Anthony Joshua zdobędzie kolejny stadion. Zainteresowanie jest gigantyczne

W zaledwie kilka godzin sprzedano ponad 70 tysięcy biletów na zaplanowany na 28 października pojedynek wagi ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą i Kubratem Pulewem. "AJ" wziął szturmem kolejny stadion i staje się Bogiem wagi ciężkiej.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
Anthony Joshua nokautujący Władimira Kliczkę na Wembley PAP/EPA / Anthony Joshua nokautujący Władimira Kliczkę na Wembley

Joshua może pobić Mayweathera

Anthony Joshua (19-0, 19 KO) bezsprzecznie wyrasta na gwiazdę numer jeden światowego boksu. Mistrz świata federacji IBF, IBO i WBA 28 października na stadionie Principality Stadium w Cardiff zmierzy się z obowiązkowym pretendentem, Kubratem Pulewem (25-1, 13 KO). I choć Bułgar nie jest w powszechnej opinii wyjątkowo groźnym rywalem dla króla nokautu z Wielkiej Brytanii, to i tak zainteresowanie tym starciem jest przeogromne.

Już w ubiegłym roku znający się na liczeniu pieniędzy magazyn Forbes sugerował, że "AJ" może w kolejnych latach zdominować finansowe rankingi w zawodowym boksie, przejmując pałęczkę po Floydzie Mayweatherze Juniorze. A nad "Pięknisiem" ma przecież kilka niezaprzeczalnych przewag. Przede wszystkim jego destrukcyjny styl walki zaczyna przyciągać przed telewizory i na stadiony nawet tych, którzy na co dzień trzymają się raczej z dala od boksu. Ponadto, startuje w królewskiej kategorii wagowej, która na całym świecie jest uznawana za tę najbardziej elektryzującą. - Mistrzostwo świata wszechwag to najbardziej prestiżowy z tytułów w sporcie - możemy usłyszeć w filmie dokumentalnym "Dopaść Tysona" emitowanym niedawno w TVP Sport. I tę magię czuć.

Brytyjczyk ustawia się w opozycji do Mayweathera, choć nie kryje do niego sympatii. Podczas gdy Amerykanin przez niemal całą karierę dzielił społeczeństwo na swoich przyjaciół i wrogów, tak Joshua wzbudza głównie pozytywne skojarzenia. Nazywany jest "czempionem ludu", bo chętnie utożsamia się ze swoimi fanami, a scena gdy wychodzi ze swojej ulubionej restauracji wieczorową porą i na oczach tłumu imituje walkę z cieniem oraz pozuje do zdjęć pokazuje, że to prawdziwy przyjemniaczek.

"AJ" wziął szturmem kolejny stadion

Po zaledwie kilku godzinach otwartej sprzedaży organizatorzy z grupy Matchroom Boxing poinformowali, że rozeszło się ponad 70 tysięcy biletów na starcie z Pulewem. Stadion w Walii pomieści łącznie około 75 tysięcy fanów i możemy już być przekonani, że na trybunach zabraknie wolnych miejsc.

ZOBACZ WIDEO Załamany Krzysztof Zimnoch po walce w Radomiu. "Nie poddam się"

Sama próba zakupu wymagała wielkiej cierpliwości, bowiem zainteresowanie było tak duże, że w wirtualnej kolejce na serwisie dystrybującym bilety trzeba było długo czekać. "Jesteś 162 w kolejce" - taki komunikat otrzymałem w chwilę po starcie sprzedaży. A serwer od nadmiaru chętnych wariował.

Najtańsze wejściówki kosztowały 40 funtów (188 zł) i po nich nie ma już śladu. Co ciekawe, błyskawicznie rozeszły się także bilety sekcji VIP, a ich cena wynosiła 1500 funtów (ponad 7 tysięcy złotych). Fani mogą liczyć jeszcze na zakup ostatnich biletów w przedziale 200-300 funtów.

Joshua potrzebuje swojego Ivana Drago 

Joshua na mistrzowski tron wszedł w kwietniu 2016 roku, nokautując błyskawicznie parodystę Charlesa Martina. Do tej potyczki doszło w hali O2 Arena w Londynie, a komplet 20 tysięcy biletów sprzedano w... 90 sekund. W kwietniu tego roku spotkał sie w pojedynku na szczycie królewskiej dywizji wagowej z Władimirem Kliczką. Znokautował Ukraińca w 11. rundzie, choć po drodze sam leżał na deskach. Wielkie widowisko odbyło się na stadionie Wembley przy dopingu 90 tysięcy widzów.

W chwilę po zakończeniu epickiej batalii słusznie sytuację ocenił polski zawodnik najcięższej dywizji, Mariusz Wach. - Teraz Anthony Joshua będzie traktowany jak Bóg wagi ciężkiej. Kolejne jego walki będą organizowane na stadionach, bo nie ma sensu zmniejszać frekwencji widzów. Każdy następny pojedynek Joshuy będzie ekscytujący, wszyscy będą na to czekali - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty "Wiking".

27-latek za ten spektakl otrzymał około 20 mln dolarów plus kolejne lukratywne umowy sponsorskie. Oczywiście, w porównaniu z zarobkami Mayweathera na poziomie ćwierćmiliarda dolarów, to na razie "frytki", ale tendencja w przypadku Joshuy powinna być wyłącznie wzrostowa.

Reklamodawcy od jakiegoś czasu zabijają się o "AJ'a", ale ten artysta nokautu potrzebuje przede wszystkim sportowych wyzwań. Takim nie będzie raczej październikowy oponent Kubrat Pulew - to po prostu przeszkoda, którą Joshua musi przeskoczyć.

Pamiętacie filmową serię Rocky Balboa? "Włoski Ogier" miał swoich wielkich rywali - Apollo Creeda czy Ivana Drago. Na takie magnetyczne nazwiska Joshua musi na razie poczekać, choć na horyzoncie pojawia się możliwość konfrontacji z czempionem WBC Deontayem Wilderem, tym złym Rosjaninem Aleksandem Powietkinem czy "King Kongiem" z Kuby, Luisem Ortizem. Rodaków do czerwoności na pewno rozgrzałby bój z ekscentrycznym, ale ostatnio wiecznie kontuzjowanym Davidem Haye'em czy najlepszym bokserem wśród wariatów i najlepszym wariatem wśród bokserów, Tysonem Furym. Pod warunkiem, że upora się z nadwagą i w końcu podejmie męską decyzję o powrocie do sportu (na razie co chwila zmienia zdanie). Perspektywy na mnożenie kapitału i popularności są widoczne.


Czy Anthony Joshua zostanie bezsprzecznie największą atrakcją zawodowego boksu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×