Rozmowy transferowe w F1 przyspieszają. Gdzie wyląduje kierowca Ferrari?
Carlos Sainz po wygraniu GP Australii ma mocniejszą pozycję na rynku transferowym. 29-latek zdradził, że jest gotów przyspieszyć negocjacje i prowadzi rozmowy z "prawie" wszystkimi zespołami F1. Gdzie wyląduje Hiszpan?
- Rozmawiam z kilkoma zespołami, bo tak powinniśmy robić wraz z moim zespołem menedżerskim w sytuacji, gdy nie mam zapewnionej pracy na kolejny rok. Rozmawiam prawie z wszystkimi ekipami F1. To kwestia wnikania w szczegóły, zobaczenia jakie realistyczne opcje są przede mną i które z nich są najlepsze dla mojej przyszłości - powiedział Sainz, cytowany przez planetf1.com.
- Nie mam żadnych wieści, bo nie mam nic do przekazania. Mogę jedynie powiedzieć, że nadszedł czas, aby to wszystko trochę przyspieszyć i mam nadzieję, że uda nam się rozwiązać kwestię mojej przyszłości wcześniej niż później - dodał kierowca z Madrytu.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma""Przyspieszenie" rozmów nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę plotki z padoku o rzekomym ultimatum Audi dla Sainza. Niemy pojawią się w stawce w 2026 roku na bazie ekipy Stake F1 Team i chcą uczynić 29-latka liderem swojego projektu. Nie zamierzają jednak czekać w nieskończoność i do połowy kwietnia oczekują odpowiedzi Hiszpana. Jeśli kierowca z Madrytu nie zadeklaruje się ws. przyszłości, Audi rozważy inne opcje transferowe.
Natomiast szefowie Red Bulla i Mercedesa już teraz mają na uwadze inne kandydatury i nie traktują Sainza priorytetowo, dlatego są skłonni czekać na rozwój wydarzeń na rynku transferowym w F1. Wiele zależeć będzie od ewentualnej decyzji Maxa Verstappena o odejściu z szeregów "czerwonych byków" i ewentualnego ruchu Fernando Alonso, który miałby zastąpić Holendra w Red Bullu.
Jeśli Alonso zdecyduje się na transfer do Red Bulla, nowego kierowcy będzie musiał poszukać również Aston Martin.
Czytaj także:
- To będzie koniec dominacji Red Bulla w F1? Verstappen nie panikuje
- Verstappen gotów odejść z F1. Padła data