Piją piwo i biegają. Poznaj szaloną dyscyplinę sportu

Michał Fabian
Michał Fabian
Sportowiec, który niegdyś reprezentował Australię na uniwersjadzie, nawet nie zdążył się tym sukcesem nacieszyć. Po... 14 godzinach rekord odebrał mu pewien Kanadyjczyk.

Mowa o Lewisie Kencie z Mississaugi w prowincji Ontario, czyli kolebce "piwnej mili". 21-latek długo szykował się do poprawienia rekordu. Ale rekordu Nielsena. 7 sierpnia planował przejść do historii. Gdy się obudził, spostrzegł, że ma kilka wiadomości od znajomych. - Zobacz, co zrobił ten Australijczyk. 4:56.2 - pisali mu SMS-y takiej treści. - Cholera, to miała być moja próba pobicia rekordu świata - zdenerwował się Kent.

Jego początki z "beer mile" były kompletnie nieudane. Pobiegł z kolegami z uczelni i uzyskał wynik 6:11. - Pomyślałem: "to niesamowite". Jak to możliwe, by przebiec ten dystans tak szybko? Po wypiciu trzeciego i czwartego piwa czułem się niekomfortowo. Nie sądziłem, że zbliżę się do pięciu minut - wyjaśniał.

Stopniowo jednak poprawiał "życiówkę". Najpierw o prawie minutę - do 5:19, później o kolejne sekundy. Zaczął dokładnie analizować specyfikę tej konkurencji. Doszedł do wniosku, że lepsze rezultaty osiągają ci, którzy piją piwo z butelek, a nie z puszek (z czołowej "10" w tabeli wyników tylko Nielsen używał puszek). Znalazł także odpowiednią markę "złocistego napoju" - Amsterdam Blonde, z browaru w Toronto. Mówiąc potocznie, to piwo "wchodzi" mu najlepiej. Są dwie podstawowe zasady - nie może być mocno gazowane i nie powinno być mocno schłodzone.

Rekord ustanowiony kilkanaście godzin wcześniej w Australii tylko zmobilizował Kenta do wysiłku. Kanadyjczyk błyskawicznie opróżniał butelki (w sumie zajęło mu to ok. 32 sekund), pobiegł bardzo równo. Efekt? 4:55.8. O cztery dziesiąte sekundy szybciej od Australijczyka Harrisa!

Zobacz rekord świata w "piwnej mili"

Gwiazdor nie dał rady

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że profesjonalni lekkoatleci roztrzaskaliby tenże wynik w pył. Rekord świata na jedną milę ustanowiony przez Hichama El Guerrouja z Maroka wynosi 3:43.13. Okazuje się jednak, że nie szybkie przebieranie nogami, lecz błyskawicznie spożywanie piwa ma większe znaczenie w "beer mile".

Przekonał się o tym Nick Symmonds. - Kocham picie i kocham bieganie. Ta konkurencja jest stworzona dla mnie - mówił. Amerykanin specjalizuje się w biegu na 800 m. Jego rekord życiowy 1:42.95 jest lepszy od wyników naszych gwiazd - Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Symmonds zajął piąte miejsce na igrzyskach w Londynie, zaś na mistrzostwach świata w Moskwie w 2013 r. zdobył srebrny medal.

- Nie jestem najlepszy w piciu, ale jestem najlepszym biegaczem - mówił przed mistrzostwami świata w "piwnej mili", zorganizowanymi w grudniu 2014 r. Chciał pobić rekord świata. Jednak do granicy 5 minut nawet się nie zbliżył. Poległ z kretesem! Zawody ukończył na siódmym miejscu, z wynikiem 5:41.7. Tłumaczył, że to wszystko przez gatunek piwa, którego nigdy wcześniej nie spożywał. Miał ewidentne problemy z szybkim wypiciem trunku. Pierwsze piwo wlał w siebie w czasie poniżej 8 sekund, ale później było już tylko gorzej - dwa razy po ok. 14 sekund, a ostatni wynik - aż 18,76 s. Takiej straty odrobić nie miał szans. Mistrzem został Kanadyjczyk Corey Gallagher (5:00.23).

W tegorocznych zawodach, które odbyły się 22 sierpnia w San Francisco, triumfował Lewis Kent (z czasem 5:07.7).

"Usuń mój wynik, proszę, bo..."

W "piwnej mili" startują także kobiety. Rekordzistką jest Elizabeth Herndon z USA, która uporała się z czterema piwami i dystansem 1600 m w 6:17.8. Na niektórych zawodach kobiety walczą według zmodyfikowanych zasad (bez pierwszej kolejki piwnej, rozpoczynając od 400 m biegu).

Co ciekawe, w naszym kraju odbyło się już kilka takich imprez - między innymi w Krakowie, Szczecinie czy Łodzi. Próżno jednak szukać naszych zawodników w czołówce światowej listy. Na stronie Beermile.com każdy może umieścić swój wynik. Aktualnie zgłoszonych jest... prawie 90 tysięcy rezultatów. Niektórzy lubią się chełpić tym, jak szybko potrafią pić i biegać. Są jednak i tacy, którzy dzwonią albo piszą do właściciela strony z prośbą o usunięcie rezultatu.

Patrick Butler ujawnia, jaka jest treść takich maili. - "Cześć, czy możesz usunąć mój wynik? Jestem z niego naprawdę dumny, ale on pokazuje się jako pierwszy po wpisaniu mojego nazwiska w wyszukiwarce internetowej. A ja teraz jestem w trakcie szukania pracy". Dla pracodawców, którzy nie tolerują alkoholu, taka informacja może oznaczać dyskwalifikację potencjalnego kandydata.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×