Jarosław Wierczuk: Ferrari podbija Singapur

Zmagania na torze Marina Bay w Singapurze często są mocno nietypowe. W historii tego wyścigu za każdym razem, przynajmniej raz w trakcie Grand Prix pojawiał się samochód bezpieczeństwa, a ponadto jest wyjątkowo trudno wykorzystać opony.

 Redakcja
Redakcja
Jarosław Wierczuk / Na zdjęciu: Jarosław Wierczuk

Tegoroczne Grand Prix Singapuru nie odbiegało od tej ogólnej charakterystyki. Ewidentnym tego dowodem były kłopoty Mercedesa już od pierwszych treningów. Pierwszy raz w tym sezonie wygrywający większość wyścigów od niemal dwóch lat team miał taką stratę do czołówki. Lewis Hamilton po kwalifikacjach zameldował się dopiero na piątym miejscu ze stratą niemal 1,5 sekundy do Sebastiana Vettela, który wywalczył pole position. Dla wszystkich było to pełnym zaskoczeniem.

Vettel był nawet przekonany, że Mercedes celowo nie ujawnia na wolnych treningach swoich prawdziwych osiągów. Wszystko jednak stało się jasne w trakcie kwalifikacji. Wyjątkowo niska konkurencyjność Mercedesa to przede wszystkim kombinacja toru i opon super soft używanych w Q3. Ich zakres działania jest wyjątkowo wąski, a charakterystyka toru potęguje ten efekt. Mercedes po prostu nie był w stanie wykorzystać przyczepności. Właśnie dlatego zarówno Hamilton jak i Rosberg nie narzekali po treningu oficjalnym na balans, ponieważ od strony set upu samochód był jak najbardziej skuteczny. Brakowało niestety czystej przyczepności. Warto zwrócić uwagę, że na torze Marina Bay również rok temu Mercedes dysponował wyjątkowo niewielką przewagą w porównaniu z pozostałymi wyścigami sezonu. Tor ogranicza wpływ osiągów silnika na wynik. Podobnie jest z właściwościami aerodynamicznymi. Podstawowe znaczenie ma skuteczność hamulców oraz trakcja, czyli właśnie przyczepność mechaniczna.

To jednak tylko część faktycznych powodów tak słabej formy Mercedesa. Drugim jest oczywiście bardzo wyraźny wzrost formy zarówno Ferrari jak i Red Bulla. Widać wyraźnie, że postęp zespołu z Maranello, tak widoczny ostatnio na Monzie nie był przypadkowy. Jeżeli Ferrari zdoła utrzymać takie tempo rozwoju może to oznaczać początek końca tak jednoznacznej dominacji Mercedesa.
Vettel w Singapurze wygrał po raz 42. W ten sposób jest o jedno zwycięstwo lepszy od Ayrtona Senny Vettel w Singapurze wygrał po raz 42. W ten sposób jest o jedno zwycięstwo lepszy od Ayrtona Senny
Start do wyścigu przebiegł spokojnie, ale już od pierwszych metrów Sebastian Vettel był w stanie zaznaczyć swoją dominację. Po zaledwie jednym okrążeniu miał ponad 3 sekundy przewagi nad Danielem Ricciardo. Ta przewaga nie była jednak bardzo stabilna. Po około 10 okrążeniach Australijczyk zaczął powoli, ale konsekwentnie zbliżać się do lidera wyścigu. Wyglądało na to, że Red Bull może być szybszy w skali całego wyścigu pomimo pewnego deficytu prędkości na przestrzeni pojedynczego okrążenia. To wrażenie okazało się jednak złudne. Vettel po prostu skutecznie kontrolował wyścig, w sposób bardzo precyzyjny dozując swoje tempo.

Wyścig miał jak zwykle pewną dozę chaosu. Dwukrotnie musiał interweniować samochód bezpieczeństwa. Po raz pierwszy na 15. okrążeniu po kolizji między Hulkenbergiem, a Massą. Po raz drugi safety car zmuszony był do interwencji po tym jak na tor wtargnęła osoba postronna i jak gdyby nigdy nic zaczęła spacerować wzdłuż jednej z prostych. Historia Formuły 1 zna już takie przypadki. Za każdym razem jednak, pomimo utraty wypracowanej wcześniej przewagi Vettelowi udawało się bez problemów utrzymać prowadzenie i odejść na bezpieczna odległość.

Z kolei problemy Mercedesa nie skończyły się na niskiej konkurencyjności. Na 27. okrążeniu silnik w bolidzie Hamiltona zaczął tracić moc. Hamilton bardzo szybko spadał w klasyfikacji zawodów i po kilku kolejnych rundach zdecydowano o zaprzestaniu dalszej jazdy, aby oszczędzać silnik.

Porażka Mercedesa w GP Singapurze może oznaczać bardzo ciekawą końcówkę sezonu Porażka Mercedesa w GP Singapurze może oznaczać bardzo ciekawą końcówkę sezonu
Pewna niezręczna sytuacja została ujawniona na ostatnich dwóch okrążeniach wyścigu za sprawą zespołu Toro Rosso. Verstappen po bardzo ładnej walce, wyjątkowo dobrym tempie wyścigowym oraz mając tuż przed sobą Sergio Pereza, od którego był wyraźnie szybszy dostał polecenie z boksów, aby natychmiast przepuścić jadącego za nim kierowcę tego samego zespołu – Carlosa Sainza. Zareagował nerwowo odpowiadając natychmiast, że nie ma mowy co sprowokowało kolejne upomnienia i polecenia, ale trzeba przyznać, że nie było żadnego uzasadnienia do tego typu decyzji, ani w sensie strategii wyścigu, ani sytuacji punktowej sezonu. Co więcej, przekaz adresowany do kierowcy był brutalnie bezpośredni, nie było w nim najmniejszej chociażby próby ukrycia intencji sterowania wynikiem. Pomimo kolejnych poleceń, również w trakcie ostatniego okrążenia Verstappen dojechał na 8-mym miejscu, przed swoim kolegą z zespołu.

Druga część sezonu zapowiada się naprawdę ciekawie. Hamilton ma dużą przewagę punktową, ale już walka pomiędzy Vettelem, a Rosbergiem o drugą lokatę w klasyfikacji mistrzostw może być jak najbardziej realna.

Na koniec informacja wychodząca trochę bardziej w przyszłość. Chodzi o opony. Jak wiadomo, do tej pory nie ma oficjalnej decyzji co do tego, która z firm = Pirelli, czy Michelin otrzyma kontrakt na dostawę ogumienia po sezonie 2016. Decyzja powinna być ogłoszona niebawem jednak póki co wiadomo, że Pirelli dostało od FIA zgodę na dwudniowy test po wyścigu w Abu Zabi oraz dodatkowo również dwa dni na sztucznie nawadnianym torze Paul Ricard w styczniu 2016 w celu możliwości dopracowania opon deszczowych. Jest to wyraźna wskazówka, że najprawdopodobniej włoski koncern będzie nadal zaopatrywał stajnie Formuły 1 w opony.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion

Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×