20 lat wierny jednym barwom. Maciej Piskor obchodzi swój jubileusz

Zdjęcie okładkowe artykułu: Archiwum prywatne /  / Na zdjęciu: Maciej Piskor
Archiwum prywatne / / Na zdjęciu: Maciej Piskor
zdjęcie autora artykułu

Klub siatkarski to zawodnicy, trenerzy, sztab szkoleniowy, prezesi czy specjaliści od social mediów. Są też jednak takie osoby, które nie dość, że pomagają z własnej woli, to poświęcają na to swój własny czas. Taką osobą jest Maciej Piskor.

W tym artykule dowiesz się o:

Trudno określić, jaką rolę pełni Maciej Piskor w drużynie Indykpolu AZS Olsztyn, ponieważ...sam zainteresowany nie wie, jak to dokładnie nazwać. Niech to będzie coś z pogranicza złotej rączki lub prawej ręki trenerów. Maciej jest znany z zaangażowania w pomoc podczas treningów siatkarzy z Warmii i Mazur oraz odpowiada za kwestie organizacyjne przy meczach domowych. Nie straszne mu są również pojedynki wyjazdowe - po prostu wsiada w pociąg i jedzie. Może nie byłoby to aż tak wyjątkowe, gdyby nie to, że Maciej swoją funkcję pełni już...20 lat.

Początek przygody

 Wszystko zaczęło się w 2004 roku, kiedy to Maciej od kilku sezonów był bardzo aktywnym członkiem Klubu Kibica olsztyńskiego zespołu, który był naszpikowany gwiazdami - takie nazwiska jak Wojciech Grzyb, Paweł Zagumny, Paweł Papke czy Marcin Możdżonek były uznawane za najlepsze w Polsce.

- Dla młodego chłopaka, którym wtedy byłem, takie postacie były praktycznie nieosiągalne. Chciałem więc znaleźć jakiś sposób, aby do nich się zbliżyć - mówi dla portalu WP Sportowe Fakty Maciej Piskor.

Podczas jednego z treningów na hali Urania prowadzonego przez ówczesnego trenera AZS-u Grzegorza Rysia dla Macieja rozpoczęła się przygoda, która trwa do dziś.

- Pojawiłem się na zajęciach, usiadłem za boiskiem i obserwowałem poczynania siatkarzy. Kiedy blisko mnie pojawiała się piłka, to podbiegałem i podawałem je zawodnikom. Zacząłem robić to częściej i z treningu na trening po prostu coraz bardziej byłem kojarzony. Trenerzy pozwalali mi zostawać na zajęciach i pomagać przy podawaniu piłek. Tak oto przerodziło się to w 20 lat pomocy przy treningach. Robiłem to z czystej przyjemności. Oczywiście wtedy, kiedy pozwalały mi na to praca oraz czas - tłumaczy genezę swojej roli w klubie Maciej Piskor.

Maciej nie jest uwzględniony na oficjalnej stronie internetowej klubu, nie widnieje w żadnych strukturach, lecz bardzo często jest widziany w klubowym dresie, przemieszczając się po hali Urania i pomagając przy kwestiach organizacyjnych, jak przygotowywanie sprzętu.

- Po prostu lubię, to co robię i robię to z przyjemności - komentuje swoją działalność Maciej.

Maciej Piskor na meczu AZS-u Olsztyn; fot. Kamil Nikoniuk
Maciej Piskor na meczu AZS-u Olsztyn; fot. Kamil Nikoniuk

Siatkarskie autorytety

W ciągu tych 20 lat Maciej Piskor poznał wielu siatkarzy. Z niektórymi kontakt ma do dziś. Jeśli chodzi o zawodnika, który najbardziej zapadł w pamięci Maciejowi to zdecydowanie wymienia jedno nazwisko.

- Paweł Woicki. Niesamowicie sympatyczny i przyjazny człowiek. Pamiętam, jak podczas jednego z treningów na hali podszedł do mnie i pomógł zbierać mi piłki, które były porozrzucane po hali. Nie oczekiwałem tego od niego, sam wyszedł z inicjatywą. Paweł Woicki jest dla mnie definicją siatkarza - mówi o byłym siatkarzu i reprezentancie Polski Maciej Piskor.

Siatkarzy przewijało się mnóstwo, natomiast o wiele łatwiej wymienić trenerów, którzy podczas działalności Macieja Piskora pracowali w drużynie z Warmii i Mazur. Był to wspomniany Grzegorz Ryś, ale i również Waldemar Wspaniały, Ireneusz Mazur, Mariusz Sordyl, Gheorghe Cretu, Tomaso Totolo, Radosław Panas, Krzysztof Stelmach, Andrea Gardini, Roberto Santili, Michał Mieszko Gogol, Paolo Montagnani, Daniel Castellani, Marco Bonitta i Javier Weber. Z którym z nich najlepiej pracowało się Maciejowi?

