"Diablo" Włodarczyk: Palacios to nie jest kelner
22 września w Hali Stulecia we Wrocławiu Krzysztof Włodarczyk skrzyżuje rękawice z Francisco Palaciosem. "Diablo" bardzo ciężko przygotowuje się do tej potyczki.
Polak ciężko przygotowuje się do wrześniowej gali. - Na razie byliśmy na dwutygodniowym obozie w Zakopanem. Był to bardzo ciężki obóz. Niesamowitą pracę tam wykonaliśmy. Rano wychodziliśmy w góry, potem mieliśmy zajęcia w sali i do łóżek. Poza tym nic nam się nie chciało. Tak spędziliśmy dwa tygodnie. Teraz mamy pracę z partnerem czyli można powiedzieć technika dochodzeniowa. Lada moment zaczną się sparingi, ćwiczenia z workiem, więc praca jest naprawdę bardzo, bardzo duża - opisuje "Diablo".
Włodarczyk nie chce jednak zdradzać słabych punktów swojego rywala. - Na tym poziomie nie ma jednej sprecyzowanej akcji albo ciosu. Wydaje mi się, że zawodnik na tym najwyższym poziomie, który ma możliwość boksowania o mistrzostwo świata, może być z każdej strony niebezpieczny. To nie jest kelner, zawodnik przypadkowy z łapanki. Jest to naprawdę solidny, bardzo dobry pięściarz o mocnym uderzeniu. Ma fantazję w boksowaniu. Naprawdę potrafi boksować bardzo dobrze i na wysokim poziomie. Wiadomo jednak, że zawsze się znajdzie jakiś słaby element u przeciwnika. Każdy popełnia błędy, po prostu je trzeba wykorzystać. Nie będę mówił co i jak, gdzieś w głowie mam już pojedynek. Rodzi się już u mnie pomysł na walkę, więc mam nadzieję, że wszystkie plany jakie mam w głowie ziszczą mi się w czasie pojedynku - zaznaczył pięściarz.
- W gruncie rzeczy rolę odgrywać będzie głowa, a resztę przygotowanie fizyczne - kto kogo pierwszy złamie, kto pójdzie za ciosem, kto kogo pierwszy usadzi. Ten co będzie czuł się lepiej w tym dniu, na pewno zwycięży - podkreślił.
Palacios przed tą potyczkę ma warunek od Dona Kinga, swojego promotora. Jak nie wygra to ich współpraca się zakończy. Czy to zadziała na korzyść zawodnika z Portoryko? - Palacios może popełniać błędy podczas pojedynku. Może rzucić się do ataku i wykorzystać każdą chwilę. Kiedy my udawaliśmy do Australii, to też było to takie moje być albo nie być. To mnie zmobilizowało do pracy. Szczerze powiedziawszy byłem tak pewny tej walki w Australii, jak nigdy w życiu. Wcześniej takie samo uczucie miałem jak moja żona była w ciąży i wiedziałem, że będę miał syna. On też może być nad przepaścią i może robić rzeczy, jakich nigdy nie robił. Na pewno trzeba być przygotowanym na wszystko - podsumował "Diablo" Włodarczyk.