W ringu toczył wojny, żył na krawędzi. 10 lat temu zginął Diego Corrales

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Jack Smith / Diego Corrales po zwycięstwie z Jose Luisem Castillo w maju 2005 r.
PAP/EPA / Jack Smith / Diego Corrales po zwycięstwie z Jose Luisem Castillo w maju 2005 r.
zdjęcie autora artykułu

Przeszedł do historii boksu niesamowitą walką z Meksykaninem Jose Luisem Castillo. Dwukrotnie leżał na deskach, ale zdołał odwrócić losy pojedynku i znokautować rywala. Równo dwa lata później zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym.

To był chłodny, wiosenny wieczór. 7 maja 2007 roku. Policja w Las Vegas otrzymała zgłoszenie o wypadku na jednej z dróg na przedmieściu. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zastali makabryczny widok. Motocykl Suzuki GSXR 1000 był doszczętnie rozbity. Prowadzący go Diego Corrales - były mistrz świata w boksie - leżał kilkadziesiąt metrów dalej, na przeciwległym pasie. Lekarz stwierdził zgon. "Chico" zmarł w wieku 29 lat.

Jak ustaliła policja, amerykański bokser jechał z dużą prędkością - świadkowie twierdzili, że mogło to być nawet 100 mil na godzinę (ok. 160 km/h). Próbował wyprzedzić samochód, ale manewr się nie powiódł. Uderzył w tył pojazdu. Został wyrzucony na przeciwległy pas, gdzie uderzył w niego inny samochód. Kask nie uchronił Corralesa od najgorszego. Obrażenia głowy były zbyt poważne.

Motocykl kupił kilka dni przed śmiercią

Kilka dni później - po badaniach toksykologicznych - wyszła na jaw smutna prawda. Były mistrz świata w dwóch kategoriach wagowej (junior lekkiej i lekkiej) zanim wsiadł na motocykl, pił alkohol. Znacząco przekroczył obowiązujący w stanie Nevada limit (wynosił on 0,08 proc. alkoholu we krwi, tymczasem bokser miał 0,25 proc. alkoholu we krwi).

- Gdyby nie był pod wpływem alkoholu, mógłby uniknąć wypadku. W zasadzie sam się zabił - powiedziała sierżant Tracy McDonald z policji w Las Vegas. Miała na myśli fakt, że bokser był już notowany za jazdę pod wpływem alkoholu, stracił przez to prawo jazdy. W chwili wypadku poruszał się bez ważnych dokumentów. Motocykl Suzuki kupił zaledwie kilka dni przed tragedią...

ZOBACZ WIDEO: Polski himalaista przeżył "biwak śmierci" na Mount Everest. Niebywała odporność!

Corrales pozostawił troje dzieci, a także żonę Michelle, która spodziewała się ich czwartego potomka. Była w szóstym miesiącu ciąży, miała urodzić syna Diego juniora. W ich małżeństwie nie układało się najlepiej. Kilka tygodni wcześniej ogłosili separację, ale - jak podkreślali ich znajomi - robili wszystko, by zażegnać kryzys.

Tak wyglądał motocykl boksera po wypadku. Fot. Ethan Miller/Staff/Getty Images
Tak wyglądał motocykl boksera po wypadku. Fot. Ethan Miller/Staff/Getty Images

7 maja okazał się dla Corralesa datą tragiczną. Wcześniej bokser mógł uważać ją za szczęśliwą. Oto bowiem 7 maja 2005 roku "Chico" odniósł najbardziej spektakularne zwycięstwo w karierze. To walka, na myśl o której kibiców boksu do dziś przechodzą ciarki. W Mandalay Bay Resort & Casino w Las Vegas Amerykanin zmierzył się z Jose Luisem Castillo z Meksyku. Jeden i drugi położyli na szali swoje mistrzowskie pasy w kategorii lekkiej. Corrales był czempionem federacji WBO (zdobył go, pokonując Acelino Freitasa), zaś Castillo - mistrzem federacji WBC.

Epicka wojna z Castillo

Od początku pojedynku nie kalkulowali. Fani oglądali nieustanną wymianę ciosów. Prawdziwą ringową wojnę. Przed wyjściem do 10. rundy twarz Corralesa wyglądała fatalnie. Jego lewe oko było niemal całkowicie zapuchnięte. Castillo trafił go lewym hakiem i "Chico" wylądował na deskach. Wstał, ale po kolejnych dwóch ciosach znów był liczony. By zyskać dodatkowych kilka sekund, wypluł ochraniacz, co nie umknęło uwadze sędziego Tony'ego Weeksa. Ukarał Corralesa odjęciem jednego punktu.

Trener Joe Goossen - widząc, że jego zawodnik lada moment może przegrać - w krótkich (i wulgarnych) słowach kazał zamroczonemu Corralesowi zaatakować. "Chico", choć praktycznie nie widział na jedno oko, tak właśnie zrobił. Trafił mocnym prawym Castillo, wstrząsnął nim i odwrócił losy pojedynku. Za moment to Meksykanin chwiał się na nogach, wisiał bezwładnie na linach, a Amerykanin bombardował go ciosami. Sędzia w końcu przerwał tę "egzekucję".

- Dziesiąta runda była jedną z najwspanialszych rund w historii boksu - powiedział promotor Gary Shaw. Fachowcy niemal jednogłośnie uznali starcie Corralesa z Castillo walką roku 2005.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., JAK ZAKOŃCZYŁA SIĘ WALKA CORRALESA Z FLOYDEM MAYWEATHEREM I ZA CO "CHICO" TRAFIŁ DO WIĘZIENIA  [nextpage]Dla "Chico" był to szczytowy moment w karierze. Dzierżył dwa pasy w wadze lekkiej, a w sumie mógł się pochwalić czterema tytułami mistrzowskimi. Wcześniej bowiem zdobywał pasy w kategorii junior lekkiej (w 1999 r. pas federacji IBF - po wygranej z Roberto Garcią, zaś w 2004 r. pas WBO - po zwycięstwie z Joelem Casamayorem).