- Każdy z trenerów był wyjątkową osobą, lecz mi najlepiej pracowało się z Gheorghe Cretu. Nie dość, że jest prawdziwym fachowcem, to jest fenomenalną osobą. Przed każdym treningiem podchodził i pytał dosłownie o wszystko - o rodzinę, pracę. Chciał po prostu wiedzieć, co u mnie słychać. Moje pozytywne zdanie na jego temat potwierdziła sytuacja, kiedy podczas zeszłorocznego Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie, kiedy Cretu przyjechał na turniej wraz z reprezentacją Słowenii, podszedł do mnie po meczu i zapytał o rzecz, o której mówiłem mu...w 2011 roku! Bardzo mnie to zaskoczyło - opowiada Maciej o relacji z rumuńskim trenerem.

Wojciech Winnik, prezes Ślepska Suwałki i były siatkarz AZS-u Olsztyn podpisuje Maciejowi Piskorowi okazjonalną koszulkę
Wojciech Winnik, prezes Ślepska Suwałki i były siatkarz AZS-u Olsztyn podpisuje Maciejowi Piskorowi okazjonalną koszulkę

Maciej dużo zawdzięcza wieloletniemu drugiemu trenerowi AZS-u Marcinowi Mierzejewskiemu.

- Marcin Mierzejewski zawsze miał do powiedzenia dobre słowo, czy jako zawodnik, czy jako trener. Zawszę mogę na niego liczyć, a on na mnie. Coraz częściej myślę, że gdyby nie on, to mnie by już w tym klubie nie było - zaznacza Maciej Piskor.

To, jak bardzo szanowaną postacią w klubie jest Maciej Piskor świadczy też fakt, że siatkarze oraz członkowie sztabu szkoleniowego nie raz dziękowali mu za pomoc. Wspomina również słowa rozgrywającego, Karola Jankiewicza, rozgrywający AZS-u, który powiedział mu wprost - dobrze, że jest i przebywa z drużyną.

Nie tylko siatkówka

Siatkówka to nie jedyna pasja Macieja Piskora. Od kilku lat jest zapalonym fanem biegania i udziałów w różnych maratonach.

- Głównym powodem rozpoczęcia biegania była chęć zgubienia kilku kilogramów. W rozmowie ze swoim kolegą poruszyłem ten temat, a że należał on do grupy biegowej, to zaproponował mi udział w jednym z grupowych biegów. Przyszedłem pełen obaw i myślałem jedynie o tym, że będą się ze mnie śmiać i będę ich spowalniał. Nic bardziej mylnego. Grupa “Są Wolniejsi” przyjęła mnie jak swojego - mówi Maciej Piskor.

Jak się okazało, pierwsze zetknięcie z bieganiem zamieniło ostatecznie w bardzo dużą pasję.

- W pierwszych zawodach wziąłem udział 2 miesiące po dołączeniu do grupy. Był to bieg charytatywny "O Złotą Monetę" o dystansie 5 kilometrów po parku im. Janusza Kusocińskiego w Olsztynie. Chcieliśmy pobiec ze znajomymi z grupy “na luzie”. Po starcie bardzo szybko straciłem ich z oczu, ale udało mi się ukończyć bieg i zdobyć pierwszy medal. Po jakimś czasie apetyt zaczął rosnąć - pojawiały się biegi na 7 czy 10 km i wtedy koledzy zaczęli pytać: to kiedy półmaraton? - mówi Maciej.

Maciej Piskor podczas jednego z biegów (materiały prywatne)
Maciej Piskor podczas jednego z biegów (materiały prywatne)

Wyzwanie na początku mogło wydawać się trudne, ale nie ma w życiu rzeczy niemożliwych do zrobienia.

- Półmaraton to przecież dystans 21 km. Długo się wstrzymywałem z decyzją, ale po powrocie zawodów biegowych, mój kolega Grzegorz Grabowski zaszczepił we mnie swoją filozofię biegania. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo po tej rozmowie uwierzyłem, że mogę więcej. Dlatego zabrałem się do pracy. Mój pierwszy półmaraton miał się odbyć przy okazji mistrzostw świata w półmaratonie w Gdyni, lecz plany pokrzyżowała pandemia. Wtedy jednak sam pojechałem do miasta, przebiegłem się jego ulicami i zrobiłem sobie "własny" półmaraton - kwituje z uśmiechem swoją wypowiedź Maciej.

I dodaje - Po półmaratonie w Gdyni, rozpocząłem współpracę z trenerem biegania i prezesem stowarzyszenia "Są Wolniejsi" Tomaszem Hermanem. Dziś mam już za sobą kilka półmaratonów i jeden maraton. Mogę powiedzieć, że polecam to każdemu, bo można dać się wciągnąć na maksa - opowiada Maciej Piskor, który regularnie w ciągu dnia lubi również pokonywać mniejsze lub większe trasy.

