Hiszpan, który jechał wtedy na 3. pozycji (na 58. okrążeniu), zdążył tylko krzyknąć przez radio: "Nie, silnik, silnik, nie, nie, nie!". Ogień szybko zaczął rozprzestrzeniać się po karoserii bolidu Ferrari. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Na szczęście, obeszło się bez poważniejszych obrażeń ciała.

Zobacz groźnie wyglądającą sytuację podczas GP Austrii (płonący samochód Ferrari od 5:30).

Zobacz: Charles Leclerc odrobił część strat. Wraca do walki o tytuł?

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Źródło artykułu: