Max Verstappen nie czuje się jeszcze mistrzem. Ferrari wciąż groźne

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
zdjęcie autora artykułu

Max Verstappen wygrał GP Francji, a jego przewaga nad Charlesem Leclercem w klasyfikacji F1 wzrosła do 63 punktów. Red Bull ma też znacznie mniej awaryjny bolid niż Ferrari. Mimo to, Holender nie czuje się jeszcze mistrzem.

Charles Leclerc i Ferrari mają nad czym myśleć. Po raz trzeci w sezonie 2022 kierowca z Monako odpadł z rywalizacji, gdy znajdował się na prowadzeniu. O ile w Hiszpanii i Azerbejdżanie posłuszeństwa odmawiał bolid Leclerca, o tyle we Francji to sam 24-latek popełnił błąd i uderzył w bandy. Łatwo zatem policzyć, że kierowca włoskiej ekipy mógłby mieć nawet 75 punktów więcej w klasyfikacji F1.

Na błędach Monakijczyka korzysta Max Verstappen. Aktualny mistrz świata po wygranej w GP Francji ma już 63 "oczek" przewagi nad głównym rywalem do tytułu. Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze dziesięć wyścigów.

- Nadal bardzo ważne jest, abyśmy zdobywali punkty. Nawet w gorsze dni, tak jak to było ostatnio w Austrii. Nasza przewaga jest czymś świetnym, ale jest większa niż powinna być, jeśli spojrzymy na osiągi samochodów Red Bulla i Ferrari - powiedział Verstappen, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

Do wypadku Leclerca w GP Francji doszło na 18. okrążeniu. Do tego momentu Verstappen nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na świetne tempo kierowcy Ferrari. Monakijczyk uciekał mu zwłaszcza w zakrętach i jak przyznał kierowca Red Bull Racing, "trudno było za nim podążać".

Verstappen bagatelizuje też obecną przewagę w mistrzostwach. Kierowca Red Bulla sam pamięta, co działo się na początku sezonu, gdy po awariach bolidu w Bahrajnie i Australii miał 46 punktów straty do konkurenta z Ferrari. - Dobrze, że mamy taką przewagę, ale wiele się jeszcze może wydarzyć po drodze - stwierdził.

Z obecnej sytuacji w pełni cieszy się za to kierownictwo Red Bulla. - Wyniki i przewaga punktowa przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania. To najlepszy dowód na to, jak ciężko pracujemy w fabryce, jak mocno się poświęcamy. Za kulisami wiele się dzieje - powiedział Christian Horner w Sky Sports.

Zdaniem szefa Red Bulla, gdyby nie wypadek Leclerca, to Verstappen i tak miałby szansę na wyprzedzenie Monakijczyka i "dość komfortową obronę pozycji".

Czytaj także: Ferrari pogrozi FIA pozwem sądowym?! Robi się gorąco w F1 Mercedes wymusza zmiany w F1. Niemcy oskarżani o nieuczciwe gierki

Źródło artykułu: