Festiwal upadków podczas mistrzostw Europy. Polak w szpitalu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Michał Knapp
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Michał Knapp
zdjęcie autora artykułu

W ostatni weekend lutego Sanok stał się stolicą lodowego ścigania w ramach ice speedwaya. Niestety, drugiego dnia odnotowaliśmy wiele upadków. Po jednym z nich do szpitala musiał się udać reprezentant Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Tor lodowy "Błonie" w Sanoku był areną zmagań o Indywidualne Mistrzostwo Europy w sezonie 2023 w ice speedwayu. O ile w sobotę byliśmy świadkami świetnego ścigania, o tyle niedziela upłynęła pod znakiem wielu upadków.

Po czterech seriach startów, które trwały 150 minut mieliśmy ich odnotowanych aż dziewięć w szesnastu wyścigach. Najczęściej z lodową taflą zapoznawali się Denis Andersson oraz Michał Knapp, którym nie było dane ukończyć europejskiego czempionatu.

Szwed przez cały weekend na torze lądował pięciokrotnie. Równie duże problemy miał jedyny w stawce Polak. Niestety dla niego, ale piąty upadek zakończył się koniecznością udania do szpitala na szczegółowe badania.

Reporter Motowizji poinformował, że u Knappa podejrzewany jest uraz biodra. Wyjazd do szpitala był koniecznością, by potwierdzić lub wykluczyć ewentualne złamania.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

W niedzielę z sanockim torem kontakt po upadku odnotowali również: Jimmy Hornell, Jan Klatovsky, Benedikt Monn oraz Jimmy Olsen. Szczególnie groźna była kraksa ostatniego z nich. W piętnastym biegu dnia reprezentant Szwecji z dużym impetem upadł na prawy bark i z dużym grymasem bólu wrócił do parku maszyn.

Do momentu upadku Olsen był niepokonany i miał szanse na to, by opuścić Sanok z brązowym medalem. Wykluczono u niego wszelkie złamania i od jego samego miało zależeć to, czy pojawi się jeszcze na lodowej tafli.

Czytaj także: Jako nastolatkowie stawali na podium IMŚ. Nie każdemu udało się zrobić karierę Tyle mu wystarczyło, by przekonać do siebie mistrza Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty