Polacy z rozmachem weszli do F1. Okazało się, że stworzyli piramidę finansową
Platforma FutureNet z rozmachem weszła do świata F1 i została sponsorem Red Bulla. Już wtedy UOKiK ostrzegał, że jej działalność może mieć charakter piramidy finansowej. Teraz policja zatrzymała trzy osoby w tej sprawie.
- Jestem wielkim fanem motorsportu, a Formuła 1 zawsze mnie intrygowała. Ten sponsoring jest dla naszej firmy rozpoczęciem nowego, ekscytującego rozdziału. Będzie to dla nas platforma do promocji i podnoszenia świadomości na temat FuturoCoin - mówił Roman Z., twórca firmy, po nawiązaniu współpracy z Red Bullem.
- Cieszymy się, że jesteśmy pierwszą ekipą w F1, która podpisuje umowę sponsorską z taką firmą jak FuturoCoin. Bezpieczne waluty cyfrowe znajdują się w czołówce rozwoju technologicznego i jesteśmy podekscytowani faktem, że stajemy się częścią tej rewolucji - dodawał z kolei Christian Horner. Wypowiedzi szefa Red Bulla nie brzmią dziś najlepiej, biorąc pod uwagę krach kryptowalut, bankructwo giełdy FTX i... uznanie przez prokuraturę FutureNet za piramidę finansową.
Osoby powiązane z FutureNet poszukiwane przez służby
Używamy skróconej wersji nazwiska Z., gdyż obecnie twórca FutureNet jest poszukiwany listem gończym. Sąd we Wrocławiu wystawił za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Gdy powiązana z nim platforma zostawała sponsorem Red Bulla, UOKiK ostrzegał przed inwestowaniem na niej. Urząd już pod koniec grudnia 2017 roku wszczął postępowanie w tej sprawie. Później sprawę przekazano do wrocławskiej prokuratury.ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Sprawa badana jest też w Korei Południowej. Tam straty miały sięgnąć aż 28 mln euro. Z informacji portalu Khan wynika, że służby zamroziły 123 mln dolarów należących do piramidy finansowej FutureNet.
Z. już raz wpadł w ręce służb. W listopadzie 2022 roku wygrał wyścig na torze Imola w ramach Ferrari Challenge, po czym został zatrzymany przez włoską policję na podstawie nakazu z Korei Południowej. Po kilku dniach uciekł.
Romana Z. nazywano też mecenasem sztuki. Twórca piramidy finansowej kupił za ok. 20 mln zł kilka lat temu skrzypce Stradivariusa z 1685 r. "Fundator od wielu lat angażuje się w działalność charytatywną i edukacyjną na całym świecie. Zakup Stradivariusa zrodził się z potrzeby serca i zamiłowania do muzyki, którą odkrył, będąc w szkole muzycznej" - napisano w 2018 roku na stronie Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze.
Na czym polega działalność FutureNet?
Platforma FutureNet początkowo swoją siedzibę miała w stolicy Dolnego Śląska. Następnie na Wyspach Marshalla i w Dubaju. Miejsca, gdzie sprawozdania finansowe nie są wymagane. Za biznes odpowiadali Roman Z. oraz Niemiec Stephan M. (długo był poszukiwany przez służby, obecnie ma znajdować się w areszcie w Korei Południowej). W ramach ich działalności funkcjonowały serwis społecznościowy FutureNet i firma sprzedająca reklamy FutureAdPro. Później powstała też kryptowaluta o nazwie futurocoin.
"FutureNet i FutureAdPro obiecują 'zyski' za to, że ktoś namówi inne osoby do kupienia pakietów uczestnictwa, które kosztują od 10 do nawet ponad 1 tys. dolarów" - ostrzegał przed kilkoma laty UOKiK. - Obie firmy uzależniają korzyści od tego, że ktoś będzie werbował kolejnych uczestników. System przestanie działać, gdy nie będą do niego przystępowały inne osoby. Zazwyczaj w tego typu schematach pieniądze trafiają głównie do pomysłodawców piramidy - mówił z kolei Marek Niechciał, ówczesny prezes urzędu.
Firma broniła się jednak przed zarzutami. "Po wpisaniu przez UOKiK FutureNet na listę ostrzeżeń publicznych, FutureNet (pomimo że użytkownicy z Polski stanowią ok. 7 proc. społeczności FutureNet) jest w stałym kontakcie z UOKiK w Polsce, celem wyjaśnienia wszelkich okoliczności, na bieżąco odpowiadając na wszelkie pytania. W ramach toczącego się postępowania FutureNet oświadczył, że poddaje się pod osąd UOKiK w zakresie oceny prowadzonej przez niego działalności. Nie istnieje ponadto aktualne żadne wyartykułowane choćby podejrzenie, że platformy FutureNet stanowią zakazaną prawem działalność" - czytamy w oświadczeniu firmy z listopada 2018 roku.
W roku 2020 wydano ostateczną decyzję uznającą FutureNet i FutureAdPro za piramidy finansowe. Teraz mamy ciąg dalszy sprawy.
Trzy osoby zatrzymane w związku z działalnością FutureNet
W ostatnich dniach policjanci Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości we Wrocławiu zatrzymali trzy osoby podejrzane o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która prowadziła platformy internetowe FutureNet i FutureNet AdPro.
Z komunikatu CBZC dowiadujemy się, że poprzez nakłanianie do inwestycji i dokonywania zakupów na platformach FutureNet i FutureNet AdPro oszukano ponad 20 tys. osób na łączną kwotę ponad 90 mln zł. "Jednocześnie warto nadmienić, że FutureNet był platformą międzynarodową i działał na szkodę klientów na całym świecie" - poinformowała policja.
Policja podkreśla, że potrzebowała czasu na identyfikację założycieli serwisu oraz osób z nimi współpracujących, a ze względu na międzynarodowy charakter nie było to zadanie łatwe. Funkcjonariuszom udało się m.in. namierzyć majątek pochodzący z przestępstwa, który częściowo był ukrywany w Polsce.
"Funkcjonariusze CBZC apelują do osób, które dokonały inwestycji na platformie Futurenet o kontakt z Zarządem we Wrocławiu CBZC lub Prokuraturą Okręgową we Wrocławiu na podany adres e-mail: powro.sprawafuturenet@prokuratura.gov.pl lub bezpośrednio w siedzibie Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu" - zaapelowała wrocławska policja.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Coraz więcej opcji dla Kubicy. Gigant potwierdził plotki
- Lewis Hamilton odrzucił ofertę Ferrari. Ujawnił powody swojej decyzji