Tankowanie nie wróci do F1

Formuła 1 nie będzie dążyła do przywrócenia atrakcyjności dzięki powrotowi tankowania bolidów w czasie trwania wyścigów.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
Pirelli / Pirelli

W zeszłym tygodniu doszło do spotkania w Genewie między Jeanem Todtem, a przedstawicielami zespołów. Oprócz omawiania przepisów F1, szef FIA zaczął dyskusję na temat tankowania. Ostatni raz rozmawiano o ponownym jego wprowadzeniu w maju 2015 roku. Todt uważał, że tankowanie bolidów w czasie wyścigu nie kosztowałoby zespołów jakichś znaczących kwot.

Pomimo wsparcia kierowców, a także fanów, tankowanie nie wróci do F1 w najbliższym czasie. Pat Symonds z Williamsa oznajmił, że roczny koszt tankowania na pewno nie będzie wynosił 50 000 dolarów. - Należy być bardzo ostrożnym przy tej całej dezinformacji. Tankowanie jest drogim rozwiązaniem i znacząco wpływa na przebieg wyścigu - powiedział w rozmowie z serwisem "Autosport".

- Koszt wyposażenia to około 175 000 funtów, a sprzęt i jego serwisowanie w kolejnych latach to 200-250 tysięcy funtów. Dochodzi jeszcze wynagrodzenie dla osób obsługujących to wszystko. Jean Todt mówiąc o 50 tysiącach bardzo umniejszył te wszystkie koszty - dodał Symonds.

Zdaniem inżyniera Williamsa, tankowanie zamiast pomóc, zaszkodziłoby F1 poprzez zepsucie strategi. - Moment wykonania pit stopu wybieramy na podstawie zachowania opon, a także musimy obserwować rywali. Przy tankowaniu mając poziom paliwa na 24 okrążenia, pokonujesz ich tyle na ile wystarczy ci w baku - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×