Wojna o Wisłę. Właściciel Białej Gwiazdy nie uznał oferty Stechert Gruppe

TS Wisła, do którego należy spółka prowadzącą sekcję piłkarską Białej Gwiazdy, uznało, że złożona przez Stechert Gruppe oferta kupna klubu nie spełnia wymogów formalnych. A rzekomy chętny na pozyskanie Wisły unika kontaktu z władzami klubu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
stadion Wisły Kraków Newspix / LUKASZ WIESZALA / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków
Wojna o piłkarską Wisłę ruszyła w minionym tygodniu. W piątek poprzez byłego właściciela Białej Gwiazdy, Tele-Fonikę do klubu wpłynęła oferta nabycia stu procent akcji Wisły Kraków SA, której Towarzystwo Sportowe nie mogło odrzucić. Propozycja Niemców miała bowiem spełniać dwa warunki określone w zawartej w sierpniu minionego roku między Tele-Foniką Bogusława Cupiała a Towarzystwem umowie kupna-sprzedaży piłkarskiej spółki, którą zawarto 23 sierpnia minionego roku.

Z uwagi na dobro klubu, Cupiał wprowadził wówczas do umowy zapis, który w odpowiednich okolicznościach zmusiłby Towarzystwo do zbycia akcji i właśnie z tej klauzuli chciała skorzystać Stechert Gruppe. Co ciekawe, zapis ten był objęty klauzulą poufności, ale właściciel niemieckiej firmy, Joerg Loeser dowiedział się o istnieniu furtki i postanowił przez nią wkroczyć na Reymonta 22. Warunki były dwa: oferta musiała zostać złożona do 23 lipca tego roku i musiała opiewać na minimum 40 mln zł + 1 grosz. I w piątek, czyli dwa dni przed upływem terminu, ale w ostatnim dniu roboczym przed deadlinem, Niemcy dopełnili formalności. W Krakowie pojawił się przedstawiciel konsorcjum, Norbert Bernatzky z ofertą, która miała uruchomić procedurę przejęcia klubu.

We wspomnianej umowie między Tele-Foniką a Towarzystwem znalazł się też zapis mówiący, że do 29 lipca tego roku Tele-Fonika ma pełnomocnictwo do prowadzenia negocjacji w imieniu Wisły SA. Dlatego Stechert Gruppe złożyła ofertę kupna klubu przez Tele-Fonikę.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków! (WIDEO)

"Spełniająca warunek oferta złożona w imieniu Stechert Group wpłynęła do Grupy
Tele-Fonika w ostatnim dniu tego rocznego terminu o godz. 15:30 i natychmiast została przekazana do TS Wisła" - czytamy w komunikacie należącego do Cupiała koncernu.

Tele-Fonika zastrzegła jednak, że samo złożenie oferty, która w jej mniemaniu spełnia wymogi formalne, nie jest równoznaczne z rychłą finalizacją transakcji. Były właściciel klubu wraz z Towarzystwem ma teraz dokonać weryfikacji kontrahenta.

"Szczególny nacisk zostanie oczywiście położony na sprawdzenie planów inwestora wobec klubu - będziemy wspólnie wymagać, by inwestor zapewnił Białej Gwieździe szybki powrót na sportowy szczyt, ale w oparciu o długotrwałe stabilne podstawy i zrównoważony budżet. Dopiero pozytywny efekt wspomnianych weryfikacji pozwoli na sfinalizowanie zbycia akcji nowemu inwestorowi" - ogłosiła Tele-Fonika.

Będące właścicielem piłkarskiej spółki stowarzyszenie stanęło jednak do walki o zatrzymanie klubu. We wtorek zarząd Towarzystwa ogłosił, że dokument przekazany w piątek przez Bernatzky'ego nie spełnia wymogów formalnych oferty nabycia akcji Wisły SA.

- Ten dokument nie stanowił oferty - to opinia naszych prawników i kancelarii, które zaangażowaliśmy do zbadania sprawy. Dokument nie może być ofertą choćby z uwagi na to, że zawarty jest w niej warunek dojścia umowy do skutku. Brakuje w nim też umocowania dla osoby, która na dokumencie jest podpisana. Nie wiemy, czy był uprawniony do złożenia takiego dokumentu - mówi prezes Wisły, Marzena Sarapata.

- Nikt ze strony potencjalnego inwestora ani ze strony pana, który uznaje się za pełnomocnika wskazanego w piśmie podmiotu, z nami się nie skontaktował. Wygląda na to, że skontaktowano się jedynie z mediami - dodaje Sarapata, zdradzając zaskakujące zachowanie chętnych na pozyskanie klubu: - Podpisany pod dokumentem pan nie odbiera telefonu mimo podania numeru. Wystosowaliśmy do niego mail, informując o tym, że nie wyrażamy zgody na działanie osoby nieumocowanej przez wskazanego w treści pisma mocodawcy. Próbowałam skontaktować się z tym panem, by uzyskać informację o tym, czy możemy spodziewać się dokumentów, ale nie udało nam się do niego dodzwonić. Nic też nam wiadomo, by przedstawiciele inwestora kiedykolwiek byli w siedzibie Towarzystwa czy piłkarskiej spółki.

Przy Reymonta 22 nie ukrywają, że o nadawcy oferty kupna klubu wiedzą niewiele. Bernatzky ma reprezentować Stechert Gruppe, ale dane firmy na przedstawionym przez niego piśmie różnią się od właściwych.

- W niemieckim KRS-ie taki podmiot nie istnieje. Nie wyklucza to, że funkcjonuje w innej formie, ale tego na razie nie wiemy. W tej chwili zarząd klubu analizuje potencjalnego inwestora, by nie doszło do sytuacji sprzed roku. Spływają do nas informacje, wyciągamy wnioski. Kancelarie, które zaangażowaliśmy w Polsce i w Niemczech, weryfikują tę firmę. Pamiętamy o doświadczeniach związanych z przejęciem klubu przez Jakuba Meresińskiego, dlatego do takich wydarzeń jak złożenie takiego dokumentu, podchodzimy z rezerwą. W tej chwili zarząd Towarzystwa dokładnie analizuje potencjalnego inwestora, by nie doszło do sytuacji tożsamej z tą z zeszłego roku - mówi Sarapata.

Działania przywołanego Jakuba Meresińskiego, który rok temu przejął Wisłę od Bogusława Cupiała, sparaliżowały klub i w niespełna miesiąc doprowadziły piłlarską spółkę na skraj upadku. Wisłę uratowało dopiero odbicie jej z rąk Meresińskiego przez Towarzystwo. Teraz stowarzyszenie nie chce oddawać klubu, na prowadzenie którego poświęciło jedenaście miesięcy ciężkiej pracy. Nowi zarządcy Wisły, na czele z prezes Sarapatą, zredukowali zadłużenie, które w chwili przejęcia przez nich klubu wynosiło 12 mln zł, pozyskali sponsora głównego w postaci LVBet, co nie udało się ich poprzednikom przez wiele lat i otworzyli też Białą Gwiazdę na lokalny biznes, pozyskując rzeszę mniejszych sponsorów. Pod względem finansowym i organizacyjnym Wisła zaczęła wstawać z kolan, na których była przez ostatnie lata.

Do tego, dysponując mocno ograniczonymi środkami, przy Reymonta 22 stworzono zespół, który nie musi drżeć o zachowanie ligowego bytu. Miniony sezon krakowianie ukończyli na 6. miejscu, a po dwóch kolejkach nowej kampanii są liderem ekstraklasy. To w dużej mierze zasługa Manuela Junco, który wrócił do Wisły za namową ludzi z TS-u, a sam ściągnął do Krakowa Kiko Ramireza.

Wisła Kraków odzyska kiedyś blask ze "złotej ery Bogusława Cupiała"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×