Chciał walczyć tylko z najlepszymi

Trener Corralesa po epickiej wojnie z Castillo martwił się o zdrowie swojego podopiecznego. - Tych dwóch nigdy więcej nie powinno walczyć ze sobą. Trzeba być sadystą, żeby chcieć to zobaczyć ponownie. Za dużo tego - mówił Joe Goossen o ewentualnym rewanżu. Jego podopieczny miał jednak na ten temat inne zdanie. Zawsze podkreślał, że jeśli ma się bić, to tylko z rywalami z absolutnego topu.

- Chcę walczyć z najlepszymi chłopakami. Nie chodzi o kasę. Po prostu chcę zobaczyć, gdzie jest moje miejsce. Jedyny sposób, by to zrobić, to walczyć z najlepszymi. To właśnie robię - powiedział Corrales w jednym z wywiadów. Rzeczywiście, nie bał się wielkich wyzwań. Dlatego w 2001 r. wyszedł do ringu z Floydem Mayweatherem juniorem. Obaj mieli wówczas zero w rubryce "porażki", a stawką pojedynku był pas mistrzowski WBC w wadze super lekkiej. "Money" zafundował Corralesowi solidne lanie. Diego był pięć razy liczony, w 10. rundzie sędzia przerwał nierówny pojedynek. To była pierwsza przegrana "Chico".

Corrales dbał o kibiców. Wiele razy powtarzał, że zależy mu na dostarczeniu im wielkich, niezapomnianych emocji. - Zawsze mówił mi, że musi zadowolić kibiców. I że nigdy nie powinienem martwić się o to, że zostanie znokautowany. Mówił, że będą musieli go wynieść z ringu. I w taki właśnie sposób walczył - wspominał go promotor Gary Shaw.

Wagowe problemy

Pięć miesięcy po pierwszej ringowej wojnie z Castillo - 8 października 2005 r. - doszło do rewanżu. Podczas ważenia Meksykanin nie zmieścił się w limicie, był cięższy o 3,5 funta (ok. 1,6 kg). "Chico" zgodził się jednak na walkę. Przegrał ją przez nokaut w czwartej rundzie. Jedynym pocieszeniem było dla niego to, że zachował pasy mistrzowskie (wskutek przekroczenia limitu wagowego przez rywala). Później miała się odbyć ich trzecia walka. Wyznaczono termin (3 czerwca 2006 r.) i reklamowano ją jako "The War to Settle the Score" ("Wojna, która ustali wynik"). Tyle że Castillo ponownie był za ciężki (tym razem o 4,5 funta). Corrales tym razem powiedział "dosyć" i nie zgodził się na pojedynek.

Co ciekawe, później także sam "Chico" miał problemy ze "zrobieniem" wagi. W październiku 2006 r. przed trzecią walką z Joelem Casamayorem (pierwszą Corrales przegrał, drugą wygrał) wniósł na wagę o pięć funtów za dużo. Kubańczyk zgodził się jednak na pojedynek, a dzień później pokonał Amerykanina niejednogłośną decyzją sędziów.

Po drugiej z rzędu porażce Diego Corrales zdecydował się na zmianę kategorii wagowej. 7 kwietnia 2007 r. zadebiutował w kategorii półśredniej, ale nie miał wiele do powiedzenia w starciu z Joshuą Clotteyem. Bokser z Ghany dwukrotnie rzucał go na deski, zwyciężył wysoko na punkty. To był ostatni pojedynek "Chico" (jego bilans to 40 zwycięstw i 5 porażek), miesiąc przed tragicznym wypadkiem.

14 miesięcy w więzieniu za pobicie żony

Świetny bokser i trudny charakter - tak można było określić Diego Corralesa (miał ojca Kolumbijczyka i matkę Meksykankę). Bokser przyznawał, że już w dzieciństwie sprawiał sporo problemów. Jako nastolatek brał udział w porachunkach ulicznych gangów w Sacramento. Jego najlepszy przyjaciel został zastrzelony. "Chico" miał to szczęście, że jego ojczym Ray Woods był bokserem. Zabrał go do sali treningowej. - Chciał mi znaleźć coś, co odciągnie mnie od kłopotów Byłem złośliwym dzieckiem, często wdawałem się w bójki - mówił Corrales.

O porywczej naturze boksera przekonała się także pierwsza żona - Maria Corrales. Jedna z ich kłótni przerodziła się w wielką awanturę, podczas której Diego miał ją pobić. Kobieta złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a bokser - kilka miesięcy po wspomnianej walce z Mayweatherem - został skazany na dwa lata więzienia. Za kratami spędził 14 miesięcy, wyszedł za dobre sprawowanie. - W więzieniu dobrze jadłem. Stałem się gruby. Gdy wychodziłem, ważyłem ok. 180 funtów (ponad 80 kg - przyp. red.) - mówił.

- Żył tak intensywnie, jak walczył - wspominał Corralesa ekspert bokserski Dan Rafael. Wtórował mu promotor Gary Shaw. - Diego mówił mi, że jeździł na nartach jak dziki człowiek. Prowadził samochód szybko. Toczył brutalne pojedynki, czasem walczył lekkomyślnie, ale dla mnie utożsamiał to, po co bokserzy są w ringu. Żył na krawędzi - mówił Shaw.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Zimnoch chce "solówki" z Arturem Szpilką

Źródło artykułu: