W Mercedesie obawiają się Ferrari. "Dostaliśmy policzek"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Szef Mercedesa Toto Wolff
Szef Mercedesa Toto Wolff
zdjęcie autora artykułu

Obrońcy tytułu mistrza świata zespół Mercedesa zapowiada prace nad rozwojem samochodu do końca sezonu po ostatniej porażce z czerwonym bolidem z Maranello.

W tym artykule dowiesz się o:

Zespół Mercedesa udał się na przerwę wakacyjną z sowitą zaliczką blisko 150 punktów w klasyfikacji konstruktorów nad drugim Ferrari. Włoski team udowodnił jednak, że ciężko pracuje przez cały sezon, by dogonić "Srebrne strzały". [ad=rectangle]

Po niespodziewanym zwycięstwie Ferrari w Malezji w drugim tegorocznym Grand Prix, kolejne wyścigi padały już łupem Mercedesa. Dopiero na Węgrzech Hamilton i Rosberg oddali pierwsze miejsce na podium. Na okazję ponownie czekało Ferrari.

- Malezja była dla nas pobudką - powiedział szef teamu Mercedesa, Toto Wolff. - Po Australii sądziliśmy, że mamy sytuację pod kontrolą. Z perspektywy czasu, może taki policzek był dla nas czymś dobrym.

- Z pewnością skorzystaliśmy na tamtej sytuacji, bo prace nad rozwojem maszyny były jeszcze bardziej agresywne. Chcieliśmy podkręcić nasze tempo i poprawić jakość osiąganych rezultatów. Zrozumieliśmy, że zagrożenie jest realne - dodał.

W połowie sezonu prowadzący w klasyfikacji kierowców Lewis Hamilton wyprzedza pierwszego kierowcę konkurencyjnej stajni - Sebastiana Vettela o 42 punkty. Wśród producentów Mercedes uciekł od rywali na długość ponad trzech wyścigów. Wolff ostrzega jednak, że przeszłości zdarzało się, iż faworyt potrafił roztrwonić swoją przewagę.

- Jeszcze nie wygraliśmy mistrzostwa. To dopiero połowa drogi. Z historii pamiętamy, że zespoły popadały w różne tarapaty, albo rywale rozwijali się znacznie szybciej. Stąpamy więc twardo po ziemi - zaznaczył Austriak.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)