Fernando Alonso rzuca wyzwanie Michaelowi Schumacherowi

Fernando Alonso przed kilkoma dniami zapowiedział start w wyścigu Indianapolis 500. Hiszpan marzy też o występie w 24h Le Mans. Cel 35-latka jest jasny. Chce zapisać się w historii jako kierowca bardziej kompletny niż Michael Schumacher.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Fernando Alonso PAP/EPA / TRACEY NEARMY / Fernando Alonso

To Fernando Alonso sprawił, że statystyki Michaela Schumachera w Formule 1 nie są jeszcze bardziej imponujące. Hiszpan za kierownicą Renault przerwał mistrzowską serię Niemca i w latach 2005-2006 zdobywał tytuły mistrzowskie.

Rywalizacja Alonso i Schumachera w roku 2006 trwała niemal do ostatniego wyścigu. Już wtedy było wiadome, że "Schumi" kończy karierę - niemiecki kierowca ogłosił to ze łzami w oczach po zwycięskim Grand Prix Włoch na Monzy. Końcówka sezonu, głównie za sprawą poprawek w pojeździe Ferrari, należała do Schumachera. W kolejnych wyścigach odrabiał on straty do Alonso i miał Hiszpana na widelcu. Aż w Japonii doszło do awarii w jego samochodzie, co przekreśliło jego nadzieje na pożegnanie się z Ferrari tytułem mistrzowskim. Alonso mógł triumfować.

Urodzony w Oviedo kierowca miał wtedy ledwie 25 lat i już miał opinię jednego z najlepszych. W końcu to on przerwał hegemonię Schumachera. Dokonał czegoś, czego nie potrafili zrobić tacy zawodnicy jak Kimi Raikkonen czy Mika Hakkinen. Gdy zdobywał drugi tytuł z Renault, było już wiadome, że od sezonu 2007 startować będzie w McLarenie. Razem z teamem z Woking miał zdominować F1 na lata, tak jak zrobili to Ferrari oraz Schumacher.

Nic z tych planów nie wyszło. Mamy 2017 rok, a Alonso nadal ma na swoim koncie dwa tytuły zdobyte w barwach Renault. W tym okresie zdążył zapukać do McLarena, wrócić do Renault, pojawić się w Ferrari, by ponownie wrócić do McLarena. - Według wielu fachowców Alonso to jeden z pięciu, może nawet trzech najlepszych kierowców w historii wyścigów. Myślę, że jest w tym sporo racji. Po zdobyciu dwóch tytułów mistrza świata, Alonso nie miał szczęścia w kwestii wyboru zespołu. Tak jakby zawodził go instynkt, intuicja. Gdyby nie to, zapewne miałby na koncie dużo więcej tytułów mistrzowskich - mówił ostatnio w rozmowie z WP SportoweFakty Grzegorz Gac, komentator Eurosportu i pilot rajdowy.

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: To będzie piekło i wielkie przeżycie, tworzymy nową historię KSW

Alonso już wie, że rekordów Schumachera nie pobije. Hiszpan obmyślił zatem inny plan. Chce zdobyć potrójną koronę - do tytułów mistrzowskich w F1 dorzucić sukcesy w takich wyścigach jak Indianapolis 500 czy 24h Le Mans. Schumacher takich zwycięstw nie ma w swoim CV. Niemiec "tylko" siedmiokrotnie zostawał mistrzem świata Formuły 1, innymi seriami nie był zainteresowany. Hiszpan chce wrócić do dawnych czasów, gdy kierowca z F1 nie miał problemów z rywalizacją w różnych wyścigach. Obecnie jest to niespotykane, wręcz niemożliwe. Napięty do granic możliwości kalendarz F1 powoduje, że zawodnik musi skupić się na jednej serii. Jeśli pojawi się gościnnie w innej, to raczej tylko hobbystycznie, bo zabraknie mu czasu, aby przygotować się do nowego samochodu i zespołu.

- Spoglądam na dawne czasy, gdy najlepsi kierowcy rywalizowali w najlepszych wyścigach. Indianapolis 500, Formuła 1, 24h Le Mans - to były największe wyścigi. Od dawna myślałem o tym, by konkurować też w innych seriach. Odniosłem sukces w F1, ale pozostałe kategorie są dla mnie nieznane. Potrójna korona to chyba jedno z największych wyzwań, jakie pozostało przede mną - mówił Alonso na konferencji prasowej, gdy ogłaszał start w Indianapolis 500.

Nie ulega wątpliwości, że wpływ na decyzję Alonso miała fatalna dyspozycja teamu McLaren Honda w tym sezonie. Hiszpan, aby wystąpić w Indianapolis 500, musi opuścić wyścig o Grand Prix Monako. Gdyby w F1 miał do dyspozycji konkurencyjny pojazd i liczył się w walce o tytuł mistrzowski, nawet nie pomyślałby o absencji w Monte Carlo. 35-latek ma świadomość, że to właśnie problemy w kolejnych zespołach oraz niezbyt konkurencyjne samochody sprawiły, że od sezonu 2006 jego bilans tytułów mistrzowskich w F1 nie poprawił się.

- Wygrywanie w F1 to coś wspaniałego. Zdobyć osiem tytułów mistrzowskich i pobić rekord Michaela Schumachera? Byłoby super. Tylko to jest mało prawdopodobne. Mam już swoje lata i nie wystarczy mi na to czasu. Uważam się jednak za kierowcę kompletnego, który potrafi dopasować się do innego samochodu. Najlepszym sposobem na to pokazanie jest tego światu poprzez rywalizację w różnych kategoriach i wygrywanie ich - stwierdził Alonso przed paroma dniami.

Start Alonso w Indianapolis 500 sprawia, że wyścig w Stanach Zjednoczonych będzie obserwowany z większym zainteresowaniem niż zwykle. Szanse Hiszpana na wygraną już w debiucie są minimalne, ale być może przetrze on szlak innym kierowcom z F1, którzy podobnie jak przed laty, zechcą spróbować swoich sił w innych seriach. Alonso, nawet jeśli nie sięgnie po "potrójną koronę", to nie będzie mógł sobie zarzucić, że nie próbował.

Kogo uważasz za kierowcę bardziej kompletnego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×