Trzęsienie ziemi w Red Bullu? Kluczowa postać zabrała głos
Padok F1 żyje plotką o możliwym odejściu Helmuta Marko z Red Bulla. Na zakończenie współpracy z 80-latkiem naciskać ma Christian Horner. Austriak zdementował jednak spekulacje. - Mam ważny kontrakt - odpowiada doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Helmut Marko nie jest formalnie zatrudniony ani opłacany przez zespół F1. Austriak jest pracownikiem firmy produkującej napoje energetyczne i oficjalnie zajmuje stanowisko doradcy Red Bulla ds. motorsportu. Ma wpływ na kluczowe decyzje "czerwonych byków" - dotyczące kierowców, jak i składu programu juniorskiego.
Czy 80-latek wkrótce pożegna się z padokiem F1? On sam w rozmowie z "Osterreich" stwierdził, że nic nie wie na ten temat. - W tym tygodniu nie ma nawet żadnego spotkania zarządu. Mam ważny kontrakt i to do końca 2024 roku. Sam zadecyduję o tym, kiedy i w jaki sposób odejdę z firmy. Na pewno nie będzie o tym decydował pan Horner - powiedział Marko.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"Kilka źródeł w padoku F1 twierdzi, że to właśnie Horner ma naciskać na zakończenie współpracy z Marko. Obecny szef Red Bull Racing chce zwiększyć kontrolę nie tylko nad zespołem z Milton Keynes, ale też siostrzanym Alpha Tauri. Nie podobają mu się też coraz bardziej kontrowersyjne i toksyczne wypowiedzi Austriaka. Marko od kilku miesięcy m.in. kwestionuje obecność Sergio Pereza w F1.
Tarcia na linii Horner-Marko mają być konsekwencją śmierci Dietricha Mateschitza. Twórca potęgi Red Bulla żył w przyjacielskich relacjach z rodakiem i zapewniał mu parasol ochronny. - Po śmierci Dietricha pojawił się nowy zarząd i wszystko się zmieniło. Ludzie na nowo starają się zdefiniować swoje wpływy i władzę - zdradził 80-latek.
Marko zaprzeczył też, jakoby starł się z Hornerem ws. kontraktu dla Yukiego Tsunody na sezon 2024. Austriak obstawiał przy pozostawieniu Japończyka na jeszcze jeden rok, bo oznacza to wypłatę 10 mln dolarów od Hondy, podczas gdy Brytyjczyk optował za zatrudnieniem Liama Lawsona.
- To wszystko spekulacje. Tak samo jak w przypadku Pereza. Nie ma też żadnego ultimatum dla Sergio. Wygrywamy bardzo dużo wyścigów, dzieją się niesamowite rzeczy i musimy bardziej doceniać występy Verstappena, bo są znakomite - podsumował Marko.
Czytaj także:
- Team orders w Mercedesie? Zapadła decyzja
- Verstappen postawi weto? Plotki o wojnie na szczycie Red Bulla