Płacą miliony, by odwrócić uwagę? Poważne oskarżenia pod adresem F1
Czy kraje Bliskiego Wschodu płacą miliony dolarów F1, by odwrócić uwagę od łamania praw człowieka? Takie obawy mają brytyjscy parlamentarzyści. Oskarżają oni Formułę 1 o "arogancję" i "brak profesjonalizmu" w związku z przyjmowaniem brudnej gotówki.
Scriven w trakcie przemówienia cytował słowa osób, które zostały aresztowane w Bahrajnie za protesty przeciwko władzy podczas wyścigu F1 w 2023 roku. Doszło do tego, pomimo zapewnień Stefano Domenicalego, że należy "poszczególnym osobom pozwolić na manifestowanie swoich poglądów i krytykowanie GP Bahrajnu bez zastraszania i represji".
W kolejnych miesiącach rodziny zatrzymanych osób miały doświadczyć "nękania", co obejmowało m.in. wizyty służb w domach i wezwania na policję. Jedna z nich była "torturowana i przesłuchiwana z zawiązanymi oczami", a moment składania zeznań "strategicznie zaplanowano tak, aby zbiegł się z testami F1 i uciszono w ten sposób wszelkie protesty".
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"Scriven zdradził też, że ostatnio kontaktował się z Formułą 1 w związku z wyścigami odbywającymi się w krajach łamiących prawa człowieka. Członek Izby Lordów miał na myśli nie tylko Bahrajn, ale też Arabię Saudyjską i Katar. Brytyjczyk poruszał ten problem już w 2018 roku i choć od tego momentu minęło sporo czasu, to twierdzi, że został zignorowany. Odpowiedzi na swoje pismo otrzymał dopiero po pięciu latach.
Brytyjski parlamentarzysta oskarżył szefa F1 o "arogancję, brak profesjonalizmu i brak zaangażowania". Jego zdaniem, Domenicali na tak wysokim stanowisku "szkodzi reputacji dyscypliny, ponieważ odmawia zaangażowania się w kwestie związane z prawami człowieka". - Uważa po prostu, że może dostać od Bahrajnu 574 mln funtów do 2036 roku, co uczyni jego organizację bogatszą, nie mając jednocześnie nic wspólnego z prawdziwymi problemami, które jego sport pomaga ukryć i uciszyć w Bahrajnie - dodał Scriven.
Formuła 1 nie zgadza się z zarzutami, jakie padły pod jej adresem w Izbie Lordów. W specjalnym oświadczeniu wyjaśniła, że przez dziesięciolecia "ciężko pracowała, aby być pozytywną siłą wszędzie, gdzie się pojawia, zapewniając równocześnie korzyści gospodarcze, społeczne i kulturalne".
"Sporty takie jak F1 mają wyjątkową możliwość przekraczania granic i kultur, jednocząc kraje i społeczności, aby dzielić pasję i emocje związane z niesamowitą rywalizacją i osiągnięciami. Bardzo poważnie podchodzimy do naszych obowiązków w zakresie praw człowieka i ustanawiamy wysokie standardy etyczne dla kontrahentów i osób w naszym łańcuchu dostaw. Jest to zapisane w umowach i przywiązujemy szczególną wagę do ich przestrzegania" - zapewniono.
Czytaj także:
- Nie chcą go w F1. On i tak zrobił swoje
- Są największym rozczarowaniem w F1. Gigant sprzeda zespół?