Wskazał miejsce własnej śmierci. Tragiczny wypadek Lorenzo Bandiniego

7 maja 1967 roku w wyścigu o Grand Prix Monako doszło do fatalnego wypadku, w którym zginął Lorenzo Bandini. Obecnie kierowcom F1, którzy wykazali się duchem walki, przyznaje się nagrodę imieniem Włocha. W 2008 roku otrzymał ją Robert Kubica.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
East News

Lorenzo Bandini urodził się w libijskim Marj 21 grudnia 1935 roku, które było wówczas włoską kolonią. Parę lat później jego rodzice zadecydowali o przeprowadzce na półwysep Apeniński i w ten sposób w roku 1939 roku Bandini trafił do Florencji.

Los nie był jednak zbyt łaskawy dla niego. Gdy miał 15 lat, zmarł jego ojciec i Bandini zdecydował się opuścić rodzinny dom. Aby mieć pieniądze na życie, musiał znaleźć jakąkolwiek pracę i zatrudnił się jako pomocnik mechanika w warsztacie "Freddiego" w Mediolanie. To dało mu możliwość zobaczenia z bliska motocykli i samochodów, obudziło również chęć rywalizacji.

Bandini zaczął się ścigać - najpierw na motocyklach, później przerzucił się na samochody. Po raz pierwszy za kierownicą auta zobaczyliśmy go w 1957 roku, gdy pożyczył od swojego szefa Fiata 1100. Goliardo Freddi, właściciel warsztatu w Mediolanie, dostrzegł talent swojego pracownika i postanowił wesprzeć jego plany. Bandini mógł liczyć na pomoc swojego szefa w trakcie wyścigów, a praca w warsztacie sprawiła, że stał się niemal członkiem rodziny. Aż w końcu w roku 1963 poślubił Margheritę, córkę Freddiego.

ZOBACZ WIDEO Rajd Akropolu: efektowna szarża Kajetanowicza

W tym momencie Bandini miał na swoim koncie pierwsze sukcesy. W roku 1958 wygrał wyścig Mile Miglia za kierownicą Lancii Appia Zagato, a rok później był najlepszy w 12-godzinnym wyścigu rozgrywanym na torze Monza. W latach 1959-1960 oglądaliśmy go już w Formule Junior, aż w końcu w sezonie 1961 nadszedł wymarzony debiut w Formule 1.

Bandini miał szansę na wymarzony debiut w Formule 1, gdyż zainteresowanie nim wyraził zespół Scuderia Ferrari. Włosi wyboru mieli dokonać między nim a Giancarlo Baghettim i ostatecznie wybór padł na tego drugiego. W tej sytuacji Bandini musiał zadowolić się miejscem w zespole Scuderia Centro Sud. W debiutanckim wyścigu w Belgii nie zdobył punktów, gdyż w jego pojeździe doszło do awarii silnika, ukończył za to Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie zajął dwunaste miejsce. Ostatecznie debiutancki sezon zakończył bez punktów na koncie, ale jego postawa została doceniona przez szefostwo Ferrari. Bandini dopiął swego i na sezon 1962 otrzymał kontrakt z Maranello.

W 1962 roku stanął na podium wyścigu w Monako, był również ósmy w domowych zawodach na Monzie. Cały sezon zakończył z 4 punktami na koncie i dwunastym miejscu w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Rok później nadal był związany z Ferrari, ale miał skupić się na występach w innych kategoriach wyścigowych. Razem z Ludovico Scarfiottim wygrał 24-godzinny wyścig Le Mans. Jeśli występy w tych imprezach nie kolidowały z terminarzem F1, pojawiał się również i tam. Dobre wyniki sprawiły, że team z Maranello pozwolił mu dokończyć sezon w królowej sportów motorowych. Zaowocowało to piątymi miejscami w Stanach Zjednoczonych i Republice Południowej Afryki.

Sezon 1964 był najlepszy dla Bandiniego w historii startów w F1. Wygrał wyścig w Austrii, ponadto trzy razy stawał na najniższym stopniu podium - w Niemczech, Włoszech i Meksyku. Nie wystarczyło to jednak, aby zdobyć medal mistrzostw świata. Włoski kierowca zakończył rywalizację na czwartym miejscu ze stratą 9 punktów do Jima Clarka z Wielkiej Brytanii.

W kolejnych latach Bandini nie potrafił powtórzyć wyczynu z Austrii i nie wygrał kolejnego wyścigu F1. Miał przy tym ogromnego pecha - nie ukończył Grand Prix Francji w roku 1966, choć znajdował się na prowadzeniu z ogromną przewagą nad resztą stawki. W jego bolidzie doszło jednak do awarii i Bandini musiał zrezygnować z walki. Wiodło mu się za to w innych kategoriach - m. in. wygrał wyścig Targa Florio.

W roku 1966 pomagał również przy produkcji filmu "Grand Prix" w reżyserii Johna Frankenheimera. Akcja działa się w Monako, a Włoch miał wybrać miejsce, w którym jeden z bohaterów będzie mieć wypadek. Bandini polecił ekipie filmowej wyjście z szykany "S", gdzie dalej ciągnie się prosta wzdłuż portu i widać piękny krajobraz Monte Carlo. Dokładnie w tym samym miejscu rok później włoski kierowca uległ wypadkowi, który przypłacił życiem.

Doszło do niego 7 maja 1967 roku. Silnik w Ferrari Bandiniego eksplodował, a on sam doznał rozległych oparzeń. Włoch uderzył w słomianą bandę i pozostał w palącym się bolidzie. Lekarze stwierdzili u niego oparzenia i zwęglenie 70 proc. ciała. Kierowca Ferrari trafił do szpitala Princess Grace Polyclinic Hospital w Monte Carlo, gdzie po trzech dniach, 10 maja 1967 roku, stwierdzono zgon.

Nazwisko Bandiniego nie zostało jednak zapomniane przez Formułę 1. Jego siostra założyła fundację, która co roku przyznaje wyróżniającemu się zawodnikowi specjalną nagrodę za "widoczne postępy w rozwoju sportowym i ducha walki okazywanego na torze". Pierwszym zwycięzcą w roku 1992 został Ivan Capelli, a w kolejnych latach nagrodę im. Bandiniego otrzymywali mistrzowie świata i czołowi kierowcy Formuły 1 - Michael Schumacher, Jenson Button, Kimi Raikkonen, Sebastian Vettel czy Fernando Alonso.

W gronie wyróżnionych Trofeum Bandiniego jest Robert Kubica. Polak otrzymał nagrodę w roku 2008, kiedy reprezentował barwy BMW Sauber. Miał wtedy 23 lata i zanotował świetny początek sezonu - dwukrotnie kończył wyścigi na podium i zdobył pierwsze w karierze pole position. Gdyby nie feralny wypadek Kubicy w trakcie rajdu samochodowego, który przerwał jego karierę w F1, być może Polak dołączyłby do długiej listy zawodników, którzy mają na swoim koncie tytuł mistrza świata i Trofeum Bandiniego...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×