Księgowi zadecydują o tytule w F1. Planowanie wydatków kluczem do sukcesu
Formuła 1 wraca z wakacji. Począwszy od GP Belgii wchodzimy w decydującą fazę sezonu 2022. W niej ogromne znaczenie będą mieć księgowi. Wszystko za sprawą limitu wydatków, który komplikuje życie ekipom F1.
Przed przerwą wakacyjną Formuła 1 osiągnęła kompromis z ekipami, na mocy którego limit wydatków zostanie podniesiony o 3,1 proc. To jednak nie rozwiązuje problemu do końca. Wysokie koszty surowców czy transportu, spowodowane wojną w Ukrainie, utrudniają bowiem kreślenie długofalowych planów i wydatków.
- Nasz dział finansowy został mocno rozszerzony - zdradził "Motorsport Total" Helmut Marko, doradca Red Bull Racing ds. motosportu.
ZOBACZ WIDEO: Raj na ziemi. Odwiedziliśmy nowy "dom" Lewandowskich- W przeszłości inżynierowie musieli tylko powiedzieć, ile gotówki potrzebują. Jeśli wykraczali poza biznesplan, to trzeba było skoordynować to wszystko w głównej siedzibie Red Bulla w Salzburgu. Teraz jest inaczej. Współpraca z księgowymi wpływa na nasze poprawki do bolidu, na tempo ich przygotowania - dodał Marko.
"Czerwone byki" obecnie są w komfortowej sytuacji, bo Max Verstappen posiada 80 punktów przewagi nad Charlesem Leclercem w klasyfikacji generalnej F1. Jednak Ferrari w pierwszej fazie sezonu 2022 zwracało uwagę na to, że Red Bull narzucił tak intensywne tempo rozwoju bolidu, że zabraknie mu wolnych środków na opracowanie poprawek w kolejnych miesiącach.
Zdaniem Marko, Red Bull nadal ma dostępny budżet na poprawki, a to efekt m.in. pracy księgowych, którzy szukają oszczędności w każdym możliwym dziale. - To proces, którego uczy się FIA, ale my również. Mam nadzieję, że Formuła 1 nie przerodzi się w mistrzostwa księgowych - stwierdził Austriak.
Problem polega na tym, że część zespołów posiada zaplecze w postaci firm motoryzacyjnych, gdzie może lokować swoich pracowników i delegować ich do działań związanych z F1. Taką możliwość mają Ferrari, Mercedes czy Renault (Alpine). Jednak Red Bull też posiada spółkę-córkę, w której jest w stanie zatrudnić część personelu.
- Zwolniliśmy trochę ludzi z Red Bull Racing, ale mamy też spółkę Red Bull Technologies. Część ludzi zostanie tam przeniesiona i otrzyma swoje zadania. Mamy projekt dotyczący opracowania samochodu klasy Hypercar, mamy program dotyczący America's Cup. Dlatego zatrzymujemy nasz personel, nie chcemy go stracić - podsumował Marko.
Czytaj także:
Rosjanie nadal swoje. Mówią o ogromnym oszustwie
Bernie Ecclestone przed sądem. Były szef F1 nie przyznał się do winy