Ekipa F1 przyłapana na oszustwie? To może być powód spadku formy

Aston Martin na początku sezonu 2023 notował świetne wyniki w F1, raz za razem osiągając podium. Ostatnio ekipa z Silverstone znacząco obniżyła loty. Najprawdopodobniej to pokłosie używania nielegalnej części w modelu AMR23.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Fernando Alonso Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Dyspozycja Aston Martina na początku tegorocznej kampanii Formuły 1 była największym zaskoczeniem. Fernando Alonso niemal co rundę stawał na podium, aż zaczęły pojawiać się spekulacje, co do tego, czy 42-latek może wygrać któryś z wyścigów. Ostatecznie do tego nie doszło, a biorąc pod uwagę ostatni spadek formy stajni z Silverstone, wydaje się to mało prawdopodobne.

"Autosport" ustalił, że nagły regres Aston Martina może być powiązany z używaniem nielegalnego tylnego skrzydła w modelu AMR23. Bolidy Fernando Alonso i Lance'a Strolla znalazły się pod lupą FIA po kwietniowym GP Azerbejdżanu, w którym samochód brytyjskiego zespołu był nad wyraz szybki.

Jedno ze źródeł "Autosportu" twierdzi, że Aston Martin wykorzystał w Baku przednie skrzydło, które było wystarczająco mocne, aby przejść testy obciążeniowe, gdy było nieruchome. Natomiast podczas szybkiej jazdy wspomniany element wyginał się i zapewniał większy docisk w zakrętach i na prostych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaginęła mu walizka. Siatkarz podszedł do tego z humorem

Po GP Azerbejdżanu przedstawiciele FIA ostrzegli Aston Martina, że nie powinien korzystać z takiego rozwiązania i Brytyjczycy byli zmuszeni przeprojektować przednie skrzydło w modelu AMR23. Zmiana konstrukcji tego elementu pozbawiła ekipę przewagi nad rywalami. To przełożyło się od razu na spadek wydajności. Do niedawna Aston Martin był drugą siłą F1, teraz coraz częściej jest dopiero piątym najszybszym bolidem w stawce.

Wcześniej o elastycznych przednich i tylnych skrzydłach głośno było w roku 2021, gdy Red Bull Racing toczył walkę o tytuł mistrzowski z Mercedesem. Niemcy kwestionowali materiały, z jakich "czerwone byki" szykowały swoje bolidy. Efekt był taki, że w trakcie sezonu zmieniono regulamin i wspomniane elementy musiały wytrzymać bardziej okazałe próby obciążeniowe.

Aston Martina i Red Bulla łączy osoba Dana Fallowsa, który w tamtym okresie był jednym z kluczowych pracowników technicznych ekipy z Milton Keynes. Obecnie Fallows odpowiada za departament techniczny zespołu z Silverstone.

W klasyfikacji konstruktorów F1 obecnie Aston Martin zajmuje trzecie miejsce z 196 punktami. Czwarta Ferrari jest jednak coraz bliżej - ma 191 "oczek".

Czytaj także:
"Kontrakt w F1 jest jak papier toaletowy". Red Bull wyrzuci kierowcę?
Testy zakończone śmiercią dwóch osób. "Zielone piekło" znów dało o sobie znać

Czy jesteś zaskoczony doniesieniami na temat Aston Martina?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×