F1: fatalna statystyka dla Williamsa. Jako jedyni pogorszyli swoje osiągi
Niemal każdy zespół poprawił się względem ubiegłorocznych treningów w Australii. Tylko Williams jeździł w piątek wolniej na Albert Park niż w zeszłym sezonie. Ta fatalna statystyka pokazuje ogrom kłopotów w ekipie z Grove.
Inaczej wygląda jednak krajobraz w Williamsie. Wyniki piątkowych treningów pokazują, że Brytyjczycy jako jedyni w stawce obniżyli tempo względem ubiegłego roku. Czas George'a Russella jest gorszy aż o 0,9 s od tego, jaki w sezonie 2018 wykręcił Lance Stroll.
Czytaj także: Bernie Ecclestone pożegnał Charliego Whitinga
Oczywiście, w Melbourne panują inne warunki niż w zeszłym sezonie, zespoły dostały też do dyspozycji inne komplety opon. Tyle że Williams przyjechał do Australii z samochodem, który nie został odpowiednio sprawdzony w trakcie testów. Po raz kolejny zespół ma też problemy z częściami zamiennymi, na co uwagę zwrócił Robert Kubica.
Inni potrafili za to zrobić krok naprzód. Imponować może zwłaszcza progres Alfy Romeo. Wynik włoskiego zespołu jest lepszy aż o 3,2 s w porównaniu do roku 2018.
Rozwój ekipy z Hinwil nie dziwi, bo przed rokiem (jeszcze jako Sauber) pojawiła się ona w Australii z modelem C37, który wymagał wielu poprawek i w pierwszych wyścigach nie był konkurencyjny.
Czytaj także: Szef Toro Rosso wzywa do rewolucji w F1
Na dodatek Charles Leclerc debiutował w F1 i potrzebował czasu, by zaadoptować się do nowych warunków. Sporo zastrzeżeń można mieć też do umiejętności Marcusa Ericssona, który obecność w zespole zawdzięczał pieniądzom. Teraz w barwach Alfy Romeo oglądamy bardziej konkurencyjny duet, który tworzą Kimi Raikkonen oraz Antonio Giovinazzi.
Porównanie najlepszych czasów po drugim treningu 2018/2019:Lp. | Zespół | Czas |
---|---|---|
1. | Alfa Romeo | -3,2 s |
2. | Toro Rosso | -2,0 s |
3. | Renault | -1,8 s |
4. | Racing Point | -1,4 s |
5. | Mercedes | -1,3 s |
6. | Haas | -1,1 s |
7. | McLaren | -1,0 s |
8. | Ferrari | -0,7 s |
9. | Red Bull Racing | -0,6 s |
10. | Williams | +0,9 s |
[b]ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany