W Wałbrzychu będą o nim zawsze pamiętać. "Miał w sobie wojownika"

Z zawodu był kardiologiem, ale pokochał futbol amerykański. To sprowadziło go do Wałbrzycha. Dmytro Serbin dał się poznać jako wielki wojownik. Po sezonie wrócił do pracy w szpitalu w Kijowie. Tam zastała go wojna, z którą nie mógł wygrać.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Dmytro Serbin Facebook / Na zdjęciu: Dmytro Serbin
"Miażdżąc najgorszych, tracimy najlepszych z nas" - napisał Ołeksandr Łosyński po śmierci przyjaciela, kolejnej ofiary zbrodniczego reżimu Władimira Putina. Do tragedii doszło w pobliżu Swatowa w obwodzie ługańskim na wschodzie kraju. Dmytro Serbin pojawił się na linii frontu jako sanitariusz z własnej woli. Uznał, że w chwili próby ojczyzna go potrzebuje.

"Wiele istnień można by uratować, gdyby Ukraina otrzymała wystarczającą liczbę opancerzonych pojazdów ratowniczych" - to z kolei słowa Oleny Hałuszki, członkini ukraińskiego Centrum Antykorupcyjnego (ACAC). Dmytro zginął podczas próby ewakuacji rannych.

Kardiolog z pasją do futbolu amerykańskiego

Dmytro Serbin pracował w kijowskim szpitalu. Znajomi mówili na niego "magiczny doktor". Zajmował się jednak nie tylko ratowaniem istot ludzkich, jego pasją życiową stał się futbol amerykański. Pełnił funkcję kapitana reprezentacji Ukrainy, grał dla Capitals Kijów. W sezonie 2021 trafił do polskiego zespołu - Miners Krause Wałbrzych.

ZOBACZ WIDEO: Ilu napastników pojedzie na mundial? Piątek czy Kownacki?

- Do drużyny ściągnął go jeden z ówczesnych trenerów. Dmytro już wtedy tak kochał futbol, że chętnie grał w wielu krajach, aby w każdym miejscu posmakować tego sportu. Przeprowadził się z Kijowa do Wałbrzycha na czas przygotowań i sezonu. W szpitalu w Kijowie był bardzo ceniony i mógł sobie na to pozwolić, bo wiedział, że i tak przyjmą go ponownie z otwartymi ramionami, gdy wróci - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty Paweł Sołtysiak, główny trener wałbrzyskiego zespołu.

Chociaż z zawodu był kardiologiem, to miał naturalny talent do gry. W klubie z Wałbrzycha nie ukrywają, że potrafił złapać każdą piłkę, cechowało go boiskowe wyczucie. - Świetnie się poruszał, przez co obrońcy mieli spory problem, by go pokryć. Miał w sobie wojownika, nie obawiał się mocnych kolizji, a wręcz przeciwnie uderzał z całej siły, aby zwyciężyć - każda drużyna chciała go mieć - dodaje Sołtysiak.
Dmytro Serbin (nr 4) podczas meczu polskiej ligi (fot. Miners Krause Wałbrzych) Dmytro Serbin (nr 4) podczas meczu polskiej ligi (fot. Miners Krause Wałbrzych)
Serbin miał świadomość, że ze względu na wiek (ok. 40 lat) będzie musiał powoli myśleć o zakończeniu kariery. Przygodę z futbolem amerykańskim zaczynał już w roku 2001. Na przestrzeni lat pojawił się w wielu klubach - nie tylko ukraińskich, ale też węgierskich czy rumuńskich. W Polsce grał w Wałbrzychu, ale wcześniej pojawił się również w Warsaw Eagles.

Ukrainiec nadal znajdował się w świetnej formie fizycznej, więc na boisku jego wiek nie stanowił problemu. - Zazdrościł mu jej nie jeden o wiele młodszy zawodnik. W sezonie 2021, gdy u nas grał, był jednym z czołowych zawodników w drużynie i drugiej lidze - opisuje trener Miners Krause Wałbrzych.

Wojna zastała go w Kijowie

Dmytro Serbin spędził sezon 2021 w zespole z Dolnego Śląska. Po jego zakończeniu powrócił do ojczyzny, gdzie ponownie podjął pracę w kijowskim szpitalu. Gdy 24 lutego 2022 roku Władimir Putin wydał rozkaz do ataku na Ukrainę, były zawodnik Miners Krause Wałbrzych obrał sobie za cel wspieranie rannych wskutek działania rosyjskiego agresora.

- Rozmawiałem z nim po rosyjskim ataku. Pytałem czy wszystko w porządku, czy jest bezpieczny. Mówił, że mocno zaangażował się w pomoc w szpitalu, na pytanie czy jest bezpieczny nie odpowiedział - mówi trener Miners Krause Wałbrzych.

W mediach społecznościowych Dmytro pojawiały się relacje z frontu wojennego. Ubrany w strój medyka wojskowego niósł pomoc rannym rodakom. W klubie nie mają wątpliwości, że działał na niebezpiecznych terenach i nie bał się wybuchów bomb, bo taki miał charakter. - Na boisku był wojownikiem. Jestem więc pewien, że z równą zaciętością niósł pomoc rannym - dodaje Sołtysiak.

Chociaż Dmytro Serbin spędził w wałbrzyskiej drużynie tylko jeden sezon, zyskał w niej dobrych znajomych i przyjaciół. Informacja o jego śmierci pogrążyła klub w żałobie. - Dmytro był bardzo inteligentnym i przyjacielskim człowiekiem. W kilka treningów złapał dobry kontakt z całą drużyną, a to nie takie łatwe. Drużyna futbolu amerykańskiego to ponad 40 zawodników - twierdzi jego były trener.

Gdyby nie wojna w Ukrainie, być może znów zrezygnowałby z pracy w szpitalu na rzecz futbolu amerykańskiego. Być może chciałby się dzielić swoim doświadczeniem z młodszym pokoleniem i wybrałby pracę w roli trenera. Tego się już nie dowiemy. Dmytro Serbin jest kolejnym ukraińskim sportowcem, który zginął wskutek bestialskich działań moskiewskiego reżimu. W Wałbrzychu jednak nigdy o nim nie zapomną.

- Dziś kiedy o nim myślę, dosłownie słyszę jego śmiech w głowie. Często żartował i lubił się śmiać. Bardzo wiele od siebie wymagał na boisku, brał na swoje barki ciężar gry. Chętnie pomagał mniej doświadczonym zawodnikom - tak byłego podopiecznego zapamięta Paweł Sołtysiak.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Odeszli w ostatnich latach. Mistrzowie, gwiazdy, ale też skromne postaci
Wspominamy siatkarskie legendy, które odeszły

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×