"O mój Boże?! Co to jest?". Nagranie z trybun F1 mrozi krew w żyłach
Wyścig o GP Japonii został przerwany po dwóch okrążeniach z powodu ogromnej ulewy i słabej widoczności na torze. Nagranie z trybun pokazuje, jak poważne konsekwencje mógł mieć wypadek Carlosa Sainza.
W sieci pojawiło się nagranie z wypadku Sainza, które pokazuje, jak groźny był to moment. Samochód Ferrari zaczął sunąć bokiem po torze, uderzył o bandy i znalazł się bardzo blisko nitki wyścigowej, stojąc w poprzek. Część kierowców minęła go w niewielkiej odległości. Gdyby doszło do kontaktu, miałby on fatalne konsekwencje.
Wystarczyłoby, aby bolid Sainza zatrzymał się kilkanaście centymetrów dalej, bliżej środka toru, a mogłoby dojść do tragedii. Zwłaszcza że nagrania z kokpitu kierowców pokazują, iż widoczność na Suzuce zaraz po rozpoczęciu GP Japonii była zerowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleńNie są to jedyne kontrowersje, jakie miały miejsce w niedzielnym wyścigu Formuły 1. Po wypadku Sainza na tor wyjechał dźwig, który miał za zadanie zabrać bolid Hiszpana z pobocza. Tyle że zrobił to w momencie, gdy kierowcy ciągle poruszali się ze sporą prędkością. Uwagę na to zwracał Pierre Gasly, który był wściekły na zachowanie funkcyjnych.
- O mój Boże?! Co to jest?? Czy to dźwig?! Dlaczego na torze jest dźwig?! Przejechałem obok niego z pełną prędkością, przecież to niedopuszczalne! Co się stało?! Nie mogę w to uwierzyć! - grzmiał przez radio kierowca Alpha Tauri.
Relacja NA ŻYWO z GP Japonii w WP SportoweFakty jest dostępna TUTAJ.
El accidente de Sainz, visto desde las gradas. Qué miedo... pic.twitter.com/u6rwvvb2MM
— Shinichi #51 (@ShinichixF1) October 9, 2022
Czytaj także:
Afera w F1 zamieciona pod dywan. "Stopnieje jak śnieg w słońcu"
Skonfliktowani kierowcy w jednym zespole. Czy to może się udać?