Daniel Ricciardo nie chce zobowiązującego kontraktu. "Nie wiem, dokąd zawędruje ten sport"

ten trzeci potrafi się wciskać między nich, a nawet co jakiś czas wywalczyć mistrzowsko (jak ostatnie z nich 4 lata temu). Naturalnym dla kierowcy klasy Daniela Ricciardo wydaje się być rozwijanie swojej kariery w kierunku przechodzenia do coraz lepszych zespołów. On tymczasem już piąty rok jeździ w jednym i tym samym. Z jednej strony przejście do Ferrari (z uporem będę odrzucał Mercedesa) byłoby naturalnym krokiem zwiększającym szanse na zwycięstwa w wyścigach i walkę o tytuł mistrza świata, a z drugiej jednak z uwagi na duże zmiany jakie nas czekają od sezonu 2021, pozostanie w pewnym, sprawdzonym zespole, który jak wiele wskazuje nie tylko w przyszłym roku i kolejnym powinien się liczyć w walce o zwycięstwo w kategorii konstruktorów, to już nawet w tym mając nawet na uwadze kary, które wiszą nad nimi jak miecz Damoklesa, jest bardzo możliwe, że zdołają wygrać jeszcze kilka wyścigów. Daniel co mnie w ogóle nie dziwi myśli przyszłościowo - perspektywicznie i jemu nie chodzi o pieniądze. Odejść po tym sezonie z Red Bulla, przejść na 2 lata do Ferrari, by potem przed zbliżającymi się zmianami czuć, że dzięki nim Red Bull mógłby się okazać najmocniejszy i chcieć wrócić? Bo choć nikt z nas nie wie, jak będzie, to taki scenariusz w moim odczuciu jest wielce możliwy. I co wtedy? Kto w tym czasie będzie drugim kierowcą czerwonych byków? Jaka będzie możliwość "odzyskania" jednego z ich foteli? Nie palenie za sobą mostów i bardzo dobre relacje z ludźmi z tego zespołu mogą do tego nie wystarczyć. To wszystko sprawia, że opcja pozostania w Red Bullu na kolejne 2 lata jest na tyle bezpieczna i niesie nadzieje na odnoszenie sukcesów w tym czasie, że może przeważyć. Jedną z dużych umiejętności jest bowiem umieć wyczuć, co przyniesie przyszłość; przeanalizować wszystko to, co przemawia za jednym rozwiązaniem, co za drugim i podjąć decyzję. A w jakimś sensie w jego sytuacji najlepiej, gdyby podjęła się ona sama - miejsce w Ferrari się nie zwolniło lub mieli inny plan, kogo obsadzić w roli drugiego kierowcy. Problem z głowy ;) A wracając do tego porównania, od którego zacząłem. W Atletico od wielu lat (z pewnymi przerwami) gra znakomity napastnik, Fernando Torres. Ma on już 34 lata i dlatego też trochę w czasie przeszłym to powiem, że pomijając jak dobrym był piłkarzem i że jego kariera usłana była różnymi kontuzjami, nie zrobił on tak wielkiej kariery, jaką mógłby, na jaką pozwalał jego potencjał, nie stał się gwiazdą tego największego formatu także i za sprawą tego, że nie został piłkarzem Realu Madryt. Daniel Ricciardo może nigdy nie zostać kierowcą Ferrari. Chciałbym, żeby został, ale i jednocześnie Red Bull jest atrakcyjnym zespołem i z nimi może wygrywać kolejne wyścigi, nie poprzestać na sześciu i jak bolid okaże się wystarczająco konkurencyjny, powalczyć o tytuł mistrza świata.