Lance Stroll szczery do bólu. "Czasem pieniądze otwierają drzwi"
Lance Stroll jest jednym z największych "płatników" w Formule 1. W minionym sezonie jego ojciec zapłacił Williamsowi ok. 30 mln euro, aby Kanadyjczyk mógł zadebiutować w F1. - Czasem pieniądze otwierają drzwi - mówi młody kierowca.
- Bez wątpienia pieniądze otworzyły przede mną niektóre drzwi. W końcu mówimy o bardzo kosztownym sporcie. Jest mnóstwo kierowców, którzy nigdy nie dostali takiej szansy. Część z nich była niezwykle utalentowana, a jednak przepadła właśnie z powodu braku funduszy - przyznał Stroll.
W zeszłym roku Stroll bardzo długo był krytykowany za swoje występy, aż w końcu stanął na najniższym stopniu podium wyścigu o Grand Prix Azerbejdżanu. Druga część sezonu była dla niego bardziej udana i ostatecznie minimalnie przegrał on wewnętrzną rywalizację z Felipe Massą.
- Jestem świadom tego, że wsparcie finansowe ojca pomogło mi w F1. Może to dla kogoś powód dla wstydu, ale tak już jest. Ciężko pracowałem, aby dotrzeć do miejsca, w którym jestem. Gdybym nie wygrywał wyścigów w niższych seriach i nie zdobywał tam tytułów, to nie byłoby mnie teraz w Williamsie. Gdyby oni we mnie nie wierzyli, to nie dostałbym kontraktu. To proste - dodał młody kierowca z Kanady.
Stroll nie ukrywa, że jego kariera pochłonęła już ogromne środki. Ojciec zasponsorował mu nawet specjalny program testowy, w ramach którego zakupił dodatkowe silniki od Mercedesa i zatrudnił większą liczbę mechaników. W ten sposób Kanadyjczyk mógł poznawać nowe obiekty F1 i zapoznawać się ze starszym modelem samochodu Williamsa. To pomogło mu poprawić wyniki.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice- Potrzebujesz kogoś, kto cię wesprze. Nieważne czy to będzie ktoś z rodziny, czy też zewnętrzny sponsor. To pomaga, aby przejść ze świata gokartów do wyższych serii, albo z Kanady do Europy. Później jesteś jednak sam. Za pieniądze nie kupisz zwycięstw. Później nie ma już znaczenia jakie masz wsparcie. Ty prowadzisz samochód, ty trzymasz kierownicę i naciskasz pedał gazu. Jeśli nie jesteś w tym dobry, to pieniądze nie wystarczą - stwierdził 19-latek.
Kanadyjski kierowca jest przekonany, że swoimi zeszłorocznymi występami przekonał do siebie krytyków. - Pieniądze mogą dać ci szansę, miejsce w Formule 4, dobry zespół kartingowy. Koniec końców, potrzebujesz jednak wyników, aby uzyskać superlicencję i móc jeździć w Formule 1. Jak widać, zdobyłem wystarczającą liczbę punktów, aby stało się to możliwe - podsumował.