Oberstdorf 2021. Trener polskich biegaczy w szczerym wywiadzie przed MŚ. "Postawiłem wszystko na jedną kartę"

Już w czwartek polscy biegacze rozpoczną zmagania na MŚ w Oberstdorfie. Trener naszej kadry Lukas Bauer w rozmowie z WP Sportowe Fakty opowiada m.in. o powodach wycofania kadry z PŚ, urazie Kamila Burego oraz trudnych warunkach w Niemczech.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Lukas Bauer Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Lukas Bauer
Arkadiusz Dudziak, WP Sportowe Fakty: Jakie warunki panują obecnie w Oberstdorfie? Lukas Bauer, trener reprezentacji Polski mężczyzn w biegach narciarskich: To niemal jak lato. Często podczas dnia temperatura dochodzi do 20 stopni, co nie jest typowe. Jednak podczas ostatnich MŚ w Seefeld było podobnie, więc ta pogoda staje się bardziej standardem niż niespodzianką.

Takie warunki z pewnością będą ogromnym wyzwaniem dla serwismenów.

To będzie ogromne wyzwanie nie tylko dla serwismenów, ale także dla samych biegaczy. Ich organizmy będą miały pewne trudności z poradzeniem sobie z tymi warunkami, ale są one dla wszystkich takie same. Wciąż FIS zmienia godziny rozpoczęcia startów. Dla przykładu czwartkowe kwalifikacje do sprintu miały rozpocząć się o 11:00, ale zostały przesunięte na 9:00. O 11:30 rozpoczną się finały.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Poważny problem organizatorów MŚ. Atak wiosny w Oberstdorfie

Zrobiono to, ponieważ nie można by było przeprowadzić uczciwej rywalizacji w pierwotnym terminie. Wprowadziło to pewien chaos, bo powiedziano nam o tym niemal w ostatnim momencie. Serwismeni nie byli w stanie przygotować nart na czas. Podczas MŚ ściśle przestrzega się godzin otwarcia trasy, więc aż do niedawna nie mogliśmy wyjść na nie i potrenować. Obecnie serwismeni w pośpiechu szukają odpowiedniego smarowania na te warunki.

Puchar Świata w Novym Meście został odwołany, a zamiast niego nasza kadra wzięła udział w nieoficjalnych testach w Oberstdorfie. Jak podczas nich spisali się nasi biegacze?

Dla nas takie przetarcie było bardzo ważne. W ostatnich 2-3 tygodniach zespoły kończyły przygotowania do MŚ, więc były poza rytmem zawodów. Treningi to tylko treningi. Inaczej jest, kiedy dochodzi presja związana z zawodami. Takie warunki mogą przynieść tylko starty w Pucharze Świata. Dla nas te wyścigi w Novym Meście miały być takimi biegami rozgrzewkowymi do MŚ.

Podczas pandemii występują pewne trudności z zawodami PŚ. My byliśmy jednak w kontakcie z kadrą Rosji, Niemiec, żeby przeprowadzić takie testowe biegi w Oberstdorfie. Wystartowało w nich siedem ekip, w tym wszyscy Polacy. Kamil Bury i Maciej Staręga wzięli udział w sprincie, a Dominik Bury, Mateusz Haratyk i Kacper Antolec wystartowali w wyścigu dystansowym.

Czy przygotowania do sezonu w czasach pandemii mocno różniły się od tych normalnych?

Tak, restrykcje związane z COVID-em zmieniły mnóstwo naszych planów. Muszę jednak powiedzieć, że w porównaniu z innymi ludźmi, którzy nie mogą normalnie pracować i tak mamy nie najgorzej. Wielkie podziękowania dla Ministerstwa Sportu i PZN-u, że starali się nam umożliwić treningi. Czasem musieliśmy zmieniać lokalizację i daty niektórych wyjazdów. Cały świat zmaga się jednak ze skutkami pandemii, a my nie możemy płakać i się żalić.

W tym sezonie jedynie Maciej Staręga zdobył punkty Pucharu Świata. Nasza kadra nie brała jednak udziału w wielu zawodach. Dlaczego tak się stało?

Część z tych nieobecności planowaliśmy, np. nie wystartowaliśmy w Lahti, bo w tym czasie odbywały się mistrzostwa Polski. Dla polskich biegów ważne, żeby najlepsi narciarze uczestniczyli w tych zawodach. W ten sposób ci znajdujący się poza kadrą Polski spotykają się z tymi zawodnikami, mają okazję się z nimi zmierzyć i się porównać.

Z kolei nastąpiły pewne zmiany w naszych planach, jeśli chodzi o końcówkę Tour de Ski oraz Falun. Nie byliśmy w stanie dokończyć Tour de Ski, mieliśmy pewne kłopoty, jednym z nich były nasze nie najlepsze wyniki. Po tym zdecydowałem się wydłużyć przygotowania do MŚ z dwóch do trzech tygodni. Nie było czasu na zabawę. Po Tour de Ski podjąłem decyzję i postawiłem wszystko na jedną kartę. Najważniejszą imprezą w tym sezonie są mistrzostwa w Oberstdorfie i dlatego zdecydowałem się opuścić kilka startów w PŚ.

Na początku sezonu zdecydował się pan dać szansę młodszym zawodnikom. W sprintach w Dreźnie wystąpili m.in. Robert Bugara i Sebastian Bryja. Jak przedstawia się sytuacja polskich kadr młodzieżowych?

