GP Meksyku: Red Bull na czele. Ferrari z problemami, Williams na dnie

Kierownictwo Red Bull Racing od pewnego czasu przekonywało, że wyścig w Meksyku będzie ostatnim, w którym zespół będzie miał szansę na odniesienie zwycięstwa. Bardzo szybko okazało się, że Christian Horner nie blefował, bo Daniel Ricciardo i Max Verstappen byli o poranku najszybszymi kierowcami na torze.

Ricciardo w końcu ominęły problemy z silnikiem, które zrujnowały jego występy. Ostatecznie Australijczyk musiał jednak uznać wyższość swojego kolegi z zespołu. Verstappen jedno okrążenie toru im. braci Rodriguez pokonał w czasie 1:16.656. Ricciardo był wolniejszy o 0.483.

Zaskakująco dobrze wypadł team fabryczny Renault, którego kierowcy zostali sklasyfikowani tuż za "czerwonymi bykami". Jeśli Carlos Sainz i Nico Hulkenberg utrzymają taką dyspozycję przez pozostałą część weekendu, to będziemy świadkami sporej niespodzianki.

Zawiedli za to kierowcy Mercedesa i Ferrari, którzy w piątkowy poranek byli trzecią i czwartą siłą w stawce. Biorąc pod uwagę komfortową sytuację Lewisa Hamiltona w walce o tytuł mistrzowski, Brytyjczyk nie musi się mocno zamartwiać. Więcej ze swojego samochodu musi jednak wycisnąć Sebastian Vettel.

ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie

Na szarym końcu stawki znalazł się Williams. Przed rozpoczęciem weekendu przedstawiciele ekipy z Grove twierdzili, że wyścig w Mexico City będzie testem dla ich samochodu i kierowców. Ten po raz kolejny został oblany, bo Lance Stroll i Siergiej Sirotkin byli najwolniejsi w stawce.

Wyniki 1. treningu przed wyścigiem o Grand Prix Meksyku: