Niemiecki gigant rekrutuje. Podebrał już 50 pracowników konkurencji
Audi chce stać się nowym hegemonem F1. Firma z Ingolstadt pojawi się w stawce w sezonie 2026, ale jej szefowie mają świadomość, że przygotowanie konkurencyjnego silnika wymaga czasu. Dlatego już teraz Niemcy prowadzą agresywną rekrutację.
Jako że Audi musi opracować od zera silnik F1, obecnie trwa rozbudowa zakładów w niemieckim Neuburgu, gdzie produkowane będą jednostki napędowe. - Do projektu F1 przeniosło się ok. 200 wykwalifikowanych pracowników Audi Sport. To będzie duży impuls na etapie projektowania maszyny - powiedział Adam Baker, lider projektu F1 w Audi, cytowany przez planetf1.com.
Dotąd w Neuburgu powstawały samochody Audi z myślą o innych seriach wyścigowych, a także opracowywano sportowe wersje drogowych pojazdów niemieckiej firmy. - Mamy tu dostęp do tysięcy ekspertów technicznych, którzy pracują w branży motoryzacyjnej dla Audi albo naszych dostawców. Aby zapewnić sobie konkurencyjność już w 2026 roku, chcemy maksymalnie przyspieszyć proces uczenia się - dodał Baker.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!Niemcy mają świadomość, że nie osiągną sukcesu bez wiedzy specjalistów ze świata F1. Dlatego od pewnego czasu skutecznie podbierają inżynierów konkurencyjnym zespołom. - Częścią naszej strategii jest agresywny proces rekrutacji. Przeciągnęliśmy na swoją stronę już 50 ekspertów technicznych - ujawnił Baker.
Wcześniej z F1 docierały sygnały, że Audi ma problem z zatrudnianiem nowych inżynierów, gdyż żaden z zespołów nie ma swojej siedziby w Niemczech. Większość ekip funkcjonuje w Wielkiej Brytanii, a dwie (Ferrari, Alpha Tauri) we Włoszech.
- Rekrutacja zawsze była problemem, bo jedną z trudności jest to, że pracownicy muszą podjąć decyzję o przeprowadzce wraz z rodziną do innego kraju. Warto to jednak rozważyć. Można na to też spojrzeć z innego punktu widzenia. Jeśli jesteś ekipą, której pracownik może zmienić miejsce pracy bez przeprowadzki, to ryzyko odejścia zawsze jest większe - podsumował Baker.
Potwierdzeniem słów Bakera mogą być ruchy transferowe wywołane przez Aston Martina. Zespół z Silverstone ściągnął z łatwością do siebie wielu inżynierów z Red Bulla, gdyż obie fabryki dzieli ledwie kilkadziesiąt kilometrów.
Czytaj także:
- Ojciec Verstappena znęcał się nad synem? Stanowcza odpowiedź Holendra
- Historia Kubicy ciekawsza niż Lewandowskiego. Czy powstanie serial o polskim kierowcy?