Formuła 1 potrzebuje Roberta Kubicy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Renault Sport / Robert Kubica na Hungaroringu
Materiały prasowe / Renault Sport / Robert Kubica na Hungaroringu
zdjęcie autora artykułu

Ostatnie wydarzenia wokół Roberta Kubicy pokazują, jak bardzo polski kierowca potrzebny jest Formule 1. Nie tylko ze względu na swoje umiejętności, ale też liczbę kibiców w Polsce i kwestie marketingowe.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy na początku XXI wieku Robert Kubica odnosił pierwsze sukcesy na międzynarodowej arenie, Formułę 1 w Polsce transmitowała telewizyjna Czwórka. Polak niejednokrotnie gościł w studiu, gdzie komentował wyścigi wspólnie z Andrzejem Borowczykiem. Wraz z podpisaniem kontraktu przez krakowianina z BMW Sauber, królowa sportów motorowych trafiła na główną antenę Polsatu.

Powstało coś, co wielu nazywało "Kubicomanią", na wzór wcześniejszej "Małyszomanii". Skoki Adama Małysza potrafiło oglądać w telewizji publicznej ponad 10 milionów widzów. Wyścigi F1 w "słonecznym" kanale mogły pomarzyć o takiej oglądalności, ale wzrost zainteresowania i tak był znaczący. Do tego Kubicę w 2008 roku wybrano najlepszym sportowcem kraju w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". - To coś normalnego. Zawsze się tak dzieje, gdy na rynku pojawia się zawodnik z danego kraju i wzbudza zainteresowanie lokalnych mediów - mówi Grzegorz Jędrzejewski, który przez kilka lat komentował F1 w Polsacie.

Polsat za sprawą popularności Kubicy zaczął pokazywać F1 z rozmachem. Niektóre wyścigi były komentowane prosto z toru, każde Grand Prix było opakowane w kilkugodzinne studio z analizami. Powstało coś, czego wcześniej nie było na polskim rynku. W sezonie 2008, który był dla Kubicy najlepszy w jego karierze i skończył się czwartą pozycją w mistrzostwach, zmagania polskiego kierowcy śledziło średnio ok. 2 mln osób. Rekordowy był wyścig o Grand Prix Monako w 2010 roku. Oglądało go aż 3,3 mln Polaków. Kubica stanął wtedy na najniższym stopniu podium.

Stacja notowała też wtedy imponujące wpływy z reklam. W rekordowym 2010 roku było to aż 29,2 mln zł. Według danych Nielsen Audience Measurement, Polsat w trakcie niedzielnych wyścigów F1 był liderem rynku i miał największą oglądalność w komercyjnej grupie wiekowej 16-49.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica ponownie za kierownicą F1. Kulisy wielkiego powrotu Polaka

To właśnie w lipcu 2010 roku Kubica i ekipa Renault pojawili się na Torze Poznań. Była to największa akcja promocyjna z wykorzystaniem Polaka i pojazdu F1 w naszym kraju. Do stolicy Wielkopolski zawitało wtedy ok. 90 tys. kibiców. - Nigdy nie stawiałem sobie za cel, by być kierowcą Formuły 1. To było dla mnie nierealne - mówił przed zgromadzonym tłumem.

Wypadek Kubicy w lutym 2011 roku zmienił wszystko. Polsat zobowiązany był nadal pokazywać F1 w otwartym kanale, ale bez Polaka na starcie oglądalność spadała z każdym wyścigiem. Do F1 przestali się też garnąć sponsorzy, przez co zyski z reklam nie były już tak imponujące. - Zainteresowanie F1 wyraźnie zmalało. Oglądalność spadła do poziomu miliona osób - zdradza Jędrzejewski. W końcu Polsat przeniósł F1 na swoje sportowe anteny. To ograniczyło jej zasięg. W sezonie 2014 wyścigi śledziło ok. 500 tys. ludzi.

O "efekcie Kubicy" przekonali się też promotorzy WRC. Gdy Polak zawitał do rajdowych samochodowych mistrzostw świata, nagle wzrósł zapał fanów do Rajdu Polski. - Polacy znaleźli się na pierwszym miejscu odwiedzających oficjalną stronę WRC. Przed Brytyjczykami, Francuzami i Belgami. Zarządzający stroną zadecydowali nawet o dodaniu języka polskiego. Jednak po odejściu Kubicy z WRC wejścia tak mocno spadły, że został wycofany. Szaleństwo przełożyło się na obecność kibiców na Rajdzie Polski. Stanowisko Roberta było oblegane od rana do wieczora - mówi Agata Bednarczuk, dziennikarka zajmująca się tematyką WRC.

Spadek popularności F1 w Polsce można porównać do sytuacji w Niemczech, gdy karierę zakończył Michael Schumacher. Niemcy zakochali się w tym sporcie, gdy "Schumi" seryjnie zdobywał mistrzostwa z Ferrari. Gdy Schumachera zabrakło w F1, stopniała nie tylko oglądalność w telewizji, spadła również liczba sprzedanych biletów na Grand Prix Niemiec. Pokazują to liczby - w 2000 roku zawody na Nurburgringu obserwowało ok. 140 tys. fanów. W sezonie 2013 było ich ledwie 40 tys. A przecież Niemcy mieli i nadal mają topowych kierowców, jak chociażby Sebastiana Vettela czy Nico Rosberga. Sytuacja okazała się na tyle dramatyczna, że w tym roku w kalendarzu F1 nie ma wyścigu o Grand Prix Niemiec.

Nazwisko Kubicy przez ostatnich sześć lat było nieobecne w F1, ale po testach w Walencji odżyły nadzieje fanów. Nie tylko tych najzagorzalszych, ale też tych, którzy oglądali F1 wyłącznie z powodu Polaka. Gdy go zabrakło w stawce, wybrali inne transmisje sportowe. Ci kibice jednak nadal gdzieś są i czekają na powrót krakowianina do królowej motorsportu.

Źródło artykułu:
Czy Robert Kubica powróci do regularnych startów w F1?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (8)
avatar
użytkownik usunął konto
15.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Według mnie szanse na powrót Kubicy może nie są wielkie, ale całkiem realne, czego jemu i F1 życzę..  
avatar
orran
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Bo tak było sam wstawałem o świcie by zobaczyć Australię, hymny się śpiewało gdy wygrał w Kanadzie na Węgry się jeździło a teraz nawet nie wiem kto gdzie i kiedy jeździ - Jeśli ktoś ma coś do p Czytaj całość
avatar
MarsjaninZGniezna
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
7
Odpowiedz
Ludzie przestańcie się łudzić Kubica nie wróci do F1... są młodzi lepsi a przedewszystkim zdrowi.  
avatar
głos z Rzeszowa 61
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
5
Odpowiedz
" Formuła 1 potrzebuje Roberta Kubicy " ŻARTY  
avatar
sztywny
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wzrost i to olbrzymi był też w sprzedaży aut marki BMW ale nie znam dokładnie danych