Lewis Hamilton nie zamierza milczeć. Brytyjczyk zapowiada bunt

FIA od sezonu 2023 wprowadziła zakaz wypowiadania się kierowców F1 ws. politycznych. To cios m.in. w Lewisa Hamiltona, który dotąd często poruszał ważne tematy. Brytyjczyk już zapowiedział, że nie będzie stosował się do zakazu.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
W grudniu FIA przedstawiła zaktualizowany Międzynarodowy Kodeks Sportowy, w którym znalazła się klauzula ograniczająca wolność słowa kierowcom Formuły 1. Począwszy od sezonu 2023 nie mogą oni zabierać głosu ws. politycznych, światopoglądowych i religijnych, o ile wcześniej nie poinformują federacji o swoich planach i nie otrzymają stosownej zgody.

Zakaz wywołuje ostry sprzeciw w F1. Sama królowa motorsportu podkreśliła, że nie pozwoli na kneblowanie ust kierowców, którzy w ostatnich latach bardzo często poruszali kwestie ważne dla społeczeństwa. Lewis Hamilton zaczął wykorzystywać swoją obecność w F1, by walczyć z rasizmem i sprzeciwiać się nietolerancji osób LGBTQ+.

Hamilton nie tylko doprowadził do tego, że w latach 2020-2021 wyścigi F1 poprzedzone były krótką ceremonią, w trakcie której kierowcy klękali na polach startowych i sprzeciwiali się w ten sposób rasizmowi. Przy okazji GP Toskanii w sezonie 2020 założył na podium koszulkę z napisem "Aresztujcie gliniarzy, którzy zabili Breonnę Taylor".

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

- Nie dziwi mnie ruch FIA, ale nic nie powstrzyma mnie od mówienia o rzeczach, które mnie zajmują. Nadal będę poruszał temat problemów, które istnieją wśród nas. Sport wiąże się z pewną odpowiedzialnością. Musimy budować świadomość na ważne tematy, szczególnie gdy podróżujemy po całym świecie. Dla mnie nic się nie zmienia - powiedział Hamilton podczas środowej premiery modelu W14.

W tej chwili nie jest jasne, jakie kary będzie nakładać FIA na kierowców łamiących zakaz wypowiedzi ws. politycznych. Środowa deklaracja Hamiltona jest jednak jasnym sygnałem, że zawodnicy nie zamierzają stosować się do nowego prawa. W ostatnich dniach w podobnym tonie wypowiadali się też inni kierowcy.

- Głupio byłoby powiedzieć, że chciałbym dostać jakieś punkty karne za mówienie o ważnych sprawach. Jednak tak jak powiedziałem, nadal będę mówić to, co myślę. Po to mamy F1, aby służyła jako platforma do przekazywania ważnych treści, którymi musimy się zająć - dodał Hamilton.

38-latek podczas środowego wystąpienia podziękował też Stefano Domenicalemu. Szef F1 przed kilkoma dniami zapowiedział, że jego organizacja nie pozwoli, by kierowców karano za wolność słowa. - Wsparcie Stefano było niesamowite i myślę, że wszyscy kierowcy w F1 chcą mieć swobodę wypowiedzi - podsumował lider Mercedesa.

Czytaj także:
- Syn miliardera mistrzem F1? Fernando Alonso tego nie wyklucza
- Prezentacja bolidu i od razu wyjazd na tor. Ferrari zorganizowało wielkie show

Czy zgadzasz się ze stanowiskiem Lewisa Hamiltona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×