Alonso ważniejszy niż Hamilton? Mercedes może zmienić priorytety w F1
Mercedes jest świadom tego, że jego zespół nie będzie walczył o tytuł mistrzowski w sezonie 2023. Co innego Aston Martin, którego tempo jest niewiele gorsze od Red Bulla. Dlatego Niemcy mogą mocniej wesprzeć swojego klienta.
Podium Fernando Alonso w GP Bahrajnu nie było dziełem przypadku i w Mercedesie zdają sobie z tego sprawę. Jako że fabryczna ekipa popełniła błąd przy wyborze koncepcji modelu W14, opracowanie nowej wersji samochodu może jej zająć nawet kilka miesięcy. To przekreśla szanse Lewisa Hamiltona i Mercedesa na końcowy sukces.
Inaczej wygląda sytuacja Aston Martina, który obiecuje agresywny rozwój modelu AMR23 w kolejnych miesiącach. Dodatkowo osoba Alonso gwarantuje zespołowi z Silverstone regularny i wysoki poziom. Dlatego, zdaniem hiszpańskiego "The Objective", Mercedes może zmienić priorytety w F1.
Zdaniem hiszpańskiego serwisu, fabryczny zespół Mercedesa otrzymał ultimatum - ma dwa wyścigi na naprawę sytuacji i zmniejszenie strat do czołówki. Jeśli do tego nie dojdzie, to Aston Martin zacznie być traktowany priorytetowo przez niemieckiego producenta. Wszystko z nadzieją, że to on będzie w stanie pokonać Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicachPrzepisy F1 stanowią, że producent musi dostarczać swoim klientom silniki w identycznej specyfikacji. Jednak w praktyce różnie z tym bywa. "The Objective" twierdzi, że w tej chwili Lewis Hamilton w swoim bolidzie dysponuje jednostką napędową o 4 KM mocniejszą niż Fernando Alonso w samochodzie Aston Martina.
Warto dodać, że Mercedes i Aston Martin współpracują też poza F1. Niemiecki producent posiada udziały w brytyjskiej firmie, udostępnia jej swoje silniki i know-how. Po ostatnim sukcesie Alonso w GP Bahraju notowania Brytyjczyków na giełdzie zaczęły rosnąć, więc też akcje należące do Mercedesa zyskały na wartości.
Czytaj także:
- Ferrari straciło ważnego pracownika. Wstrząsy w zespole
- Nakręcili serial o mistrzu świata F1. Pierwsza taka produkcja o Verstappenie