Lewis Hamilton wchodzi w świat kina. Hollywood po zakończeniu kariery?
Lewis Hamilton po zakończeniu przygody z F1 chciałby spróbować swoich sił w filmach. Brytyjczyk założył w tym celu firmę Dawn Apollo Films. Na początek kierowca Mercedesa będzie współpracował z Bradem Pittem przy nowym filmie osadzonym w realiach F1.
W postawanie filmu zaangażowany jest Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata jako konsultant ma pomagać reżyserowi i producentom filmu, by ten zachował swoją autentyczność. Równocześnie dla kierowcy Mercedesa to początek długofalowej współpracy z branżą filmową. W tym celu 37-latek założył nawet firmę - Dawn Apollo Films.
Hamilton poprzez swoją nową firmę jest współproducentem filmu z Pittem w roli głównej, odpowiada także za serial dokumentalny o swojej osobie. Obie produkcje będzie można zobaczyć w serwisie streamingowym Apple TV+. To tylko początek, bo Brytyjczyk już wcześnie zdradzał, że po zakończeniu kariery chce spróbować swoich sił w Hollywood. Siedmiokrotny mistrz świata miał być zaangażowany w takie filmy jak "Mission Impossible" czy "Top Gun: Maverick", ale ich produkcja kolidowała z trwającym sezonem F1.
- Jestem tym wszystkim niesamowicie podekscytowany. To, co do tej pory udało nam się już wykonać, jest niesamowite - powiedział kierowca Mercedesa w rozmowie z dziennikarzami, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze- Na GP USA pojawił się Tim Cook (dyrektor generalny Apple - dop. aut.), co jest dla mnie wielkim zaszczytem. On i jego zespół mocno wsparli pomysł serialu dokumentalnego o mojej osobie, dali zielone światło na film o F1. Do tego dochodzi obecność Brada Pitta i producenta Jerry'ego Bruckheimera, który stworzył legendę filmu "Top Gun", a także reżysera Josepha Kosinskiego. Mam ogromne nadzieje związane z szykowanym przez nas filmem - dodał Hamilton.
Jak zauważył Brytyjczyk, do tej pory F1 rzadko trafiała na duży ekran. Kilka lat temu sporą popularność zdobył "Wyścig" ("The Rush"), który przedstawiał walkę Nikiego Laudy i Jamesa Hunta w latach 70. XX wieku. Film premierę miał w roku 2013, a więc niemal dekadę temu. - Zamierzamy zrobić najlepszy film o wyścigach, jaki kiedykolwiek powstał. Zarówno pod względem wizualnym, jak i opowiedzianej historii, tak aby poruszał serca wszystkich fanów - zadeklarował kierowca Mercedesa.
Bardzo entuzjastycznie do filmu przedstawiającego świat F1 podchodzą zespoły. Dla nich to kolejna szansa na promocję dyscypliny, co później powinno przełożyć się m.in. na kontrakty telewizyjne. - Tu nie musimy patrzeć na to, jakie korzyści przyniesie ten film danemu zespołowi. To może być ogromny krok naprzód dla całej Formuły 1. Tak jak kilka lat temu pomógł nam Netflix z "Drive to survive" - powiedział Frederic Vasseur z Alfy Romeo.
- Byłem pod wrażeniem technologii, jaką wykorzystują przy robieniu takich filmów. Pokazali nam, jak powstawał "Top Gun: Maverick". Nawet nie wiedziałem, że takie technologie istnieją. Dlatego myślę, że to najlepsi ludzie do takiego projektu. Robienie takich rzeczy, z takim rozmachem, to coś dobrego dla F1. Tu nie ma żadnych negatywów, są tylko pozytywy - dodał Gunther Steiner z Haasa.
Czytaj także:
Chcą zbudować giganta. Głośna fuzja w F1 potwierdzona
Chińczycy nie wpuszczą F1 do siebie? Wyścig może zostać odwołany