DRS stwarza zagrożenie w Formule 1. "Omówimy to"
Awaria DRS-u na włoskiej Monzy w samochodzie Marcusa Ericssona doprowadziła do wypadku przy prędkości ponad 330 km/h. To pokazało, że system może być niebezpieczny dla kierowców. - Omówimy to - zapowiada Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.
Była to pierwsza tego typu sytuacja w F1. System DRS wprowadzono bowiem przed kilkoma laty, by zwiększyć liczbę manewrów wyprzedzania i do tej pory kierowcy nie narzekali na to, że prowadzi on do niebezpiecznych zdarzeń. Po wypadku na Monzy to się zmieniło. Carlos Sainz wezwał nawet FIA do rezygnacji z DRS-u i nazwał go "niebezpiecznym systemem".
- Mamy zaplanowane spotkanie grupy roboczej i omówimy to. Po kwalifikacjach na Monzy sprawdziliśmy wiele systemów DRS w samochodach, aby upewnić się, że problemy się nie powtórzą - zdradził Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.
Sauber zareagował na wypadek Ericssona i nieco zmodyfikował system DRS w swoich pojazdach, aby podobne problemy się nie powtórzyły. Stracił na tym Charles Leclerc, który nie mógł opuścić garażu ze względu na prace trwające przy jego samochodzie.
Na Monzy DRS źle funkcjonował również w samochodzie Nico Hulkenberga. Kierowca Renault nie potrafił go zamknąć i przez cały czas pozostawał on w pozycji otwartej. - Awarie siłownika nie są rzadkością. To samo zdarzyło się Raikkonenowi w Belgii po wypadku z Ricciardo - dodał Whiting.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja