Lukas Podolski. Ostatni gest dla Polski
Lukas Podolski chce zagrać w Górniku Zabrze, prezes klubu czeka na ruch zawodnika, a jego ojciec wspomina czasy, gdy miłość do zespołu przelewał na syna.
Łukasz, który gra obecnie w japońskim Vissel Kobe niekiedy zaskakuje ojca. - Niedawno rozmawialiśmy ze sobą telefonicznie. Podaję mu wynik spotkania, a syn: "wiem wiem, sprawdzałem" - opowiada Podolski senior.
Były reprezentant Niemiec od kilku lat wraca do tematu swojej gry w Zabrzu. Nieraz deklarował taką chęć publicznie, przed kilkoma laty w rozmowie z oficjalną stroną niemieckiej federacji stwierdził nawet, że "chciałby zakończyć karierę w ukochanym Górniku".
Kilka dni temu znowu to zrobił. Na łamach "Super Expressu" przypomniał obietnicę złożoną byłemu działaczowi klubu, śp. Krzysztofowi Majowi. - Obiecałem mu kiedyś, że zagram w Górniku. Chcę dotrzymać słowa i jeśli ode mnie będzie to zależało, to tak się stanie - potwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Neymar wyrzucony z boiska, PSG straciło punkty! Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
Polska zawsze była dla niego wyjątkowym miejscem. Piłkarz urodził się w Gliwicach, ale gdy miał dwa lata jego rodzice zdecydowali się wyemigrować do Niemiec. Nie stracił jednak kontaktu z rodziną, która mieszka na Śląsku. Odwiedzał babcię, wujka (zmarł w lipcu br.), w Kamionnej nieopodal Warszawy wziął ślub. W stolicy otworzył ośrodek pomocy dla dzieci "Arka", przeznaczył też swój sprzęt na licytację dla rodzin zmarłych górników. Po meczu z Polską na Euro 2008 w koszulce Mariusza Lewandowskiego pocieszał na trybunach swojego kuzyna. Ten płakał, bo Biało-Czerwoni przegrali 0:2, do czego przyczynił się "Poldi" strzelając dwa gole.
Po polsku myśli, komunikuje się z rodziną i nawet nieudane akcje na boisku "komentuje" w naszym języku.
Trzy lata temu był na meczu Górnika z Cracovią.
- Przyjechał do babci do Sośnicy (osiedle w Gliwicach - przyp. red.) i chciał zobaczyć nowo budowany stadion. Mówił wtedy: kiedyś będzie to dobrze wyglądało. Często opowiadam mu, że atmosfera na trybunach jest świetna. Łukasz trzyma za chłopaków kciuki - kontynuuje pan Waldemar.
Dziecko Kolonii
Decyzji, czy syn chce w Zabrzu zagrać, nie poznaliśmy. - Powiem tak: gdyby mi pan powiedział kilka miesięcy wcześniej, że Łukasz wyjedzie do Japonii, to bym w życiu w to nie uwierzył - komentuje ojciec piłkarza. - Trudno mi powiedzieć, co Łukasz postanowi. A może zostanie w Japonii? Naprawdę nie wiem - dodaje.
Prezes Górnika otwarcie przyznaje nam, że klubowe drzwi są dla piłkarza otwarte. - Żadnych konkretnych działań z Łukaszem jeszcze nie podjęliśmy. Myślę, że jest za wcześnie, żeby mówić o jego transferze do Zabrza, ale jesteśmy otwarci na takie rozwiązanie. Cieszymy się, że Łukasz deklaruje chęć gry w Górniku i z przyjemnością rozpoczniemy rozmowy - odpowiada Bartosz Sarnowski.
Nie jest jednak powiedziane, że faktycznie się tak stanie. Łukasz mówi wprost, że jest to bardzo prawdopodobne. Jego ojciec powstrzymuje się od komentarza i jest nieco zaskoczony publicznymi deklaracjami syna. Odważniejszy w wypowiedziach jest natomiast Janusz Bodzioch, który grał z Waldemarem Podolskim w Górniku Knurów i dalej utrzymuje z nim przyjacielskie relacje. Często też uczestniczy we wspólnych spotkaniach z Łukaszem. - Po mistrzostwach świata w Brazylii w 2014 roku miałem na szyi jego złoty medal, podczas grilla w Gliwicach - uśmiecha się.
Bodzioch zwraca uwagę na popularność Podolskiego w Kolonii i miłości do FC Koeln. W tym klubie Łukasz się wychował, wypromował, a gdy nie szło mu w Bayernie Monachium to wrócił, odbudował formę i odszedł do Arsenalu.
- Z tego co widzę i znam obu panów, to Łukasz jest bardzo mocno związany z tym miejscem. Ja lubię mówić, że jest "kochanym dzieckiem Kolonii". Byłem na otwarciu jego lodziarni w mieście. Przez cały dzień przewinęło się tam kilkanaście tysięcy klientów. To jego fani. W Kolonii ma też swoje interesy, szkółkę piłkarską, a w Bergheim, ok. 30 kilometrów dalej, wybudował boisko. Nie wiem, czy Zabrze okaże się faktycznie ostatnim przystankiem - zastanawia się.
Górnik się podoba
Pan Waldemar uważa, że FC Koeln za kilka sezonów może być już zbyt mocnym klubem dla Łukasza. Obecnie to zespół występujący w Bundeslidze (po dziewięciu kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli). - Syn ma swoje lata, nie wiadomo jak to później będzie ze zdrowiem - głośno myśli.
Z kolei gra Górnika przypomina mu stare czasy. W połowie września przyjechał z Niemiec do Zabrza na spotkanie ze Śląskiem Wrocław (2:2). - Oglądam nie tylko mecze Górnika, ale i całą ligę. Zespół z Zabrza gra atrakcyjną piłkę, z polotem, nawet w przegranych meczach. I jest wielu młodych chłopaków. Podoba mi się to - opowiada.
W temacie ekstraklasy pozostaje sceptyczny. Jego zdaniem w Polsce poziom dalej pozostawia wiele do życzenia. - Czy się podnosi? Ech... - zawiesza głos. - Chyba nie - wzdycha. - Zawodnicy grają, na ile umieją. Na niektóre mecze da się patrzeć bez przysypiania w fotelu, ale rzadko. To poziom 2. Bundesligi - dodaje.
Nie chce też namawiać syna, by kończył karierę w miejscu, które darzy sentymentem. - Nie przywiązuje do tego wagi. To jego wybór - kończy.