Max Verstappen nie słucha komentarzy po wypadku w Baku. "Łatwo komuś oceniać"
Max Verstappen przyznał w rozmowie z "Ziggo Sport", że podobnie jak Daniel Ricciardo był zbyt entuzjastyczny w walce z zespołowym partnerem. Holender sam wyciągnął wnioski z tego wydarzenia.
20-letni Verstappen przyznał, że nie jest typem faceta, który słucha komentarzy osób ze środowiska po tego typu incydentach. - O wiele łatwiej jest osądzać kogoś po wszystkim z zewnątrz, kiedy nie musisz prowadzić bolidu z prędkością 320 km/h - powiedział młodszy z kierowców Red Bulla.
Według Verstappena on i Ricciardo szybko zakopali topór wojenny, godząc się, że zbyt agresywna walka z zespołowym partnerem nie jest najlepszym pomysłem na udane rozegranie wyścigu.
- Jest mi przede wszystkim przykro, że nie udało mi się dojechać do mety, a najgorsze, że stało się to do spółki z twoim partnerem zespołowym - powiedział triumfator trzech GP.
ZOBACZ WIDEO Klęska SSC Napoli we Florencji, Koulibaly z nieba do piekła [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS 1]
- Nawet nie ma w tej sytuacji znaczenia kto doprowadził do wypadku, bo jako partnerzy zespołowi nie powinniśmy wypadać po wspólnej kolizji. Zespół nie był oczywiście z tego zadowolony, ale my podobnie - kontynuował.
- Owszem może wcześniej w trakcie wyścigu daliśmy dobre show, ale w tamtym momencie coś nie zadziałało. Być może musimy być bardziej powściągliwi, gdy walczymy między sobą na torze - podsumował.
Red Bull mimo nieukończenia przez dwójkę swoich kierowców 2 z 4 dotychczasowych wyścigów, plasuje się na trzeciej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Jego strata do prowadzącego Ferrari wynosi już jednak 59 punktów.