Skandalista Dennis Rodman cz. V

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

David Robinson twierdził, że Dennis Rodman bardziej nadawał się do zoo niż do zawodowego uprawiania koszykówki. "Admirał" uważał także, iż po odejściu "Robaka" Spurs na nowo stali się drużyną.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowy nabytek Chicago Bulls również nie szczędził ostrych słów pod adresem swojego byłego kolegi z zespołu: - Ostrogi byłyby lepszym teamem, gdyby David Robinson nie tracił swoich największych atutów za każdym razem, kiedy grał ważny mecz. Rodman do Chicago trafił jako bardzo uznana marka - dwukrotny mistrz NBA, czterokrotny zwycięzca klasyfikacji najlepszych zbierających, dwukrotny najlepszy obrońca ligi oraz dwukrotny uczestnik All-Star Game. Po pobycie w Teksasie jego trudny charakter był szeroko znany, lecz coach Byków, Phil Jackson, potrzebował "Robaka" jako brakującego elementu układanki prowadzącej do mistrzostwa ligi zawodowej. - Pewnego dnia Phil mi powiedział: "jeśli mamy wygrać tytuł, potrzebujemy kogoś, kto będzie aportował piłkę". Dokładnie takich słów użył - wspomina Jerry Reinsdorf, właściciel Bulls.

Włodarze Byków postanowili przygotować cały zespół na przybycie Rodmana, korzystając między innymi z porad psychologa. Wspólnymi siłami postanowiono, że najlepszym wyjściem będzie całkowita akceptacja niesfornego zawodnika. - Jeśli na ławce rezerwowych chciał siedzieć bez butów, mógł siedzieć. Zespół miał na to nie zwracać uwagi - dodaje Reinsdorf. Problemem mogły okazać się jedynie niewyrównane rachunki ze Scottiem Pippenem oraz Michaelem Jordanem z czasów "Bad Boys", lecz dwaj wielcy gwiazdorzy Byków w trosce o dobro zespołu potrafili choć na chwilę zapomnieć o dawnych niesnaskach. Tym bardziej, że Dennis należał do ludzi, którzy nie rozpamiętywali takich rzeczy.

Byki z rozgrywek 1995/96 były prawdopodobnie najlepszą drużyną w historii ligi zawodowej, osiągając w sezonie zasadniczym rekordowy bilans 72-10, którego nie udało się pobić żadnej z ekip do dnia dzisiejszego. Phil Jackson dowodził teamem kompletnym - Michael Jordan oraz Scottie Pippen błyszczeli, a całą czarną robotę wykonywał Dennis Rodman. "Robak" po raz kolejny wygrał klasyfikację najlepszych zbierających (średnia14,9) oraz załapał się do pierwszej piątki defensorów pomimo tego, że przez długi czas zmagał się z urazem łydki. 16 stycznia podczas spotkania z Philadelphią 76ers zawodnik pochodzący z Trenton uzyskał natomiast pierwsze triple-double w zawodowej karierze, zapisując na swoim koncie 10 punktów, 21 zbiórek oraz 10 asyst.

- Na boisku pomiędzy mną a Michaelem wszystko jest w porządku, od czasu do czasu zamienimy nawet kilka słów. W normalnym życiu podążamy jednak w zupełnie różnych kierunkach - on na północ, a ja na południe. Scottie Pippen jest gdzieś pośrodku, jak równik - Rodman opisuje swoje relacje z jednym z najsłynniejszych duetów w historii NBA. Byki w pierwszym sezonie pobytu "Robaka" w stanie Illinois dominowały również w play-off's, nie dając szans kolejno Miami Heat (3-0), New York Knicks (4-1) oraz Orlando Magic (4-0). W wielkim finale ligi Bulls trafili na zespół Seattle SuperSonics, który udało im się pokonać w sześciu meczach.

fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com

Dennis w Chicago czuł się rozumiany o wiele lepiej niż w San Antonio, więc w swoim debiutanckim sezonie w barwach Byków nie wdawał się zbyt często w awantury na parkiecie. Ewidentnie przesadził jedynie dwukrotnie - 16 stycznia w spotkaniu z SuperSonics oraz 18 marca w starciu z New Jersey Nets. Obrażanie sędziów kosztowało go pięć tysięcy "zielonych", natomiast za uderzenie arbitra głową zapłacił cztery razy tyle oraz został zawieszony na sześć meczów. Tytuł mistrzowski przesłaniał jednak wszelkie niedoskonałości króla zbiórek.

"Robak" od czasu wielkiej przemiany w 1993 roku nigdy nie krył się ze swoimi upodobaniami do ostro zakrapianych imprez. Zdumiewające wydawało się to, że należący już do weteranów koszykarz potrafił utrzymywać wysoką formę pomimo dość częstego uczestnictwa w balangach do białego rana. - Sukces tkwi w odpowiednim przygotowaniu umysłu - opowiada. - Ja przygotowuję swój umysł oddzielnie do imprezy i oddzielnie do wykonywania pracy. Jestem w stanie pogodzić obie te rzeczy. Podczas rozgrywek nie baluję codziennie. Trzeba wybierać właściwe momenty i wiedzieć, kiedy jest czas na pracę, a kiedy na zabawę. Właśnie dlatego praca jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu.

Ówczesny coach Seattle SuperSonics, George Karl, posunął się nawet do stwierdzenia, że to właśnie Dennis Rodman był postacią, która w finałowej serii przechyliła szalę zwycięstwa na stronę Byków: - "Robak" wygrał dwa mecze. W czterech spotkaniach kontrolowaliśmy jego poczynania, ale pojedynki numer dwa i sześć są odpowiedzią na pytanie, dlaczego to Bulls sięgnęli po tytuł. Koszykarz urodzony w Trenton dwukrotnie wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, zbierając odpowiednio 20 i 19 piłek, w tym po 11 na atakowanej tablicy. W meczu numer sześć "Robak" zdobył również pięć "oczek" podczas decydującego o triumfie Bulls serialu punktowego 12:2, a także dobrze pilnował jednego z liderów SuperSonics - Shawna Kempa. - Uważam, że po zawarciu małżeństwa nic już nie jest takie samo. Wcześniej mogłeś kochać się ze swoją kobietą kiedy miałeś ochotę, a teraz to twój obowiązek. Robić to z jedną osobą można naprawdę wiele razy, ale w końcu popadasz w rutynę - mówi "Robak". Jego trwające niecałe trzy miesiące małżeństwo z Annie Bakes okazało się wielkim niewypałem, toteż po zakończeniu sezonu 1995/96 Dennis postanowił poślubić... samego siebie. - Wystąpiłem w show u Davida Lettermana i Howarda Sterna, gdzie ogłosiłem, że się żenię. Nie powiedziałem, z kim, ale od razu zaczęły się plotki, że chodzi o Stacy Yarborough - nowojorską striptizerkę, z którą wtedy chodziłem - wspomina. Cała sytuacja miała związek z promocją pierwszej autobiografii Rodmana pt. "Zły do szpiku kości". Dennis w nowojorskiej księgarni Barnes and Noble pojawił się w sukni ślubnej, a na spotkanie z czytelnikami przybył powozem z końmi. - Na pomysł ślubu z samym sobą wpadłem w Europie, gdzie kręciłem swój pierwszy film, Ryzykanci z Jean Claudem Van Dammem. Nie mam pojęcia, dlaczego - tłumaczy.

"Robak" podczas drugiego sezonu pobytu w Chicago zainkasował z klubowej kasy aż dziewięć milionów dolarów. Jego autobiografia okazała się bestsellerem, a dzięki osiągniętym w 1996 roku zarobkom znalazł się na dziewiątym miejscu wśród najlepiej opłacanych sportowców według miesięcznika "Forbes".

W rozgrywkach 1996/97 Byki ponownie nie miały sobie równych, notując w sezonie zasadniczym budzący podziw bilans 69-13, a następnie pokonując w play-off's kolejno Washington Bullets (3-0), Atlanta Hawks (4-1) oraz Miami Heat (4-1). W wielkim finale ekipa ze stanu Illinois stanęła naprzeciw Utah Jazz z Karlem Malonem oraz Johnem Stocktonem na czele. "Robak" ze średnią 16,1 zbiórki na mecz po raz szósty z rzędu (!) zwyciężył w klasyfikacji "rebounderów". Gracz Bulls mógł jedynie żałować tego, że jego wkład w kolejne mistrzostwo dla zespołu ze stanu Illinois nie był aż tak duży jak poprzednim razem. Dennis ze względu na zawieszenia i problemy z kolanem opuścił aż dwadzieścia siedem spotkań sezonu zasadniczego. Nie było wątpliwości, że znów obudził się w nim boiskowy "bad boy". Na liście jego przewinień znalazło się między innymi używanie wulgaryzmów podczas wywiadu dla telewizji, kopanie fotografa, uderzenie w pachwinę Joe Wolfa z Milwaukee Bucks czy publiczne obrażanie Mormonów mieszkających w Salt Like City w stanie Utah.

Koledzy z zespołu starali się akceptować Rodmana i jego wybryki, lecz zdarzały się momenty, w których mieli dość. Scottie Pippen twierdził, że kolejne kary i zawieszenia nie są w stanie niczego nauczyć niesfornego zawodnika. "Robak" szybko odpowiedział na jego zarzuty: - Staram się żyć chwilą. Wiem, że pewnego dnia umrę, ale przynajmniej odejdę z uśmiechem na twarzy.

Dennis Rodman dzięki swojemu niecodziennemu podejściu do życia stał się celebrytą. Każdy chciał go spotkać na ulicy, każdy chciał zrobić sobie z nim zdjęcie i zamienić choć parę słów. Zawsze nad wyraz kolorowo ubrany "Robak" udzielał w prasie wielu wywiadów i nie istniały dla niego tematy tabu. Bardzo często opowiadał o swoich preferencjach seksualnych i walczył o traktowanie gejów oraz lesbijek na równi z osobami heteroseksualnymi. - Uważam, że zrobiłem bardzo wiele dla społeczności gejów. Sprawiłem, że stali się oni bardziej akceptowani - mówi.

fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com

Charyzmę gwiazdora NBA postanowili wykorzystać włodarze stacji MTV, w której pod koniec 1996 roku koszykarz zaczął prowadzić talk-show "The Rodman World Tour". Program stał się znany z tego, że Rodman przyjmował swoich gości w bardzo nietypowych miejscach, np. w łóżku. W czerwcu 1997 roku na ekrany kin wszedł natomiast film akcji pt. "Ryzykanci", w którym "Robak" zagrał u boku m. in. Jean-Claude'a Van Damme'a. Obraz okazał się kasowym hitem, lecz skończył z aż trzema Złotymi Malinami, w tym dwiema indywidualnymi dla Dennisa Rodmana - za najgorszy debiut roku oraz najgorszą rolę drugoplanową.

Koniec części piątej. Kolejna (ostatnia) już w najbliższą niedzielę.

Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Chicago Tribune, Sports Illustrated, Playboy, espn.go.com, nba.com.

Poprzednie części: Skandalista Dennis Rodman cz. I Skandalista Dennis Rodman cz. II Skandalista Dennis Rodman cz. III Skandalista Dennis Rodman cz. IV

Źródło artykułu: