Pole position po 1071 dniach przerwy. Tajfun wpłynął na kwalifikacje MotoGP

Od kilku dni zapowiadano, że w sobotę tajfun uderzy w okolice toru Motegi, wpływając na rozgrywane tego dnia kwalifikacje MotoGP oraz innych serii. Intensywne opady deszczu sprawiły, że trzeba było odwołać jedną z sesji treningowych, zaś sama "czasówka" rozpoczęła się z opóźnieniem. Miała też niespodziewanego triumfatora.

Po pierwsze od 1071 dni pole position sięgnął Marc Marquez. Hiszpan ledwie dwa tygodnie temu powrócił do ścigania w MotoGP po poważnej operacji kontuzjowanej ręki, którą złamał w roku 2020, a był w stanie wykorzystać mokre warunki na torze i wygrać kwalifikacje. Ośmiokrotny mistrz świata po raz ostatni triumfował w "czasówce" również na torze Motegi - przy okazji GP Japonii w sezonie 2019.

Zmienne warunki sprawiły, że w kwalifikacjach MotoGP nie brakowało niespodzianek. Drugie i trzecie pole startowe wywalczyli Johann Zarco oraz Brad Binder.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek

Słabiej wypadli za to Fabio Quartararo oraz Francesco Bagnaia, którzy toczą między sobą walkę o tytuł mistrzowski. Francuz był dziewiąty, a Włoch dopiero dwunasty. W niedzielę na Motegi ma już panować słoneczna pogoda, przez co obu motocyklistom łatwiej będzie odrabiać straty.

- Ten wynik jest nie do przyjęcia - mówił po kwalifikacjach Bagnaia. Włoch uważał, że w deszczowych warunkach w jego motocyklu coś działało w sposób niewłaściwy. Zawodnik Ducati wskazywał, że we wcześniejszej sesji treningowej na mokrej nawierzchni był znacznie szybszy. Bagnaia zwracał też uwagę na to, że zwykle w takich warunkach spisywał się bardzo dobrze, więc razem z zespołem musi przeanalizować dane zgromadzone w sobotę na Motegi.

MotoGP - GP Japonii - kwalifikacje (Q2) - wyniki:

Czytaj także: "Nadal mam koszmary". Kierowca Red Bulla o traumie po wyrzuceniu z F1 To koniec kierowcy w F1. Syn miliardera oficjalnie żegna się z zespołem