Fernando Alonso po kolizji z Williamsem: To cud, że jechałem dalej
Fernando Alonso uważa, że inni kierowcy F1 dawno zaparkowaliby swój bolid, gdyby doznali podobnych uszkodzeń jak jego McLaren na pierwszym okrążeniu Grand Prix Azerbejdżanu.
Dwukrotny mistrz świata za wszelką cenę spróbował dotrzeć do alei serwisowej, gdzie po wymianie przedniego skrzydła i założeniu nowych opon wrócił do rywalizacji. Do mety dojechał na siódmym miejscu, mimo iż miał bardzo poważnie uszkodzoną podłogę.
- Ten rezultat był wynikiem niesamowitej wytrwałości i dumy, ponieważ wątpie, aby ktokolwiek na moim miejscu był w stanie dotrzeć do alei serwisowej - powiedział Alonso.
- Inni pewnie zatrzymaliby swój samochód nawet, gdyby mieli możliwość dojechać nim powoli do pit lane. My nawet o tym nie myśleliśmy, walczyliśmy o każdą dziesiątą sekundy, każde okrążenie. To był chyba jeden z najlepszych wyścigów w moim życiu - przekonywał.
Alonso przyznał, że po kolizji z Sirotkinem na pierwszym okrążeniu, obawiał się najgorszego, gdy został poinformowany przez swojego inżyniera o uszkodzeniach samochodu, znając mentalność szefów McLarena.
- Nie wiem jeszcze jaki wpływ na moje tempo miały uszkodzenia podłogi, ale gdy usłyszałem, że są poważne, to byłem przerażony. Zespół potrafi mi bowiem powiedzieć w trakcie wyścigu, że uszkodzone tylne skrzydło, to nie jest większy problem - powiedział Hiszpan.