Maciej Piskor podczas 18. Półmaratonu Warszawskiego
Maciej Piskor podczas 18. Półmaratonu Warszawskiego

Filozofia postrzegania siatkarzy

Wracając do siatkówki, jak zostało już wspomniane, Maciej Piskor widział już na własne oczy wielu siatkarzy wysokiej klasy podczas treningów. Przyznaje, że w ciągu tych 20 lat wypracował sobie pogląd patrzenia na siatkarzy jako wyłącznie ludzi.

- Kibic, który przychodzi na każde mecze lub ogląda je w telewizji wyrabia sobie opinię na temat danego gracza wyłącznie po tym, co zobaczył podczas spotkania. Widzi zawodników, którzy grają raz lepiej, raz gorzej. Natomiast ja, mając możliwości pracy z nimi i pomagania na treningach widzę w nich normalnych ludzi mających swoje problemy - chore dziecko, co się może wiązać z nieprzespaną nocą lub innego rodzaju kłopot. Zawodnik daje z siebie 100 procent na tyle, ile może, a z tyłu głowy jest gdzieś ta myśl np. o problemach rodzinnych. Jeśli wygrasz mecz - super, może uda ci się na kilka minut o nich zapomnieć. Jak przychodzi porażka, to wszystko się może kumulować i nie chce się rozmawiać o niczym. Myślę, że to dotyczy każdego z nas, w każdej sferze życia - wyznaje Maciej.

I dodaje - Mimo problemów, siatkarze stają do składania autografów, udzielania wywiadów czy pozowania do zdjęć. Mi osobiście ta postawa bardzo się podoba. Filozofia Macieja na temat postrzegania siatkarzy wiążę się również z ocenami siatkarzy w czysto sportowych rozrachunku.

- Od bardzo długiego czasu nie daje sobie takiego prawa. Widziałem sporą liczbę meczów na żywo czy przed telewizorem, ale ocenę zostawiam osobom, które "zjadły zęby" na siatkówce - stwierdził Maciej.

Uhonorowanie działalności

Niedawno zakończony sezon 2023/2024 siatkarskiej PlusLigi był 20., jeśli chodzi o pracę Macieja Piskora w klubie z Olsztyna. Z tej okazji, chcąc sprawić sobie małą pamiątkę, założył zeszyt, do którego zbiera podpisy wszystkich najważniejszych siatkarzy i trenerów, którzy na przestrzeni lat znaleźli się w klubie ze stolicy Warmii i Mazur - swoje podpisy złożyli m.in. Robbert Andringa, Levi Cabral, Cezary Sapiński czy trener Roberto Santili.

Podpis Robberta Andringi w zeszycie M. Piskora (materiały prywatne)
Podpis Robberta Andringi w zeszycie M. Piskora (materiały prywatne)
Elektroniczna wersja podpisu Roberto Santiliego (materiały prywatne)
Elektroniczna wersja podpisu Roberto Santiliego (materiały prywatne)

Maciej nabył również specjalną koszulkę AZS-u Olsztyn, na której widnieje napis "AZS 2004/2024", symbolizujący czas, w którym spędził w drużynie.

Okazjonalna koszulka M. Piskora; mat. pryw.
Okazjonalna koszulka M. Piskora; mat. pryw.

O tym, jak bardzo szanowaną i lubianą postacią wśród olsztyńskiej społeczności siatkarskiej jest Maciej niech świadczą komentarze pod jego postem na Facebooku, gdzie podsumował miniony sezon ligowy.

Właściwy człowiek na właściwym miejscu? Nie, bo to miejsce powinno być o wiele bardziej znaczące. Dlaczego? Bo to facet, któremu jak psu micha należy się miejsce w Galerii Sław Indykpolu AZS Olsztyn za to wszystko, co zrobił i pewnie jeszcze dla klubu zrobi. Klub to nie tylko zawodnicy i poza boiskiem też robi się mnóstwo pracy, a wielu ludzi zwyczajnie pracuje w cieniu. Dokładnie tak, jak Maciej Piskor.
Dla Ciebie powinno być specjalne miejsce w Uranii, to ile dawałeś z siebie dla tego klubu jest bardzo cenne.”
Zawodnicy się zmieniają jak rękawiczki, trenerzy się zmieniają podobnie, ale jest jedna osoba, która się nie zmienia bez względu na to czy jest dobrze czy źle, czy są pieniądze czy nie; bezinteresowna, wierna klubowi, oddana od lat, bardzo często niedoceniana przez otoczenie: Maciej Piskor - mogę śmiało napisać WSCHODZĄCA ikona INDYKPOLU AZS Olsztyn!!”

Nie zapomina o nim również klub, dla którego przez 20 lat poświęcił sporo swojego wolnego czasu.

Janusz Siennicki, dziennikarz WP Sportowe Fakty >Będzie pomagać ministrowi. Słynna siatkarka spotkała się z Nitrasem >Europejskie puchary dla klubów z Rosji i Białorusi? CEV podjęła decyzję

Źródło artykułu: WP SportoweFakty