Frustracja Hamiltona coraz większa, permanentny kryzys Ferrari. Problemy legend F1
Ferrari od lat czeka na tytuł w F1. Mercedes przyzwyczaił za to swoich kibiców do pasma sukcesów. Teraz oba zespoły znalazły się w dołku. Ferrari zaczyna być krytykowane w kraju, zaś z Lewisa Hamiltona kipi frustracja - pisze Jarosław Wierczuk.
Nielogiczny ciąg zdarzeń w Ferrari
Ostatnia dekada w wykonaniu Ferrari jest wręcz nielogiczna. Najgorsze jest to, że historia ma właśnie swój dalszy ciąg. Kolejny rozdział kolejny, nowy szef zespołu i rozpoczęcie sezonu, które jest jakby esencją problemów Ferrari w ostatnich latach.
W GP Bahrajnu włoski zespół miał szybkość, ale w skali pełnego dystansu strata do Red Bull Racing była znaczna. Za to w kwalifikacjach to Ferrari było najbliżej "czerwonych byków". Czy Włosi zaprzepaścili jednocześnie swoje szanse? Ewidentnie tak, ponieważ ostateczny rezultat wyścigu Formuły 1 w Bahrajnie nie bardzo mógł być dla zespołu mniej optymistyczny. Nie dość, że Carlos Sainz nie zdołał utrzymać trzeciej lokaty, to jeszcze doszedł do tego defekt techniczny u Charlesa Leclerca.
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Wylądował samolotem na szczycie drapacza chmurAwaria zawsze jest najgorszą opcją, bo zabiera cały, potencjalny dorobek punktowy niezależnie od aktualnej formy. U Monakijczyka dodatkowo doszło do wymiany akumulatora, decyzji mocno kontrowersyjnej stawiającej na "dzień dobry", po pierwszym Grand Prix lidera Ferrari w obiektywnie gorszej sytuacji niż konkurencję. Na sezon przewidziane są bowiem dwie tego typu części. Wymiana kolejnej będzie zatem oznaczała karę. Już w Arabii Saudyjskiej.
Lewis Hamilton zirytowany Mercedesem
Mercedes? Tu też mamy klasykę. Tyle że w wydaniu Lewisa Hamiltona, który zarzucił zespołowi ignorowanie jego uwag na etapie projektowania i produkcji nowego bolidu. To jest właśnie typowe. Ile razy Brytyjczyk wypowiadał się o wyjątkowości współpracy z Toto Wolffem i integralności ekipy? To jednak było w trakcie pasma sukcesów.
Sęk w tym, że Lewis Hamilton nie jest tu jedynym kierowcą. Ilekroć myślę o niemożności Mercedesa do nawiązania walki o tytuł, tylekroć przychodzi mi na myśl George Russell z natarczywym wnioskiem, że być może to jednak on stracił na tym spadku formy zespołu najwięcej. Zdecydowanie uważam, że był gotowy do transferu do topowego teamu rok wcześniej niż to nastąpiło.
Rozumiem trochę rozterki Toto Wolffa. Chciał zachować się fair wobec Valtteriego Bottasa, zagwarantować mu kontynuację startów, ale dla tak obiecującego zawodnika jak George Russell ten jeden sezon 2021 mógł diametralnie zmienić losy jego dalszej kariery.
Czytaj także:
- Robert Kubica zapisze się w historii? Rozpoczyna drogę po realizację marzenia
- Tak Rosjanin ograł TSUE. Kompromitacja unijnych prawników