Prawie dwa lata temu zacząłem pracę w kadrze Polski i spotkałem się z sytuacją, z którą miało już do czynienia kilku szkoleniowców w tym kraju. Nie ma zbyt wielu narciarzy, którzy są na poziomie kadry A i mogą walczyć na arenie międzynarodowej. Nie możemy więc wysyłać na Puchar Świata tylko członków kadry A, ale musimy też szukać nowych talentów.

To problem także teraz, na mistrzostwa świata pojechało pięciu biegaczy. Istnieje duża różnica między najlepszym zawodnikiem w reprezentacji Polski a tym piątym. Bardzo trudno w tej sytuacji walczyć w każdym wyścigu. Polscy fani muszą być cierpliwi i czekać na świetne rezultaty w przyszłości.

W tym celu obserwuję kadrę juniorów i bardzo chciałem zacząć współpracę z nimi. Przynajmniej podczas lata udała się ona znakomicie. Celem było to, żeby młodzi sportowcy zobaczyli, co oznacza bycie w kadrze A, jak wyglądają takie treningi i czego potrzeba, żeby walczyć na arenie międzynarodowej. Latem mieliśmy razem kilka obozów i bardzo jestem z tego zadowolony. Dyskutowaliśmy, na czym się skupić, co poprawić.

Takim młodym zawodnikom warto dawać szansę, kiedy tylko to możliwe. Na PŚ w Dreźnie nie zabrałem zawodników specjalizujących się na dystansach, bo przygotowywali się oni do Tour de Ski. Wtedy tylko Maciej Staręga z kadry A wystartował w tych zawodach, a nie chciałem zostawiać niewykorzystanej kwoty startowej. Dla juniorów to była dobra szansa, bo to najkrótszy sprint z najłatwiejszą trasą i to może zaprocentować w przyszłości.

Wystartowali bez większej presji, ale z mojego punktu widzenia to ważne, żeby zobaczyli Puchar Świata na własne oczy. To doświadczenie może dać im dodatkową motywację do rozwoju. To była nagroda za dobrą pracę podczas lata i też pewien rodzaj myślenia przyszłościowego.

Już w czwartek Polacy wystartują w sprincie stylem klasycznym. Czy stać naszych zawodników na miejsce w czołowej piętnastce?

Jeśli zajmiemy miejsce w czołowej piętnastce, to będziemy mogli je świętować niemal jak zwycięstwo. Przed mistrzostwami świata byłem przekonany, że to Kamil Bury, który specjalizuje się w stylu klasycznym, będzie naszym najsilniejszym zawodnikiem. Maciej Staręga woli raczej biegać łyżwą. Tylko w przypadku tych dwóch sportowców możemy oczekiwać dobrego rezultatu.

Niestety teraz Kamil Bury walczy z bólem pleców. Zmagał się z tą dolegliwością przez większość sezonu. Podczas pierwszych treningów i testowego wyścigu w Oberstdorfie problem tylko się nasilił. Przez ostatnie trzy dni nie trenował. Jednak jeśli będzie miał dobry dzień i poukłada sobie wszystko mentalnie rezultat może być niezły.

Z drugiej strony Maciej Staręga dobrze spisał się w tych wyścigach testowych. Specjalizuje się przecież w stylu dowolnym. Być może wystartuje trochę z luźniejszą głową i będzie czarnym koniem czwartkowego sprintu. Przed zawodami liczyłem na wejście do trzydziestki Kamila Burego i miałem nadzieję, że zajmie miejsca 20-25. Z kolei dla Staręgi awans do ćwierćfinału byłby miłą niespodzianką. Teraz celem minimum jest zakwalifikowanie się jednego z nich do trzydziestki, a każdy lepszy wynik byłby pozytywnym zaskoczeniem w tych okolicznościach.

A co z biegami dystansowymi. Jakich wyników można się spodziewać po Dominiku Burym oraz pozostałych?

Dominik to lider wśród polskich dystansowców. Jeżeli znajdzie się w czołowej dwudziestce będę bardzo zadowolony. Ten sezon nie był zbyt dobry dla niego, ale już kilka razy ocierał się o punkty. Czasem do przełamania takiej bariery potrzeba dobrego dnia lub zmiany mentalnej. Tak było w zeszłym roku po Tour de Ski, później już częściej zdobywał punkty. Celem minimum na MŚ będzie top 25.

Dla Mateusza Haratyka i Kacpra Antolca to debiut na mistrzostwach świata. Kacper po raz pierwszy wystartował także w tym sezonie w Pucharze Świata. On zanotował całkiem duży postęp w porównaniu z poprzednim rokiem, ale ich poziom wciąż jeszcze odbiega od czołówki. Miejsce w czołowej czterdziestce będzie dobre. Jeśli znajdą się poza czołową pięćdziesiątką, to będziemy mogli mówić o przetarciu.

Wiem, że te lokaty mogą nie wyglądać imponująco dla pana lub też dla czytelników, ale realia są takie, że w polskim narciarstwie nie ma zbyt wielu silnych zawodników i trzeba wiele czasu, pracy oraz zaciągu młodych, utalentowanych biegaczy. To długotrwały proces.

Czytaj więcej:
Takich mistrzostw świata nie było od lat. Nietypowe czynniki mogą zdecydować o medalach skoczków
Oberstdorf 2021. Niemcy byli wyjątkowo przezorni. W ten sposób oszczędzili dziesiątki milionów

Którzy Polacy awansują do ćwierćfinału czwartkowego sprintu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×