Ta bajka byłaby naprawdę piękna, gdyby nie jeden drobny szczegół [Opinia]

Anglia pokonała demona. Po zwycięstwie nad Niemcami czas na dobrą drabinkę - blisko finału jest drużyna, która do tego Euro kompletnie nie pasuje.

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
reprezentacja Anglii Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: reprezentacja Anglii
Anglicy cierpią od 1966 roku, kiedy jedyny raz w historii wygrali wielki turniej. Ciągle szukają nowej drogi, żeby wrócić na szczyt. Wślizgi, górna piłka, kick and run - to wszystko przestało już działać, a kiedy reprezentacja nie potrafiła wywalczyć awansu na Euro w 2008 roku, albo jeszcze wcześniej na mistrzostwach nie potrafiła wyjść z grupy, Anglicy zaczęli rewolucjonizować swoją piłkę. I wreszcie doczekali się wielkiej, młodej, szybkiej i przebojowej drużyny, która siłą rażenia w ataku przeraża przeciwników.

Marcus Rashford, Phil Fodden, Jadon Sancho, Mason Mount czy Jude Bellingham dali Anglii nową twarz. Pokazali, że wyszkoleniem technicznym nie odstają od Latynosów, a dzięki taktyce i wyspiarskiej pasji są w stanie osiągać sukcesy w piłce młodzieżowej. Przełożenie ich na dorosły futbol było tylko kwestią czasu.

Euro 2020, przesunięte jeszcze o rok, by młodzież pozbyła się chociaż trądziku i lepiej wychodziła na zdjęciach, to miał być czas tej ekipy. No i udało się. Po zwycięstwie nad Niemcami, tym przeklętym rywalem, z którym nigdy nie szło, Anglicy do finału rozgrywanego na Wembley potrzebują jeszcze dwóch zwycięstw nad teoretycznie słabszymi drużynami: Szwecją lub Ukrainą w ćwierćfinale i Danią lub Czechami w półfinale.

ZOBACZ WIDEO: Polacy z kompleksem zagranicznego trenera. "Polak byłby zmiażdżony, każdy chciałby jego głowy"

Ta bajka byłaby naprawdę piękna, gdyby nie jeden drobny szczegół. Otóż Anglia wyszła z grupy i pokonała swojego demona, grając zupełnie po staremu, nie korzystając ze zdolnej młodzieży w kluczowych momentach.

Gareth Southgate zdaje się mówić: "No, to kiedy już nauczyliśmy się grać nowocześnie i wychowaliśmy zawodników, którymi zachwyca się świat, chcielibyśmy państwu pokazać, na czym polega prawdziwy futbol".

Na turnieju, w którym piłkarz goni piłkarza, gol gola, a dramat sensacją pogania, Anglię ogląda się bardzo ciężko. Ekipa Southgate'a, jeśli nie zmieni sposobu gry i odniesie sukces, może przypomnieć rozbestwionej huraganowymi atakami Europie, o co chodzi w futbolu. A chociaż kibice mogą tego nie lubić, chodzi w nim przede wszystkim o nietracenie goli.

Anglia jako jedyny z ćwierćfinalistów bramki jeszcze nie straciła, pokonuje bramkarzy przeciwników ze średnią raz na mecz, czyli dokładnie tyle, ile potrzeba, żeby wygrać. We wszystkich dotychczasowych czterech meczach oddała dziewięć celnych strzałów - troszkę ponad dwa na jedno spotkanie. Nie zachwyca, raczej męczy. Ale nie zapomina o jednym. Kibice reprezentacji Anglii najbardziej zmęczeni są już kolejnymi turniejami bez triumfu.

Michał Kołodziejczyk, dyrektor redakcji Canal+ Sport.

"Miał dogrywkę na nodze!". To pudło Muellera pozbawiło Niemców nadziei na wygraną >>
Joachim Loew równany z ziemią. "4 lata niemieckiej piłki zmarnowane" >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×