Koledzy zaszokowani tragedią byłego reprezentanta Polski. Zareagował PZPN

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Peter Robinson / Na zdjęciu od lewej: Marcin Jałocha, Aleksander Kłak, Ryszard Staniek
PAP / Peter Robinson / Na zdjęciu od lewej: Marcin Jałocha, Aleksander Kłak, Ryszard Staniek
zdjęcie autora artykułu

- Miał problemy z mówieniem - opowiada Cezary Kucharski. - Porusza się w stopniu minimalnym - dodaje Jerzy Brzęczek. PZPN reaguje po tragedii, która dotknęła Ryszarda Stańka.

To były pamiętne igrzyska i niezapomniany występ naszej reprezentacji. Zresztą niedawno powstał film o tej niezwykłej historii. Bo to właśnie wtedy, w 1992 roku w Barcelonie, graliśmy w piłkarskim finale olimpijskim. A tam naprzeciwko Polaków dzisiejsze sławy trenerskie, a kiedyś piłkarskie: Pep Guardiola czy Luis Enrique. I najpierw prowadzimy 1:0, ale w drugiej połowie gospodarze strzelają dwa gole. I WTEDY ON - RYSZARD STANIEK w 75. minucie wyrównuje. Dobrze przyjął piłkę i mając przed sobą bramkarza Hiszpanów, spokojnie posłał ją nad nim do bramki. Polacy dalej byli w grze o złoty medal... aż w 90. min. Hiszpanie trafiają na 3:2. Koniec. Ale też początek nowej historii polskiej piłki, bo ta drużyna niemal z automatu stała się najważniejszą reprezentacją.

A wtedy w drugiej połowie do Stańka podawał Jerzy Brzęczek. Kapitan kadry świetnie wypatrzył kolegę i posłał górne podanie. Zresztą, nie pierwszy raz. Ci dwaj zawodnicy rozumieli się na boisku bez słów. Po latach Brzęczek również asystuje przyjacielowi. Dziś staje na głowie, by pomóc choremu koledze. Staniek jest po udarze mózgu.

Nikt nie wiedział

Ryszard Staniek to były piłkarz Legii Warszawa, Górnika Zabrze, srebrny medalista olimpijski i uczestnik Ligi Mistrzów z Legią. Od roku przechodzi rehabilitację i potrzebuje pomocy. Jego żona Julita uruchomiła zbiórkę w Internecie, a piłkarskie środowisko błyskawicznie zareagowało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, jak strzelają kobiety. Co za gol

- Odwiedziłem Rysia w domu, odezwali się chłopaki z kadry olimpijskiej. Działamy na różnych frontach - opowiada nam Jerzy Brzęczek. Jak przyznaje lider tamtej drużyny, o problemach kolegi dowiedział się przypadkiem. - Niedawno dostałem SMS-a: "Słyszałeś, co z Rysiem?" - napisał dawny zawodnik. Wsiadłem w samochód i od razu pojechałem - relacjonuje Brzęczek.

- Rysiu był genialnym zawodnikiem, uwielbiałem z nim grać w środku pola. Nigdy nie lubił jednak światła jupiterów, dlatego teraz też nie prosił nikogo o pomoc - wyjaśnia Brzęczek.

Dopiero po czasie żona piłkarza Julita zdecydowała się upublicznić tę traumatyczną historię, prosząc o pomoc finansową. W rozmowie z naszym portalem Julita Staniek wręcz prosi o nienagłaśnianie sprawy. - Nie zależy nam na rozgłosie. Musiałam przełamać dużą barierę, by wyjść z problemem na zewnątrz. Zależało nam na odzewie klubów, dawnych kumpli, przyjaciół. Dziękuje wszystkim zaangażowanym w sprawie - przekazała nam kobieta.

O szczegółach nie chce mówić, odsyła nas do opisu zbiórki.

"Ryszard jest osobą niepełnosprawną ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Wymaga opieki i wsparcia osób trzecich przy wszystkich czynnościach życiowych. Nie ma czucia w obu nogach powyżej kostek, co powoduje, że często traci równowagę i potrzebuje pomocy przy poruszaniu się. Ma bardzo słabe napięcie mięśniowe. Stracił całkowicie wzrok w lewym oku, a w prawym choroba ciągle postępuje i widzi coraz gorzej.

