Polska talentami stoi. Zachwyty nad 15-latkiem
Dopiero co zachwycaliśmy się wygraną Kacpra Sztuki we włoskiej Formule 4, a jego śladem podąża Maciej Gładysz. 15-latek z Tarnowa imponuje tempem i dojrzałością w hiszpańskiej F4. W Polsce rośnie nam pokolenie kierowców, które ma prawo marzyć o F1.
Obecnie polskie nadzieje w motorsporcie to jednak nie tylko Kacper Sztuka. Świetne recenzje po debiucie w bolidzie zbiera Maciej Gładysz, który również trafił do MP Motorsport. Młody tarnowianin postanowił spędzić zimę na startach w Formula Winter Series w Hiszpanii, gdzie ma do dyspozycji maszynę Formuły 4. Przed tygodniem 15-latek dwukrotnie stawał na podium i trzykrotnie zwyciężał rywalizację wśród debiutantów na torze w Jerez.
Maciej Gładysz zachwyca w Hiszpanii
Kolejna runda FWS, tym razem w Walencji, znów okazała się popisem jazdy w wykonaniu Gładysza. W sobotę zajął czwarte miejsce w pierwszym wyścigu skróconym z powodu opadów deszczu. - To, co jest zauważalne i można powiedzieć charakterystyczne dla jazdy Maćka, to bardzo wysokie, ale jednocześnie stałe tempo połączone z wrażeniem rezerwy, opanowania i dorosłości - chwali podopiecznego akademii Orlen Team Jarosław Wierczuk, były kierowca Formuły 3000 i ekspert WP SportoweFakty.ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Patryka Dudka? Piotr Baron zabrał głos
Wcześniej Gładysz w stawce liczącej 38 zawodników wywalczył szóste pole startowe. Wierczuk podkreśla, że taki wynik "nie jest powodem do wstydu". Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę brak doświadczenia 15-latka i jego późniejsze popisy w wyścigu.
- Gładysz od pierwszych metrów zaczął konsekwentnie naciskać. Awansował do pierwszej piątki i walczył o czwartą lokatę, kiedy błąd konkurenta zaowocował pojawieniem się samochodu bezpieczeństwa. Było to błąd niewymuszony, ale właśnie takie jest wyścigowe abecadło. Wywiera się presję licząc poniekąd choćby na pomyłkę - dodaje Wierczuk.
W kolejnej sesji kwalifikacyjnej Gładysz był "dopiero" szesnasty. Młody kierowca tłumaczył to problemami z oponami. - To był występ poniżej tego, do czego nas przyzwyczaił. To wszystko jest jednak względne i konsekwentnie zwracam uwagę na wyrównany poziom oraz minimalne różnice. Wystarczy drobne "niedogadanie" się z samochodem w temacie ustawień i już perspektywa tego idealnego okrążenia znika - analizuje nasz ekspert.
Ostatecznie młody Polak zamknął weekend czwartą i trzecią pozycją w klasyfikacji ogólnej FWS i dwoma zwycięstwami wśród debiutantów.
Jan Przyrowski przypomniał o sobie
W Walencji pojawił się też Jan Przyrowski. To kierowca ekipy Campos, który ma na swoim koncie m.in. testy w akademii talentów Ferrari. W pierwszym wyścigu zajął dwunastą pozycję. - Trzeba przyznać, że walczył bardzo aktywnie i miał, podobnie jak Maciej, realną szansę na lepszą lokatę - komentuje Wierczuk.
Przyrowski błysnął też w drugiej sesji kwalifikacyjnej, w której osiągnął czwartą lokatę. - Całą czwórkę dzieliło mniej niż pięć setnych sekundy. To jest właśnie ten poziom, którego czasem jest nam trudno poza F1 dostrzec. To właśnie wskutek, m.in. takiej sportowej jakości można mówić o skróceniu drogi do F1. Mamy przecież do czynienia z 15-latkami, którzy wbrew własnym metrykom są zawodowcami i perfekcjonistami z wieloletnim doświadczeniem - dodaje były kierowca Formuły 3000.
Przyrowski miał też pecha, bo otrzymał karę od sędziów, przez co do ostatniego niedzielnego wyścigu ruszał z dziesiątej zamiast czwartej pozycji. Z kolei Gładysz zaliczył kolizję z rywalem, w której urwał przednie skrzydło. To był koniec nadziei na jego dobry wynik na pożegnanie z Walencją.
Gładysz w walce o mistrzostwo
Za nami dwie z czterech rund Formula Winter Series. Maciej Gładysz zajmuje w tej chwili czwarte miejsce w "generalce" z 70 punktami na koncie. Liderami mistrzostw są Andres Cardenas i Griffin Peebles - obaj mają po 108 "oczek". Równocześnie 15-latek z Tarnowa jest liderem klasyfikacji debiutantów. Przyrowski zajmuje 17. lokatę.- W Formula Winter Series wynik nie jest jedynym "trofeum". Równie ważne jest poznanie samochodu, zespołu, pracy nad ustawieniami i torów. A co do wyników? Przy takim formacie zawodów, mocno ograniczonym czasowo wyścigu oraz niewygórowanej mocy silnika, zdecydowanie rośnie znaczenie kwalifikacji - podsumowuje były kierowca.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Nerwowa atmosfera wokół szefa Red Bulla. Formuła 1 wydała oświadczenie
- Rosjanin właścicielem "Zielonego piekła". Niemcy nie są w stanie nic zrobić