Ferrari znów ma kłopot? To może pogrążyć zespół

Ferrari było zadowolone z tempa bolidu po testach F1. Później Charles Leclerc nie ukrywał, że zespół jest bliżej Red Bulla niż wszyscy myśleli. GP Bahrajnu było jednak rozczarowaniem dla Monakijczyka. Wszystko przez zaskakujące kłopoty z samochodem.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Charles Leclerc Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Ferrari po zimowych testach Formuły 1 wysyłało sygnał, iż może w tym roku zagrozić Red Bull Racing. Dobre nastroje we włoskim zespole zostały podtrzymane po treningach przed GP Bahrajnu, w których szereg problemów miał Max Verstappen. Emocje w sobotnim wyścigu trwały jednak kilka zakrętów, bo Charles Leclerc momentalnie stracił dystans do Holendra.

Lider Ferrari na początku wyścigu raz za razem blokował koła. Stracił przez to miejsce w czołowej trójce i miał gorsze tempo niż Carlos Sainz. - Jazda przez pierwszych 15 "kółek" była niemożliwa. Problem stawał się coraz większy z okrążenia na okrążenie. Gdy hamowałem przed zakrętami numer dziewięć i dziesięć, to opierałem się na doświadczeniach z poprzedniego okrążenia. Tyle że problem był coraz poważniejszy - powiedział Leclerc przed kamerami Sky Sports.

- Na każdym kolejnym okrążeniu okazywało się, że hamuję za późno, choć robiłem to trzy metry wcześniej niż na poprzednim "kółku". Problem ustabilizował się dopiero po 20 okrążeniach. Zespół powiedział mi, że różnica w temperaturze między lewym a prawym hamulcem wynosiła ponad 100 st. C! - dodał Monakijczyk.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Ogromne kłopoty z hamulcami sprawiły, że Leclerc przestał marzyć o podium w GP Bahrajnu, a skupił się jedynie na dowiezieniu bolidu do mety. Tego typu problemy nie wystąpiły w SF-24 podczas zimowych testów, co jest ogromnym zaskoczeniem dla zespołu. Rodzi się pytanie, czy był to jednorazowy problem, czy też wynikający z wad projektowych.

- Biorąc pod uwagę to wszystko, czwarte miejsce jest dobre. Jestem jednak rozczarowany, bo w normalnych warunkach druga pozycja była w zasięgu - ocenił Leclerc.

Spokojny o formę Ferrari jest natomiast szef zespołu. - Plus jest taki, że odrobiliśmy 50 proc. strat względem Red Bulla w wyścigu w porównaniu do 2023 roku. Minusem jest to, że nie wystarczyło to do wygranej. Do tego musimy rozwiązać problem z hamulcami, który miał Charles - powiedział Frederic Vasseur portalowi motorsport.com.

- Mam też mieszane uczucia, co do zużycia opon. Przed rokiem mieliśmy 0,8-0,9 s straty na okrążeniu. Teraz dzieli nas mniej, a pod koniec wyścigu byliśmy w stanie konkurować z Red Bullem. To lepsza baza do rozwoju. Jesteśmy w stanie lepiej wyczuć tegoroczny bolid. Wiemy, gdzie są nasze słabości - dodał Vasseur.

Ferrari po raz drugi spróbuje poskromić Red Bulla już w ten weekend. Treningi przed GP Arabii Saudyjskiej rozpoczną się już w czwartek. Wyścig zaplanowano na sobotę.

Czytaj także:
- Kolejna afera w F1. Śledztwo przeciwko prezydentowi FIA
- Francuzi reagują na dramat w F1. Wstrząs i zwolnienia w zespole

Czy Charles Leclerc powalczy o wygraną w GP Arabii Saudyjskiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×