Były piłkarz potrzebuje kilku prostych zmian, między innym przystosowania miejsca zamieszkania do obecnej sytuacji życiowej. "Potrzebne są środki na remont domu, zwłaszcza remont łazienki. Potrzebne jest wyrównanie terenu przed domem i położenie kostki brukowej, aby można było poruszać się bezpiecznie chodzikiem czy wózkiem inwalidzkim. Rysiek wymaga rehabilitacji i leczenia" - to treść opisu na portalu zrzutka.pl. Kucharski wspomniał własną traumę

Środowisko piłkarskie jest poruszone. - Kilka tygodni temu otrzymałem od pani Julity maila, o niczym nie wiedziałem, bo Rysiek trochę odłączył się od naszej starej ekipy - mówi Cezary Kucharski, który pamięta Stańkę z czasów gry w Legii. - Byłem w szoku, od razu do nich zadzwoniłem. Żona dała Ryśka do słuchawki, na szczęście mnie kojarzył. Miał duże trudności z mówieniem, ale to kwestia dobrej opieki i rehabilitacji, da radę z tego wyjść - opowiada nam Kucharski.

Jak mówi, przypomniał koledze swoją historię. Dwa lata temu lekarze zdiagnozowali u Kucharskiego rzadko występujące układowe zapalenie naczyń krwionośnych. Były piłkarz przebywał miesiąc w śpiączce farmakologicznej, w czasie choroby schudł aż trzydzieści kilogramów.

- Starałem się go przekonać, żeby nie odpuszczał i walczył. Wiem po osobie, że w takich chwilach szalenie istotne jest wsparcie mentalne - twierdzi Kucharski. - Rysiek mówił, że "on niczego nie chce, nie trzeba i sobie poradzi". Znam go, zawsze taki był. Po roku gry w Legii został kapitanem. Zawsze wyrywał się do płacenia, gdy w czasach Legii wychodziliśmy z rodzinami na obiady. To dobry, szczery człowiek - mówi Kucharski, który sam wpłacił na zbiórkę kilka tysięcy złotych. "Jeszcze chodzi"

Brzęczek opowiada, w jakim stanie jest jego dawny kolega z boiska. - Na tę chwilę nie jest to jeszcze wózek inwalidzki, ale poruszanie się Rysia jest na poziomie minimalnym. Może przemieszcza się z czyjąś pomocą, bardzo powoli. Niestety nie do końca ma czucie w stopach - tłumaczy.

Niedługo były piłkarz przejdzie kolejne badania. - Liczymy, że uda się zatrzymać pewne kwestie. Na lewe oko nie widzi, ale najważniejsze, by uratować prawe. Na szczęście, gdy się widzieliśmy, poznał mnie. Mieliśmy bardzo emocjonalne spotkanie. Dużo razem przeszliśmy - kontynuuje były kapitan kadry olimpijskiej.

Brzęczek mówi o ostatnich trudnych latach Stańki. - Dużym ciosem była dla niego śmierć brata, Mirka. Miało to potężny wpływ na dalsze wydarzenia i psychikę Rysia - mówi. - Jestem jednak podbudowany tym, co zobaczyłem. Nie zauważyłem u Rysia zwątpienia, bardziej świadomość błędów i spokój. Na pewno ogromną pracę wykonuje jego małżonka Julita, która bardzo go wspiera - opowiada Jerzy Brzęczek.

- Pamiętam go jako niesamowitego kumpla, który zawsze pomagał ludziom, gdy tego potrzebowali, dlatego teraz chcemy ułatwić mu życie i zaangażować do współpracy innych - dodaje.

PZPN deklaruje pomoc

Koledzy zawodnika poinformowali o sprawie Cezarego Kuleszę. Prezes PZPN potwierdza nam, że jest gotowy wesprzeć byłego reprezentanta Polski i medalistę olimpijskiego.

- Dowiedziałem się o sprawie i oczywiście chcemy pomóc. Proszę o kontakt od bliskich zawodnika oraz informację, w jakim zakresie możemy ich wesprzeć i na pewno to zrobimy - mówi nam Kulesza.

Staniek wystąpił w dorosłej reprezentacji dwanaście razy, rozegrał ponad dwieście meczów w polskiej ekstraklasie, a z Legią zdobył Puchar i Superpuchar kraju. Podczas swojej kariery dwa lata spędził za granicą - w Osasunie Pampeluna. Na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku zdobył srebrny medal z kadrą Janusza Wójcika po porażce 2:3 w finale z Hiszpanią.

Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty