Kryzys gwiazdora United trwa. Nie został powołany do reprezentacji

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Ash Donelon/Manchester United / Na zdjęciu: Jadon Sancho
Getty Images / Ash Donelon/Manchester United / Na zdjęciu: Jadon Sancho
zdjęcie autora artykułu

Jadon Sancho był hitem letniego okienka transferowego. Boiskowa rzeczywistość jak na razie jednak brutalnie go weryfikuje.

[tag=64397]

Jadon Sancho[/tag] był latem na ustach całego piłkarskiego świata. 23 lipca potwierdzono jego transfer z Borussii Dortmund do Manchesteru United za 85 milionów euro. Skrzydłowy swoją grą jak na razie nie przekonuje, że był warty swojej ceny. Jego forma martwi fanów "Czerwonych Diabłów".

21-latek rozegrał w nowym zespole 12 meczów, spędzając na murawie 520 minut. Nie strzelił ani jednego gola, próżno też szukać na jego koncie asyst. Niemoc tę zauważył selekcjoner Gareth Southgate i nie powołał go na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Anglii. To pierwszy raz, gdy Sancho nie dostał się do kadry narodowej z powodu słabej dyspozycji sportowej.

Wrześniowe spotkania "Lwów Albionu" opuścił przez stłuczenie, którego nabawił się na treningu. Teraz znowu może pozostać w Manchesterze i skupić się na treningach w klubie. - Ten transfer był błędem. Może zawodnik ma pieniądze, ale rozgrywa mniej meczów - skwitował na łamach "Sky Sports" Lothar Matthaeus.

ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni

Niemiec ceni sobie Cristiano Ronaldo i Marcusa Rashforda. - Oni obsadzają dwa miejsca w ataku United. O trzecie walczy czterech piłkarzy, a Sancho jest jednym z nich. Nie wiem jak trenuje, ale będzie musiał bardzo ciężko pracować, aby dostać się do wyjściowego składu - stwierdził.

Podopieczni Southgate'a mają przed sobą mecze z Albanią i San Marino. Z dorobkiem 20 punktów prowadzą w grupie eliminacji do mundialu w Katarze, o trzy "oczka" wyprzedzając Polskę.

Zobacz też: Występ Zielińskiego "głośniejszy" od gwizdów na Legii. Włosi zachwyceni Polakiem Wielka gra w Mediolanie. Derby odzyskują blask

Źródło artykułu: