Trafił go fragment bolidu F1. To mogło zakończyć się fatalnie

Podczas GP Australii nie brakowało niebezpiecznych zdarzeń. Okazało się, że wskutek incydentu z udziałem Kevina Magnussena ranny został jeden z kibiców. W fana znajdującego się na trybunach trafił fragment felgi z samochodu Haasa.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Kevin Magnussen Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Kevin Magnussen
Po zakończeniu GP Australii wezwano organizatorów wyścigu Formuły 1 do złożenia wyjaśnień ws. naruszenia przepisów bezpieczeństwa. Część fanów dostała się na tor w momencie, gdy rywalizacja jeszcze trwała i doprowadziła tym samym do niebezpiecznej sytuacji. Okazuje się jednak, że nawet będąc na trybunach nie można było liczyć na 100 proc. bezpieczeństwa.

Will Sweet został skaleczony w ramię, po tym jak trafił go fragment felgi z samochodu Kevina Magnussena. Duńczyk rozbił się w końcowej fazie wyścigu, zahaczając bolidem Haasa o ścianę. Następnie kierowca kontynuował jazdę bez opony przez kilkaset metrów, gubiąc fragmenty felgi oraz tylnego zawieszenia na torze.

- Ten fragment trafił mnie w ramię, po prostu stałem i nagle zacząłem krwawić. Akurat zakrywałem szyję ręką, ale gdyby to leciało w kierunku mojej narzeczonej, to dostałaby w głowę - powiedział kibic F1 w rozmowie ze stacją radiową 3AW.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

- Dopiero później zdałem sobie sprawę, jak duży i ciężki był to fragment. Ta część była postrzępiona i naprawdę ostra. Gdyby trafiła mnie pod innym kątem, to mogłoby się skończyć przerażająco - dodał Sweet.

Ranny kibic obserwował wyścig F1 z trybun zlokalizowanych w okolicach drugiego zakrętu. Znajduje się tam wzgórze, na którym nie brakowało fanów, w tym dzieci. - Nikt nawet nie przyszedł do mnie i nie spojrzał na to, co mi się stało. Moja narzeczona bardzo mocno się przestraszyła i była w szoku po całym zdarzeniu - ujawnił Sweet.

Fragmenty felgi z bolidu Kevina Magnussena przeleciał nad płotem odgradzającym tor od trybun. Andrew Westacott, który stoi na czele firmy organizującej GP Australii, nazwał incydent "dziwnym" i "jednorazowym". Promotor wyścigu F1 w Melbourne zapowiedział jednak, że zostanie on dokładnie przebadany przez działaczy.

- Na całym świecie stosuje się takie same ogrodzenie wokół toru. Nasz płot jest zgodny ze standardami FIA - powiedział Westacott.

Australijskie media przypominają z kolei, że w roku 2001 jeden z funkcyjnych został uderzony kołem, które odpadło z samochodu Jacquesa Villeneuve'a po kontakcie z Ralfem Schumacherem. Życia mężczyzny nie udało się wtedy uratować.

Czytaj także:
- Poważne naruszenie bezpieczeństwa w F1. Organizator musi się tłumaczyć
- Verstappen oskarżył Hamiltona po wyścigu. "Nie przestrzegał zasad"

Czy organizatorzy GP Australii powinni poprawić kwestie bezpieczeństwa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×