Przeprosiny na nic? Legenda zapłaci wysoką ceną za obrazę Hamiltona
Nelson Piquet przeprosił Lewisa Hamiltona za nazwanie go "czarnuchem" i podkreślił, że użycie tych słów nie miało podłoża rasistowskiego. Dla Brazylijczyka to nie koniec kłopotów.
Chociaż w środowy wieczór 69-latek opublikował przeprosiny i wyjaśnił, że nie miał na celu obrażania Hamiltona, a użyte przez niego słowo w języku portugalskim ma kilka znaczeń, to sprawa nie jest zakończona.
Z informacji BBC wynika, że Formuła 1 nie jest zadowolona z zachowania byłego mistrza świata. Piquet miał już otrzymać od szefów F1 wiadomość, że od teraz nie będzie mile widziany w padoku i nie będzie otrzymywał wstępu do kluczowej części toru podczas weekendu wyścigowego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta PolskiDla Piqueta taka kara może być dotkliwa, bo Brazylijczyk chętnie pojawiał się na wyścigach i przy tej okazji wizytował boksy niektórych ekip, chociażby McLarena czy Williamsa. - Nie sądzę, aby był mile widziany w padoku - powiedział "The Express" Damon Hill, mistrz świata F1 z sezonu 1996, zdaniem którego kierowcę z Brazylii zawsze cechowały niecenzuralne wypowiedzi.
- Zawsze czułem, że Nelson nie ma wyczucia i nie potrafi wyznaczyć granicy. Teraz została ona przekroczona. Nawet biorąc pod uwagę nieporozumienia wynikające z innego języka, czy też błędne tłumaczenie, to jego zachowanie wymaga konkretnych przeprosin. Chociaż nie wiem, czy to byłoby wystarczające - dodał Hill.
Zachowanie Piqueta nie pozostało bez odpowiedzi Hamiltona. "Te archaiczne sposoby myślenia muszą się zmienić. Nie ma miejsca w naszym sporcie na coś takiego. Byłem otoczony takim zachowaniem przez całe życie. Atakowano mnie od małego. Było mnóstwo czasu na naukę. Teraz nadszedł czas na działanie" - napisał siedmiokrotny mistrz świata F1 w mediach społecznościowych.
Czytaj także:
Nelson Piquet przeprosił Lewisa Hamiltona. Jest tylko jedno "ale"
Mick Schumacher na wylocie z F1. Zostały mu cztery wyścigi