Szkoleniowiec Atomu Trefla pod wrażeniem gry swoich podopiecznych. "Chylę czoła przed zespołem"
Zawodniczki Atomu Trefla Sopot okazały się lepsze w siatkarskiej wojnie, pokonując bydgoski Pałac 3:1. Trener drużyny gości po zakończeniu pojedynku nie szczędził komplementów swoim podopiecznym.
Kibice, którzy postanowili spędzić niedzielne popołudnie w hali Łuczniczka z pewnością nie żałowali swojej decyzji. Obie ekipy uraczyły widzów kapitalnym widowiskiem, pełnym efektownych ataków i ofiarnych interwencji w obronie. Nie brakowało również dramaturgii, bowiem poza pierwszym setem, który miał bardzo jednostronny przebieg, pozostałe partie przypominały prawdziwą siatkarską bitwę na wyniszczenie. Przyjezdne wytrzymały jednak ciśnienie i ostatecznie zrewanżowały się rywalkom za porażkę 1:3 przed własną publicznością w pierwszej rundzie fazy zasadniczej.
- To był mecz wielkiej walki punkt za punkt. Czasami brakowało sił i potrzeba było takiego kopniaka z boku, żeby jeszcze coś z siebie wykrzesać. Nie mogę jednak powiedzieć, że drużyna nawet przez moment nie chciała walczyć. To było widać w każdej akcji. Nawet jak przegrywaliśmy, traciliśmy sporo punktów do rywalek, zespół nie spuszczał głowy. To był klucz do wygranej. W trakcie przerw powtarzaliśmy sobie, że rywalizujemy do końca. Cały czas wierzyliśmy w to, że nam się powiedzie - przyznał opiekun Atomu Trefla Sopot.
Kolejne ligowe spotkanie ekipa znad Bałtyku rozegra 29 lutego na wyjeździe z Impelem Wrocław.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy