Duże pieniądze dla Deontaya Wildera i Tysona Fury'ego za grudniową walkę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Victor Decolongon / Na zdjęciu: przepychanka przed walką Deontay Wilder - Tyson Fury
Getty Images / Victor Decolongon / Na zdjęciu: przepychanka przed walką Deontay Wilder - Tyson Fury
zdjęcie autora artykułu

1 grudnia odbędzie się wielki pojedynek w kategorii ciężkiej. Deontay Wilder skrzyżuje rękawice z Tysonem Furym w Los Angeles. Już teraz wiadomo, że obaj otrzymają największe wypłaty w swojej karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak informuje brytyjski dziennik "The Telegraph", Deontay Wilder (40-0, 39 KO) za najbliższy pojedynek otrzyma 14 mln dolarów. Nieco mniej, bo 10 mln dolarów zgarnie Tyson Fury (27-0, 19 KO). Pięściarze skrzyżują rękawice już 1 grudnia na gali w Los Angeles. Dla Amerykanina będzie to ósma obrona mistrzostwa WBC w kategorii ciężkiej.

W dotychczasowej karierze Wildera tylko jeden pojedynek zakończył się decyzją sędziów. "The Bronze Bomber" w 2015 roku na punkty pokonał Bermane'a Stivernego, jednak niecałe trzy lata później nie pozostawił wątpliwości i znokautował rywala już w pierwszej rundzie.

W pozostałych starciach Wilder dominował swoich przeciwników. 33-letni pięściarz przed czasem kończył miedzy innymi Artura Szpilkę, Erica Molinę, Chrisa Arreolę, Geralda Washingtona czy Luisa Ortiza.

Dla Fury'ego będzie to już trzeci pojedynek w 2018 roku. W czerwcu Brytyjczyk powrócił po długiej przerwie, pokonując przed czasem Sefera Seferiego. Zaledwie dwa miesiące później 30-latek wypunktował Francesco Pianetę.

Największe zwycięstwo Tyson Fury odniósł 28 listopada 2015 roku. Po dwunastu rundach zwyciężył on wtedy z Wladimirem Kliczką, zdobywając tytuły mistrzowskie IBF, IBO, WBA i WBO. Była to jedna z największych niespodzianek w świecie boksu w ostatnich latach.

ZOBACZ WIDEO Wzruszający materiał o Gmitruku. Jego ostatnie miesiące w pracy przed śmiercią

Źródło artykułu:
Kto zwycięży w tym pojedynku?
Deontay Wilder
Tyson Fury
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)