To będzie rock and roll! Wielka walka coraz bliżej

We wtorek nie pojawił się na treningu medialnym, ale w środę zguba się odnalazła na stadionie Wembley. Dillian Whyte pojawił się na konferencji przed hitową walką z Tysonem Furym. Obaj zapowiadają rock and roll w ringu.

Artur Mazur
Artur Mazur
Na zdjęcu: Dillian Whyte Getty Images / Warren Little / Na zdjęcu: Dillian Whyte
Tyson Fury, który w sobotni wieczór na stadionie Wembley będzie bronił pasa mistrza świata WBC, we wtorek tryskał humorem. Na każdym kroku podkreślał, że nie może się doczekać występu na największej pod względem publiki gali w historii brytyjskiego boksu. A trzeba zaznaczyć, że na stadionie zasiądzie 94 tysiące kibiców.

Swoimi spostrzeżeniami na temat gali nie podzielił się za to Dillian Whyte, który ku zaskoczeniu fanów i dziennikarzy nie pojawił się na treningu. - To jego sprawa. Nie chcę się nad tym rozwodzić. Skoro się nie pojawił, musiał mieć poważny powód. Życzę mu szczęścia i nie mogę się doczekać naszego spotkania w ringu - tłumaczył Fury.

Co nie udało się we wtorek, doszło do skutku w środę na stadionie Wembley, gdzie pojawili się obaj bohaterowie gali i przedstawiciele mediów. - Mistrz tu jest! Zbliża się wielka walka - powitał wszystkich Fury. - Cieszę się, że mogę tu być. Jestem podekscytowany tą walką - dodał Whyte.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: problemy Hardkorowego Koksa. Tego się nie spodziewał!

Zadowolenia nie krył również główny promotor gali. - To rekord w skali Europy. Sprzedaliśmy 94 tysiące biletów. To będzie fantastyczna noc dla zawodowego boksu i nie ma co do tego wątpliwości. W ringu spotkają się wspaniali pięściarze, którzy są w życiowej formie - powiedział Frank Warren z grupy Queensberry.

Zdecydowanym faworytem walki jest oczywiście niepokonany w zawodowym ringu Fury. Samozwańczy "Król Cyganów" będzie miał nad swoim rywalem ogromną przewagę fizyczną. Mierzący 206 cm pięściarz ma zasięg ramion 216 cm.
Whyte, który w zawodowej karierze przegrał jedynie z Anthonym Joshuą i Aleksandrem Powietkinem, mierzy 193 cm i dysponuje zasięgiem ramion wynoszącym 198 cm. Bukmacherzy nie dają pretendentowi żadnych szans, ale Fury nie zgadza się z ich kursami.

- Chce mi się z nich śmiać. Ten, kto je układał, nie zna się na boksie. To jest walka bokserska w wadze ciężkiej. Tutaj każdy może wygrać po jednym ciosie - powiedział gigant z Manchesteru.

Dla Fury'ego walka na Wembley to powrót do rywalizacji w Anglii po czterech latach przerwy. Ostatnie pojedynki "Król Cyganów" toczył w Stanach Zjednoczonych, gdzie raz zremisował, a dwukrotnie pokonał Deontaya Wildera odbierając mu pas WBC.

- To była wspaniała przygoda. Chciałem podziękować grupie Top Rank za zorganizowanie tych walk w Stanach. Ostatnie lata były dla mnie czasem wzlotów i upadków. Zaczynałem na dnie, byłem daleko od boksu, miałem nadwagę, byłem uzależniony od alkoholu i narkotyków. Ale nie wstydzę się tego. To część mnie. Teraz wskoczyłem na sam szczyt. Na dodatek po wracam do Anglii, do domu. Nie sądziłem, że po tym wszystkim będę walczył dla 94 tysięcy widzów. Czekam na niezapomnianą noc. Kibice zobaczą kawał wielkiego boksu. To będzie rocka and roll - zapowiedział Fury

Na niezapomnianą noc liczy również pretendent do tytułu mistrz świata WBC. Dla Whyte'a walka na Wembley również będzie miała szczególne.

- Walka w Anglii, na Wembley, blisko rodzinnego domu znaczy dla mnie wszystko. Czekałem na ten moment wiele lat. Niewielu spodziewało, że się razem z Tysonem Furym znajdziemy się w tym miejscu. Ale jesteśmy tu i jestem gotowy do walki. Jestem gotowy na ten rock and roll. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wygrać Wiele osób twierdzi, że się ukrywałem, że się boję. To nieprawda. Gdybym nie był gotowy na bycie mistrzem świata, nie siedziałbym tutaj z wami- zapowiedział Whyte.

Obaj znają się doskonale. Obaj mieli okazję spotkać się podczas wspólnych sparingów. W mediach pojawiły się nawet informacje o tym, że Fury po jednym z ciosów wylądował na deskach.

- Sparowaliśmy, ale to było wiele lat temu. Pamiętajmy, że to były tylko sparingi. Pamiętam, że Dillian pomagał mi w przygotowaniach do walki z Władimirem Kliczką. Wykonał wtedy świetną pracę, ale nie można mówić, że ktoś wtedy kogoś pobił. Pracowaliśmy razem i byliśmy kolegami. Piliśmy razem, jedliśmy razem i spaliśmy razem - wypalił w swoim stylu Fury, czym rozbawił całą salę.

W sobotę żarty się skończą, a do głosu dojdą pięści. W karcie walk znalazło się również miejsce dla Polaka. Daniel Bociański zmierzy się z Tommym Furym. Galę na terenie Polski będzie można oglądać na platformie Viaplay.

Artur Mazur, korespondencja z Londynu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×