Śmierć polskiego pięściarza kolejnym tragicznym rozdziałem brytyjskiego boksu

Śmierć polskiego pięściarza Kuby Moczyka po walce w Great Yarmouth jest kolejnym tragicznym przypadkiem w tym roku w brytyjskim boksie. W marcu przez ponad tydzień w śpiączce był Nick Blackwell, a 30 września zmarł Mike Towell.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
Facebook Facebook / Facebook

Fatalna seria wypadków w brytyjskim boksie w tym roku rozpoczęła się 26 marca. Utalentowany Chris Eubank Junior, syn byłego mistrza świata, przystąpił do walki o pas mistrza Wspólnoty Brytyjskiej w wadze średniej. Był wyraźnym faworytem w starciu z Nickiem Blackwellem i oczekiwań nie zawiódł. Bombardował 25-latka potężnymi ciosami, różnica klas była widoczna gołym okiem, ale sędzia Victor Loughlin nie zamierzał przerwać nierównej konfrontacji. W przerwie po siódmej rundzie Chris Eubank Senior powiedział do syna:

- Jeśli sędzia nie zatrzyma zaraz tej walki, to nie wiem, co mam więcej mówić. Jeśli pojedynek nie będzie zastopowany, a ty będziesz dalej robił swoje, on naprawdę ucierpi. Nie rozumiem decyzji arbitra, nie koncentruj się już na ciosach na głowę.

I faktycznie, junior ewidentnie zwolnił tempo, nie atakował już tak wściekle, a arbiter po konsultacji medycznej przerwał bój dopiero w dziesiątym starciu. Chwilę później Blackwell stracił przytomność, z hali Wembley Arena wyniesiono go na noszach. Zapadł w śpiączkę, rodzina i kibice drżeli o jego zdrowie. Na szczęście po tygodniu Blackwell został wybudzony, powoli wracał do zdrowia i zapowiedział, że na ring już na pewno nie wróci. Bolesny przypadek był sygnałem ostrzegawczym, jaką antycypacją musi wykazywać się sędzia zawodów bokserskich.

Czarną plamą w historii brytyjskiego boksu zapisze się data 29 września 2016. Wówczas niepokonany 25-letni Mike Towell przystąpił do walki z mającym trzy przegrane w rekordzie Dalem Evansem. W piątej rundzie Evans znokautował Towella, który stracił przytomność i padł bezwładnie na matę ringu. Lekarze przez 20 godzin walczyli o jego życie, niestety bezskutecznie. Obrażenia mózgu okazały się zbyt rozległe.

ZOBACZ WIDEO Sukces Joanny Jędrzejczyk wpłynie na popularność MMA w Polsce?

Towell osierocił syna, a w brytyjskich mediach rozgorzała burza. Peter McCabe z fundacji Headway zajmującej się urazami głowy grzmiał - należy zakazać walk bokserskich ze względu na urazowość sportu.

19 listopada 2016 roku pierwszy amatorski pojedynek stoczył mieszkający w Wielkiej Brytanii Polak, Kuba Moczyk. 22-latek zapragnął spróbować sił w boksie i w debiucie został znokautowany, choć w drugiej rundzie sam był blisko zwycięstwa przed czasem. Potężne uderzenie spowodowało utratę przytomności i wylew krwi do mózgu. W nocy ze środy na czwartek Kuba zmarł.

Zgodnie z regulacjami Światowej Federacji Boksu Olimpijskiego zawodnicy w wieku seniorskim walczą bez kasków i pod tym względem nie można mieć zastrzeżeń do organizatorów gali w Great Yarmouth, którzy nawet w przypadku debiutanta nie mogli postąpić inaczej. Regulacja o zniesieniu kasków ochronnych w boksie olimpijskim seniorów funkcjonuje od 1 czerwca 2013 roku.

Śmierć polskiego debiutanta wstrząsnęła całym pięściarskim światem. O tragicznym przypadku piszą wszystkie najbardziej poczytne serwisy, dziennikarz Ryan Songalia z "Biblii Boksu" Ring Magazine wyraża współczucie.

- Trenował boks od czterech miesięcy i zmarł na skutek nokautu. Niewiarygodnie smutna, przykra historia rodziny, która nigdy nie będzie już w komplecie - napisał zdruzgotany Songalia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×